Ekologiczna terapia dla ducha
Życie na wsi i praca w gospodarstwie to ich chleb powszedni. Choć mają pozarolnicze zajęcia, nie wyobrażają sobie innego życia. Iwona i Paweł Gunciarz z Tychowa Nowego w gm. Mirzec postawili na ekologiczne uprawy, z każdym rokiem rozwijają swoją działalność i mają pomysły na nowe nasadzenia.
GOSPODARSTWO EKOLOGICZNE, UPRAWA BEZ ŚRODKÓW I NAWOZÓW SZTUCZNYCH
Gospodarstwo ekologiczne Iwony i Pawła Gunciarzów z Tychowa Nowego w gm. Mirzec liczy około 7 ha. Pochodzący z rodzin o rolniczych tradycjach gospodarze od dziecka mieli styczność z uprawą roślin. Ponad 20 lat temu, kiedy stanęli na ślubnym kobiercu, postawili na zdrowie, tj. uprawy bez środków i nawozów sztucznych.
- W gospodarstwie mamy ekologiczną uprawę maliny, czarnoowocowej aronii, jest również słonecznik ozdobny oraz łubin wąskolistny - wylicza pani Iwona, która pracę w gospodarstwie łączy z pracą w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej. - Praca w rolnictwie trwa cały okrągły rok. Jesienią trzeba przygotować pole pod zasiewy na wiosnę. Latem jest najwięcej pracy przy zbiorach. Reszta w zasadzie zależy od pogody, jak aura sprzyja to plony są, gorzej jak jest susza albo za dużo deszczu. Na to jednak nie mamy wpływu. Łubin rośnie do żniw. Na przełomie lipca i sierpnia zbieramy plony, które wykorzystywane są do wysiewu lub jako nawóz, który stosujemy do swoich upraw.
UPRAWA MALIN WYMAGA DUŻO PRACY
- Najwięcej pracy jest przy malinie - nie ukrywa nasza rolniczka, która podczas tegorocznych dożynek pełniła zaszczytną funkcję starosty. - Maliny trzeba podcinać i regularnie plewić, najczęściej robimy to ręcznie. Sporo pracy jest przy rozkładaniu nawodnienia, teraz akurat przyszedł czas na zwijanie. Praca przy zbiorach wymaga systematyczności, gdyż jest to owoc miękki szybko dojrzewający. Musi być zebrany i dostarczony w odpowiednim czasie, w przeciwnym razie nie będzie spełniał wymagań jakościowych. Sezon na malinę trwa zwykle od sierpnia do października, ale bywa z tym różnie, w zależności od pogody. W tym roku była znacznie później. Odbiorców maliny mają w Starachowicach, bierze je firma Bioconcept Gardenia. W zależności od zbiorów, z 30 arów można uzyskać nawet tonę owoców. - Nasze owoce są smaczne i zdrowe, gdyż nie stosujemy do ich uprawy nawozów sztucznych, tylko naturalne - mówi pani Iwona.
UPRAWA ARONII - NAWET 20 TON OWOCÓW
Na prawie 4 ha ziemi rolnicy uprawiają aronię. Z tego areału można uzyskać nawet 20 ton owoców.
- Ta uprawa jest na pewno łatwiejsza. Plewimy ręcznie jedynie w młodych plantacjach przez okres ok. 3 lat, a później już tylko mechanicznie, gdyż krzaki są gęsto posadzone. Tworzą one w późniejszych latach zwarty szpaler, który nie dopuszcza do wyrastania chwastów. Ponadto zbiory odbywają się mechanicznie. W odróżnieniu do maliny, którą po sezonie wycina się do zera, aronia z tego samego krzaka owocuje nawet 15 lat. Można ją wyciąć, ale się odradza - dodaje.
JODŁA I SŁONECZNIK ZAGOŚCIŁY W ICH GOSPODARSTWIE
Od niedawna w gospodarstwie państwa Gunciarzów zagościła jodła kaukaska. Plantacja rocznych iglaków pojawiła się w miejscu, gdzie niegdyś były wykopaliska rudy żelaza.
- To wdzięczne podłoże dla jodły o charakterystycznej rdzawej barwie. By drzewko nadawało się na sprzedaż, musi rosnąć przynajmniej osiem lat. Wcześniej ewentualnie można je sprzedawać w donicy. Młode jodełki to doskonały kąsek dla zwierzyny leśnej, a że plantacja jest przy lesie, jeszcze przed zimą będziemy końcówki jodły pokrywać specjalnym preparatem - mówi pani Iwona.
Prawdziwą ozdobą gospodarstwa jest słonecznik, który jest wykorzystywany jako kwiat do bukietów. Uprawa na 20 arach ma swoich odbiorców wśród lokalnych kwiaciarni.
PRACA W ROLNICTWIE - TO SIĘ OPŁACA?
- Kiedyś przyszedł do nas sąsiad, starszy doświadczony rolnik, widząc jak pracujemy i stale coś dosadzamy, zapytał po co nam to, bo wiele osób odchodzi dziś od rolnictwa. Są tacy, którzy twierdzą, że to nie opłacalne. I tak bywa, ale zależy to w dużej mierze od pogody, nie od nas. To może skutecznie zniechęcić. Ale są też urodzajne lata, jak na przykład miniony sezon był dobry, jeśli chodzi o maliny. Nam ta praca sprawia przyjemność. Jeśli się coś robi z sercem, to nie odczuwa się takiego wysiłku. Praca na roli to terapia dla ducha. Dla mnie to bardzo uspokajające i wyciszające zajęcie. Praca na łonie natury daje ukojenie, naturalne dawki witaminy D3 prosto ze słońca i ta satysfakcja, kiedy patrzysz jak coś rośnie i służy innym – podsumowuje rolniczka.
- Tagi:
- rolnik
- terapia
- gospodarstwo
- ekologia