Gdzie Polska eksportuje wołowinę? W jakich ilościach?
Jak przekonuje sektor mięsny, branżę produkcji wołowiny można uznać za stabilną. Prawdziwą furorę polska wołowina robi na rynkach zagranicznych. Świadczy choćby o tym fakt, że Polska zajmuje drugie miejsce wśród unijnych eksporterów wołowiny do krajów trzecich. W ciągu pierwszych 4 miesięcy tego roku wartość eksportu wyniosła prawie 800 milionów euro. Hodowlą bydła na mięso w Polsce zajmuje się 270 tys. gospodarstw.
Rynki zbytu polskiej wołowiny
Gdzie eksportujemy najwięcej wołowiny? Do najważniejszych rynków zbytu należą takie kraje jak Turcja, Izrael, Wielka Brytania, ale także Japonia, do której eksportujemy 3 tysiące ton wołowiny.
- To właśnie rynek japoński stał się początkiem ekspansji na rynki azjatyckie. To bardzo wymagający rynek, a nasza na nim obecność najlepiej podkreśla wysoką jakość polskiej wołowiny - mówi Wiesław Różański, prezes zarządu Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego UPEMI.
Od 2024 roku na polską wołowinę ponownie otwarty został rynek wietnamski, zaś w przypadku rynku Korei Południowej jesteśmy na ostatniej prostej, która pozwoli nam na wejście na tamtejszy rynek. Od 2023 roku obowiązuje czasowe wstrzymanie eksportu polskiej wołowiny do Chin, ze względów weterynaryjnych.
- Polska branża musi jednak mierzyć się z dużą konkurencją ze strony producentów z Ameryki Południowej, którzy w przeciwieństwie do nas nie muszą stosować się do tak rygorystycznych wymogów odnośnie bezpieczeństwa żywności. Sprawia to, że nasza produkcja jest naturalnie droższa i nie może konkurować tylko ceną, a właśnie wysoką jakością i bezpieczeństwem - podaje Wiesław Różański.
Mercosur zagraża polskiej produkcji wołowiny
Obecna dobra sytuacja branży może jednak zmienić się bardzo szybko. Wszystko za sprawą planowanej umowy pomiędzy Unią Europejską i krajami Mercosur, o której wielokrotnie pisaliśmy. Do jej zawarcia dąży kilka państw, w tym Niemcy. A KE wpadła na pomysł, że rolnicy, którzy ucierpieliby w wyniku jej zawarcia, będą mogli otrzymać rekompensaty.
Zdaniem Wiesława Różańskiego jest to olbrzymie zagrożenie dla branży i totalnie niezrozumiała decyzja dla europejskiej, w tym także polskiej branży rolno-spożywczej.
- Po pierwsze, jak wspomniałem wcześniej, producenci z krajów Mercosur nie muszą spełniać tak wygórowanych norm jak ich europejscy konkurenci. Stawia nas to na z góry przegranej pozycji, ponieważ nasze doświadczenie wskazuje na to, że zarówno klienci jak i sieci handlowe kierują się głównie ceną. Jeśli będą mogli kupić o wiele tańszą wołowinę z Ameryki Południowej, to właśnie tak zrobią – tłumaczy Wiesław Różański.
Pośrednicy tylko czekają na tańszą wołowinę
Mało tego, otwarcie się europejskiego rynku na wołowinę z krajów Mercosur, może wpłynąć na eksport polskiej wołowiny.
- Może okazać się, że bardziej opłacalne będzie sprowadzenie jej do Europy i dalszy eksport do krajów trzecich, w tym do wymienionych wcześniej krajów azjatyckich. Na rynku nie brakuje pośredników, którzy tylko czekają na taką okazję i nie można ich za to winić. Produkcja wołowiny w Europie, w przypadku takiego scenariusza po prostu stanie i nie będzie opłacalna. Winę ponosi w 100% nieodpowiedzialne zachowanie się Komisji Europejskiej - przestrzega szef UPEMI.
Przedstawiciele sektora produkcji wołowiny nie rozumieją, dlaczego Komisja Europejska, która chce zawarcia umowy, właśnie ogłosiła, że mięso wołowe z Brazylii zawiera zabronione w Europie hormony.
- Tego typu działania są albo szaleństwem, albo totalnym niezrozumieniem tego w jaki sposób funkcjonuje europejskie rolnictwo. Z jednej strony zmusza się nas do wdrażania coraz bardziej przyjaznych środowisku metod hodowli i zwiększania poziomu dobrostanu zwierząt, a z drugiej otwiera się rynek dla producentów, którzy takich zasad nie muszą przestrzegać - dodaje Wiesław Różański.
Czy i kiedy umowa Mercosur miałaby być podpisana? Niektórzy analitycy twierdzą, że może do tego dojść najwcześniej pod koniec przyszłego roku. Już teraz wiadomo, że Rada Ministrów wyraziła sprzeciw wobec aktualnym zapisom zawartym w dokumencie.