Superwydajna obora. Prowadzi ją biolog [WIDEO]
Pan Patryk wspólnie z najbliższymi prowadzi gospodarstwo w Snowidowie (powiat grodziski, Wielkopolska). Z wykształcenia jest jednak biologiem. - Od początku plan był taki, żeby spojrzeć troszkę na rolnictwo z perspektywy przyrodniczej, ponieważ w naszej rodzinie już trzech rolników: dziadek, ojciec i brat - z wyższym wykształceniem rolniczym, więc jakby pojawił się czwarty, nic by to nie zmieniło. Poza tym od zawsze interesowałem się przyrodą, ale też interesowałem się hodowlą, więc postanowiłem pójść właśnie w tym kierunku - z tej drugiej strony spojrzeć na rolnictwo, zrobić to z perspektywy środowiska i z tego, jaki my mamy wpływ na środowisko - tłumaczy producent mleka. Podział ról w gospodarstwie jest jasny i wyraźny. - Każdy ma swój sektor, za który odpowiada. Ja jestem odpowiedzialny za zarządzanie stadem - za hodowlę bydła mlecznego, brat z ojcem - za uprawy - to, co dzieje się na polach. Dziadek, ponad 90-letni, pełni funkcję ciała doradczego. Mama z kolei jest główną księgową, zarządza naszymi finansami, prowadzi całą papierologię - opowiada nasz rozmówca. Oczywiście te kompetencje się przenikają. - Dzięki temu mamy w gospodarstwie z ojcem i bratem system zmianowy - co trzy tygodnie każdy ma tydzień wolnego. Możemy więc sobie spokojnie wyjechać z gospodarstwa, możemy odpoczywać, bo jeśli będziemy sobie z tego gospodarstwa czynić zakład pracy, taki - że tak powiem - prawie zakład karny, to nikt nie będzie szczęśliwy, ani rolnik, ani zwierzę, które w tym gospodarstwie występuje - uważa pan Patryk.
Rolnicy pracują na 150 ha (w tym mniej więcej połowa to dzierżawy). - Grunty własne położone w naszej miejscowości są dobrej jakości, przede wszystkim III i IV klasa bonitacyjnej. Natomiast, jeśli weźmiemy pod uwagę całe gospodarstwo, to pracujemy na glebach od II do VI z, jesteśmy więc nauczeni pracy naprawdę w każdych warunkach - podkreśla nasz rozmówca.
Średnio 15 tys. kg mleka od krowy
Rodzina Kokocińsińskich posiada 300 sztuk bydła, w tym 150 krów dojnych. - 2023 r. zakończyliśmy produkcją na poziomie 15 tys. kg od krowy w laktacji. Nasze stado w tym momencie znajduje się w top 10 najbardziej wydajnych stad w Polsce, natomiast to, co nas cieszy najbardziej, to fakt, że jest to jedno z bardziej długowiecznych stad w Polsce, ponieważ przeciętna krowa w naszym gospodarstwie w swoim życiu produkuje ponad 55 tys kg mleka i utrzymywana jest przez ponad cztery laktacje, to przy takiej wydajności, w zasadzie dwa razy dłużej niż w przypadku przeciętnych krów utrzymywanych w Polsce w gospodarstwach, znajdujących się pod oceną Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka - mówi pan Patryk. Wysoka wydajność stada jest utrzymywana już od kilkunastu lat. - Od kilku lat naszym głównym celem hodowlanym jest poprawa długowieczności krów i to, żeby te krowy były nie tylko wysokowydajne, ale też długo wydajne - podkreśla farmer.
Liczy się komfort krów
Kokocińscy przywiązują dużą wagę do dobrostanu zwierząt. - Nie wyobrażam sobie utrzymywania krów w oborze uwięziowej - zaznacza producent mleka. Krowa potrzebuje bowiem miejsca. - Nie tylko w sensie wolnostanowiskowej obory, ale też dużej powierzchni w tej oborze - podkreśla nasz rozmówca. Obora, którą mają rolnicy ze Snowidowa, została wybudowana w 2017 r. - Budynek, w którym się znajdujemy, był zaprojektowany troszkę inaczej niż jest teraz. W projekcie korytarze spacerowe były o metr węższe, natomiast szersze były przestrzenie socjalne - biuro, korytarz - wspomina rolnik. - Doszliśmy jednak do wniosku, że to jest zupełnie bez sensu, ponieważ zwierzęta rzeczywiście potrzebują dużo miejsca, więc w tym momencie, jak siedzimy w biurze przy kawie, to stykamy się prawie kolanami, bo mamy tak małe biuro, za to krowy mają dużo więcej przestrzeni i to się opłaca, to na siebie zarabia, bo jeśli krowa ma miejsce, ona może realizować potrzeby w tym gospodarstwie, może unikać konkurencji, która w stadzie bydła mlecznego jest bardzo duża, może po prostu sobie lepiej radzić - tłumaczy pan Patryk. Dla bydła ważny jest też odpowiedni mikroklimat. - Nasza obiekt jest bardzo dobrze wentylowany, położony na osi wschód-zachód, z otwartymi przestrzeniami, tym zwierzętom wtedy nic więcej do szczęścia nie trzeba i one po prostu lepiej i dłużej pracują - mówi farmer.
Jak zagospodarowana jest gnojowica? - Rozlewamy ją wozem asenizacyjnym z aplikatorem doglebowym, który mamy w gospodarstwie, co pozwala nam ograniczyć straty azotu - wyjaśnia pan Patryk. Zbiornik na gnojowicę, który znajduje się za oborą, ma pojemność 800 m3. Gnojowica z obory do zbiornika trafia przy pomocy robota do sprzątania. - To jest taki robot, który wciąga odchody z powierzchni obory i zrzuca je do zbiornika, coś na zasadzie Rumby, którą niektórzy mają w domach - taki odkurzacz, który sprząta. Dzięki temu mamy cały czas czyste posadzki, więc zwierzęta mają czyste i suche nogi, co również przekłada się na zdrowie i ostatecznie na dobrostan tych zwierząt - zaznacza gospodarz. W oborze pracuje też robot do podgarniania paszy. Robot udojowy z kolei jest w planach. Obecnie krowy są dojone w hali typu rybia ość 2x6. Dój odbywa się dwa razy na dobę: o godz. 5:00 i o godz. 17:00. Średnio zajmuje on ok. 90 minut.
Bez zdrowotności nie ma wydajności
Bez zdrowotności nie ma wydajności - z takiego założenia wychodzi nasz rozmówca. - Brak stresu i bólu u zwierząt jest naszym zdaniem podstawą dobrostanu - uważa pan Patryk. Dlatego stawia na profilaktykę. - Przede wszystkim inwestujemy w zapobieganie, nie w leczenie - podkreśla gospodarz i opowiada o następującej sytuacji: - W naszym gospodarstwie proporcja wydatków weterynaryjnych, zanim przeszliśmy do obory wolnostanowiskowej była następująca: 80% kosztów na interwencję, a 20% kosztów na profilaktykę. Przez 7 lat pracy w nowym obiekcie udało nam się te proporcje odwrócić. Włąsnie to, zdaniem producenta mleka, jest kluczem do tego, aby zwierzęta żyły dłużej. - Jeżeli zwierzęta ten pierwszy raz się nie rozchorują, to wtedy ich odporność będzie dużo większa. Z tego względu mamy dosyć rozbudowany program szczepień - tłumaczy gospodarz.
Sprzedaż materiału hodowlanego
Genetyka - to kolejny czynnik wpływający na dobre wyniki stada Kokocińskich. - Sprowadzamy nasienie przede wszystkim amerykańskich i kanadyjskich buhajów, bo tam hodowla rasy HF osiągnęła najwyższy poziom. To są zawsze buhaje z czołówki światowych rankingów - mówi pan Patryk i podkreśla: - Uważam, że genetyka to dzisiaj jedyna droga, jeśli chodzi o rozwój hodowli, jeśli chcemy być konkurencyjni, nie tylko w Wielkopolsce, nie tylko w kraju, ale i w Europie, bo w końcu jesteśmy przecież globalnym rynkiem, więc musimy korzystać z najlepszych dostępnych narzędzi.
Rolnicy ze Snowidowa zajmują się sprzedażą materiału hodowlanego z gospodarstwa - średnio ok. 50-60 jałówek wysokocielnych rocznie. - Ok. 20% cieląt, które się rodzą w naszym gospodarstwie, zostaje na remont stada, pozostałe sprzedawane są do innych gospodarstw. Decyzje podejmowane są przede wszystkim na bazie indeksów genetycznych, ponieważ całe stado jest genotypowane zarówno w polskim indeksie PF, jak i w indeksie amerykańskim TPI. To są narzędzia, które pozwalają nam podejmować bardzo wcześnie decyzje o tym, które z tych cieląt, które mamy, na pewno zostaną u nas w gospodarstwie na remont stada, a które na pewno pojadą do innych gospodarstw, gdzie będą również - ku zadowoleniu hodowców - mogły pracować - tłumaczy pan Patryk.
Czytaj także:
Ma 22 ha i 72 krowy. Ze starej obory zrobił nową [VIDEO]
- Tagi:
- mleko
- obora
- Snowidowo
- krowy
- wydajności