Zboża i rzepaki - stan plantacji, rokowania
Jak wyglądają oziminy w końcówce roku? Czy są dobrze przygotowane do nadejścia zimy? Jak rokują?
W ostatnim tygodniu listopada sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja na plantacjach ozimin - zarówno rzepaków, jak i zbóż.
Kraj
Według Juliusza Młodeckiego, prezesa Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych, 90% plantacji rzepaku w Polsce wygląda dobrze. - Tegoroczne warunki były znacznie lepsze od ubiegłorocznych - mówię tu o okresie około siewnym i powschodowym. Ten rok potwierdził, jak ważny jest dla rzepaku termin siewu. Opóźnione terminy siewu (a z takimi mieliśmy do czynienia w latach poprzednich - przyp.red.) nie sprzyja tym roślinom. W tym roku mamy niewiele plantacji z opóźnionego siewu. Są one na pewno gorsze od tych z siewu właściwego - rozeta jest mniej rozwinięta - informuje szef KZPiRB. Przyznaje także, że część plantacji - z uwagi na dość długą i ciepłą jesień - wymagała stosunkowo wcześnie zastosowania regulatorów wzrostu. Zwraca przy tym uwagę na następującą sprawę: - Wszystko, oczywiście, w tym względzie zależy od tego, jaki był dostęp roślin do składników pokarmowych. Zdarza się (...) tak, że na roślinach widać ich niedobory, zwłaszcza fosforu i azotu, - i plantator staje przed dylematem, czy ten rzepak "podsypać", co może skutkować tym, że rośliny wybujają i będzie trzeba stosować środki, które hamują jego wzrost. (...). Tu trzeba wszystko wyważyć, ogólnie rzecz ujmując jednak, jest dobrze. Teraz, zdaniem naszego rozmówcy, roślinom potrzebny byłby okres, który pozwoliłbym im się zahartować - temperatury w granicach 0-1 stopni C. Jeśli się tak nie stanie, może dojść do takiej sytuacji, jaką mieliśmy na przełomie 2015 i 2016 r. - W grudniu było ciepło, jak na ten miesiąc, a styczeń przywitał nas gwałtownym spadkiem temperatury, co odbiło się na roślinach - przypomina Juliusz Młodecki.
Co ze szkodnikami rzepaku?
- Jednym mankamentem tego sezonu, przed którym udało się nam trochę uciec, jest presja ze strony szkodników jesiennych. Gdyby nie zaprawy neonikotynoidowe, to na pewno znaczną część plantacji mielibyśmy już tak uszkodzonych, że byłoby ryzyko ich wymarznięcia. Mimo tych zapraw przy tak ciepłej jesienni był potrzebny przynajmniej jeden zabieg insektycydowy pod koniec września - na początku października, który przyhamował kolejny nalot szkodników głównych - czyli: pchełek i śmietki kapuścianej również - zwraca uwagę szef KZPiRB.
Na tym nie kończy. - Mówię to również na podstawie naszych kontaktów z kolegami z zagranicy - czyli: Francji, Niemiec i Anglii także. (...). Mają oni ogromny problem z ochroną swoich plantacji (przed szkodnikami - przyp.red.), co się przedkłada na mniejsze zasiewy - zaznacza Juliusz Młodecki. Wspomina też o tym, jak wygląda struktura zasiewów w Polsce. - Mamy trochę więcej tego rzepaku niż w roku ubiegłym z akcentem na słowo trochę, bo nie mam dokładnych szacunków w tym względzie. Spowodowane było to trzema czynnikami: po pierwsze - uwarunkowane jest to dobrymi cenami rzepaku w tym roku, po drugie - niezłymi plonami (...), a po trzecie, o czym mówiłem już wcześniej, dobrymi warunkami do zasiewów, przede wszystkim było bowiem więcej wilgoci w glebie, poza tym mieliśmy czas, żeby do tych zasiewów się przygotować, bo żniwa przebiegły w miarę normalnie - wylicza prezes KZPiRB.
Jakie problemy wystąpiły na opolskich polach? Czytaj na str. 2.