Odnaleźli się w produkcji trzody chlewnej
Kopaszyn jest teraz już średnią co do wielkości wsią przy trasie z Wągrowca do Chodzieży. Kiedyś było tu zaledwie „40 kominów” otoczonych PGR-ami i RSP. Władzy socjalistycznej eksperyment z kolektywizacją wsi nie wypalił, czego skutki odczuli mieszkańcy w czasie elektryfikacji. Kiedy sąsiednie wsie cieszyły się już oświetleniem elektrycznym, to w Kopaszynie paliły się jeszcze lampy naftowe. Kiedyś była tu szkoła, karczma, dwa sklepy. We wsi funkcjonowali kowal, stelmach, stolarz i szewc, a do odległego o 7 km Wągrowca kursowały dwa razy dziennie popularne wtedy „ogórki”. Trudno znaleźć w źródłach informacje, skąd się wzięła nazwa wsi, ale mówi się, że może stąd, iż przez pobliskie Grylewo biegnie linia kolejowa, która kiedyś łączyła Poznań z Bydgoszczą, a przy jej budowie na terenie wsi składowano szyny kolejowe. W czasie okupacji hitlerowskiej zamieszkiwało tu dużo Niemców, a zaraz po wojnie osiedlono tu kilka rodzin litewskich. Z czasem przywędrowali tu także rolnicy z Zamojszczyzny. Przez ponad 30 lat sołtysem wsi był nieżyjący już Klemens Krzyżanowski, który gościł kiedyś u siebie Stanisława Mikołajczyka, który w 1930 roku kupił gospodarstwo rolne w Międzylesiu w gm. Damasławek.
Dziś wieś się rozbudowuje i prawie w niczym nie przypomina tamtej powojennej. Mieszkańcy postanowili wyrwać miejscowość z pewnego rodzaju marazmu i uczestniczą w programie Wielkopolska Odnowa Wsi. Młody, energiczny sołtys Bogusław Hetzig, wraz z radą sołecką, odmienili obraz wsi.
Fot. Na zdjęciu z otwarcia chlewni: Joanna (czwarta z lewej), obok w nieieskiej kurtcejej mąż - Krzysztof, a w środku między nimi Bogusław Hetzig, sołtys wsi. Pierwsi z lewej: rodzice Joanny, Urszula i Stanisław Szyszkowscy.
Czytaj także: