Odnaleźli się w produkcji trzody chlewnej
W gospodarstwie mają to, co niezbędne, a w planach mają zakup nowego wozu asenizacyjnego.
Zapytani o to, czego oczekują od tych, którzy decydują o rolnictwie i rynku żywnościowym, odpowiadają zgodnie: - Stabilności cen, które wpływają na nasze możliwości inwestycyjne. Nikt z nas nie oczekuje cen na wyrost za żywiec wieprzowy, ale też nie możemy się budzić z przekonaniem, że właśnie produkcja zwierzęca przestała się opłacać. Kiedyś może starczało mieć w chlewni sto sztuk, teraz trzeba myśleć w kategoriach tysięcy w takim systemie, w którym my pracujemy.
- Często słyszeliśmy, że rolnicy wymagają Bóg wie czego, a maszynki w naszych gospodarstwa same drukują dla nas pieniądze - mówi Joanna. - Ludzie patrzą na nas przez pryzmat cen mięsa w sklepach, a to nie my je przecież wprost wyznaczamy - dodaje.
Całą produkcję zwierzęcą w ich gospodarstwie obsługują sami przy pomocy syna i jeszcze jednego pracownika. Pomaga i młodszy, ale jest on uczniem szkoły podstawowej i jego świat wygląda jeszcze trochę inaczej. W ramach zawartego kontraktu gospodarstwo jest w pełni zabezpieczone przez odbiorcę trzody w opiekę weterynaryjną i nadzór sanitarny.
Ceny tucznika - tendencja wzrostowa. KLIK
Taka skala produkcji zwierzęcej wymaga od nich dużo wysiłku. Nowoczesne technologie i częściowa automatyzacja nie zastąpią do końca człowieka. Dlatego też zapytani o to, czy mają czas dla siebie i na wypoczynek, uśmiechają się i wyjaśniają, że mieli go wtedy, gdy byli... narzeczeństwem. A kiedy już wpadli w wir tworzenia swojego gospodarstwa, to pierwszy raz zdobyli się na kilkudniowy wyjazd nad morze po bodajże trzynastu latach pracy. Teraz marzą o tym, żeby wybrać się w góry, w otoczeniu których jeszcze nie wypoczywali. Ale jeśli nadarzy się taka okazja, to nie mają o czym marzyć, że potrwa to więcej niż weekendowy wypad. Jeśli mieliby okazję wybrać się poza granicę kraju, to najchętniej odwiedziliby słoneczną Chorwację.
***
- Podziwiam ich za upór i wytrwałość w dążeniu do celu. Wielu ludzi z pewnością machnęłoby ręką na swoje plany, gdyby napotkali tyle trudności do pokonania – mówi Bogusław Hetzig, sołtys wsi.- Ich gospodarstwo jest na wskroś nowoczesne i drugiego takiego specjalistycznego u nas nie ma. Przy okazji dodam, że Krzysztof natychmiast włączył się do pracy w radzie sołeckiej, kiedy objąłem tą funkcję. I to z wielkim pożytkiem dla mieszkańców wsi. Na nich zawsze mogę liczyć - dodaje sołtys, który właśnie przy wsparciu rady i mieszkańców zdobył w 2016 roku tytuł Sołtysa Roku w plebiscycie ukazującego się wówczas „Głosu Wągrowieckiego”.
Historia Kapiszyna na stronie następnej ===>