Na sklepowych półkach może zabraknąć mleka?
Tym hasłem branża mleczarska chce zwrócić uwagę opinii publicznej na palący problem!
W marcu mleczarnie dostały pisma, z których wynika, że w razie konieczności, musiałyby wprowadzić plany ograniczania poboru gazu. To dla całej branży mlecznej, w tym i rolników, oznaczałoby potężne kłopoty.
Planowane ograniczenia dostaw gazu dla mleczarni?
- Boję się myśleć, co by było, gdyby mleczarnie nagle miały ograniczyć zużycie gazu o 30%? A taka sytuacja, według obowiązującego prawa, mogłaby zaistnieć – komentuje Leszek Hądzlik, prezydent Polskiej Federacji Hodowców i Producentów Mleka oraz szefa „Porozumienia dla Mleczarstwa”.
Branża mleczarska poważnie zaniepokoiła się pismami, z których wynika, że zakłady nagle mogłyby zostać odcięte od gazu. Polska Spółka Gazownictwa podała w nich o obowiązywaniu tzw. „Panu wprowadzenia ograniczeń w poborze gazu ziemnego”. Mleczarnie zakwalifikowała "do kategorii odbiorców podlegającym ograniczeniom w 12. stopniu zasilania". Oznacza to, że w przypadku wprowadzenia ograniczeń, zakłady mleczarskie nie będą mogły korzystać z gazu.
Czytaj także: "Jeśli zabraknie nam gazu, rolnicy będą wylewać mleko na ulice"
Branża mleczarska. Chcemy wpisania naszego sektora do infrastruktury krytycznej
Od ubiegłego roku trwają dyskusje na temat wpisania sektora mleczarskiego do infrastruktury krytycznej w kontekście dostaw energii elektrycznej i gazu. Branża mleczarska jest rozczarowana podejściem rządzących. Mimo iż różne organizacje zrzeszające spółdzielnie mleczarskie nawołują do zmiany przepisów - żadne konkretne działania w tej kwestii nie są podejmowane.
- O tym, by polski sektor mleczarski wpisać do infrastruktury krytycznej, zaczęliśmy rozmawiać ze stroną rządową w 2020 roku, czyli zaraz po tym, jak ogłoszono stan epidemiczny w Polsce. To właśnie wtedy pojawiły się pierwsze sygnały dotyczące zakłóceń na rynku - wyjaśnia Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka.
Pojawiło się, co prawda, rozporządzenie określające część produkcji, która ma mieć zabezpieczone dostawy gazu i energii na wypadek sytuacji kryzysowych. Niestety nie znalazło się tam całe przetwórstwo rolno - spożywcze, w tym i branża mleczarska.
- Dlatego walczymy o to, byśmy w tym rozporządzeniu znaleźli swoje miejsce. Mam nadzieję, że tak będzie, bo dla mnie absurdem jest, że na tej liście znalazł się producent zabawek albo słodyczy, a przetwórcy mleka i mięsa - nie. Nie tylko my, jako Polska Izba Mleka, ale cały sektor rolno - spożywczy o tym mówimy, że musimy mieć zabezpieczone te dostawy, po to, by były zagwarantowane dostawy żywności dla obywateli - dodaje Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka.
Branża mleczarska chce wymusić na rządzących nowelizację rozporządzenia. Jej zdaniem ograniczenia w dostawie gazu i energii doprowadzić mogą do tego, że będzie ograniczona lub wstrzymana produkcja, a to jednoznaczne jest z ograniczeniem lub wstrzymaniem odbioru mleka od producentów rolnych.
- A rolnik nie będzie w stanie powiedzieć krowie, by ograniczyła produkcję - komentuje Agnieszka Maliszewska.
Na opinię publiczną, a tym samym postawy rzadzących, może zadziałać hasło: braku mleka na półkach. W najczarniejszym scenariuszu przecież może się tak zdarzyć.
Ograniczenia w dostawie gazu i prądu moga spowodować przerwanie procesów produkcyjnych, poważne straty finansowe zakładów oraz w konsekwencji braki mleka na rynku.
Branża mleczarska ma nadzieję, że jej apele w końcu wpłyną na decyzję paramentarzystów.
- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni sytuacją, w której zarówno podczas epidemii, jak i teraz, rząd nie podejmuje aktywnych działań na rzecz objęcia ochroną naszej branży przed czynnikami mającymi negatywny wpływ na działalność nie tylko zakładów przetwórczych, ale także rolników - czytamy w stanowisku Związku Polskich Przetwórców Mleka.
Czytaj także: Nawet 2,40 zł za litr mleka w skupie. A co z opłacalnością?