Dopłaty do zbóż spowodowały fikcyjne stany magazynowe?

Podczas Gdańskiej Giełdy Zboża w Sopocie, analityk Wojciech Sabarański przedstawił dane dotyczące zapasów ziarna, z jakimi wchodzimy w nowy sezon. Z danymi, które przedstawił nie wszyscy się zgadzali. Podczas jednej z debat, Tomasz Januszaniec, rolnik, ale też przedstawiciel firmy Mondry, mówił o wątpliwych stanach magazynowych.
ZOBACZ WIDEO:
- Będę brnął w swoją tezę, że dwa lata tych patologicznych dopłat, których sam jestem beneficjentem, bo mam gospodarstwo i z nich nieskromnie korzystałem, ale patrząc na tę sytuację sprzed trzech lat, na tę całą, mówiąc wprost, fikcję tak naprawdę: pierwsze dopłaty jeszcze nie były aż tak strasznie dużą patologią, gdyż ludzie nie spodziewali się, że władza, która zobowiązała się do pomocy, rzeczywiście zrealizuje te obietnice i ludzie dostali te pieniądze. I w kolejnym roku dopłat rolnicy odrobili lekcje, zresztą nie tylko rolnicy, bo były również dopłaty do firm kupujących kukurydzę, w związku z tym pojawiła się patologia na skalę masową przenoszenia stanów magazynowych na koniec sezonu, papierowego stanu magazynowego z gospodarstw rolnych na papierowy stan magazynowy lokalnych firm handlowych. Mówiąc wprost: to były fikcyjne stany magazynowe, które zostały fizycznie uzupełniane po nadchodzących żniwach. W związku z tym moja teoria jest taka, że od dwóch lat po prostu mamy fikcyjne stany magazynowe.
Podczas debaty Sabarański odniósł się do tych słów, wyjaśniając, że dane dotyczące wielkości nadwyżki pochodzą z systemu stworzonego na zlecenie Ministerstwa Rolnictwa, który ma na celu wprowadzanie co miesiąc danych o ilości stanu magazynów przez firmy handlujące, przetwórców czy eksporterów, a nie rolników.