Zakaz wwozu produktów z Ukrainy do 30 czerwca. A co potem?
Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego wypowiedziała się w kwestii wprowadzenia zakazu wwozu produktów rolnych do Polski.
Według przedstawicieli UPEMI obecna sytuacja związana z napływem taniej, często gorszej jakościowo żywności z Ukrainy do Polski powinna być budzikiem alarmowym i uświadomić, że polski rynek jest bardzo podatny na napływ żywności z krajów trzecich.
- Bardzo często powołujemy się patriotyzm konsumencki. Jednak samo hasło nie ochroni naszego rynku. Dużą rolę powinny odgrywać w tym procesie sieci handlowe. Jeśli kierują się jedynie zyskiem i na każdym kroku starają się wykorzystać swoją przewagę nad rolnikiem lub producentem, będziemy skazani na mniej lub bardziej kontrolowany napływ taniej, niskiej jakości żywności. Widzimy to wyraźnie na przykładzie zboża i drobiu z Ukrainy. Tamtejsi producenci mogą wytwarzać swoje towary bez jakichkolwiek standardów, które obowiązują polskich i europejskich producentów. Bez rozwiązań na poziomie strategicznym żadne wprowadzane przez rząd czasowe zakazy nie mają szansy efektywnie zadziałać - mówi Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego.
Prezes UPEMI zwraca uwagę na fakt, że obecnie wprowadzony zakaz będzie obowiązywał do 30 czerwca.
- Pytanie co stanie się później? Jeszcze niedawno apelowaliśmy do polskiego rządu o otwarcie ukraińskiego rynku na polską wieprzowinę. Czy po takich działaniach nadal będzie on dla nas dostępny? Czy może powinniśmy spodziewać się działań „odwetowych”? Nikt nie jest wstanie odpowiedzieć na to pytanie. Jako przedstawiciele branży mięsnej oczekujemy strategicznych, a nie chwilowych rozwiązań. Wielokrotnie, wspólnie z innymi organizacjami, deklarowaliśmy naszą pomoc w przygotowaniu takich rozwiązań prawnych i proceduralnych - komentuje Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego.
UPEMI przekonuje również, że obecna sytuacja to najlepszy czas na to, aby poważnie rozpocząć rozmowę na temat systemów jakości żywności w Polsce. Takie rozwiązania i systemy istnieją i mogą być jednym z narzędzi, które utrudnią dostęp do polskiego rynku taniej, niskiej jakości żywności. Co ważniejsze tego typu rozwiązanie nie będzie wymagać zakazu importu, a określenia dodatkowych warunków jakie musi spełnić żywność pochodząca z importu. W przypadku produkcji mięsnej w Polsce funkcjonują dwa certyfikat QMP i QAFP, które są uznane przez Ministerstwo Rolnictwa i Unię Europejską. Pierwszy z nich odnosi się do mięsa wołowego, a drugi do wieprzowiny i drobiu.
- Wystarczy spojrzeć na zasady jakie musi spełnić eksporter mięsa do Niemiec – wyjaśnia Wiesław Różański – w praktyce, aby móc sprzedać mięso w Niemczech należy posiadać certyfikat QS. Jego posiadanie gwarantuje sieciom handlowym i konsumentom, że dany towar został wyprodukowany z zachowaniem wysokich wymogów bezpieczeństwa i charakteryzuje się wysoką jakością.
Różański przekonuje, że posiadanie i utrzymanie takiego certyfikatu wymaga od każdego producenta określonych i kontrolowanych sposobów produkcji, transportu, słowem całego procesu produkcji spójnego ze strategią od pola do stołu. Wymagania te sprawiają, że producent i hodowca nie mogą używać zabronionych w Unii Europejskiej substancji, które mogą być niebezpieczne dla zdrowia konsumenta. Efektem jest zaś to, że dzięki tego typu rozwiązaniom kończy się przewaga cenowa producentów z krajów trzecich. Zauważa jednak, że jakiekolwiek wprowadzane rozwiązania muszą być popierane przez sieci handlowe.
- Bez ich udziału nic się nie zmieni. Możemy wyobrazić sobie sytuację, że żywność z Ukrainy trafia do nas z innego kraju UE, a po drodze gubi swoją „tożsamość”. Tak dzieje się już z drobiem z Ukrainy, który trafia do nas z Holandii. Sieć handlowa wybierze tańszy produkt, a polski rolnik i producent nadal będzie w takiej samej sytuacji jak obecnie - zaznacza Wiesław Różański.
Czytaj także: Zakaz wwozu produktów z Ukrainy do Polski [WYKAZ]