Nasz człowiek od rzepaku w Brukseli
Produkcja rzepaku spada, bo zakazane zostało stosowanie neonikotynoidów.
- Bardzo ważne dla nas wszystkich jest utrzymanie stabilizacji produkcji roślin oleistych, czyli rzepaku, w Europie. Ona, niestety, spadła. Wyzwaniem dla rzepaku są działania wiodące do ograniczeń stosowania środków ochrony roślin. To jest dość niebezpieczne - mówi Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych, który właśnie wybrany został na stanowisko wiceprzewodniczącego grupy roboczej „Rośliny Oleiste i Białkowe” COPA COGECA.
Informację o tym podano 4 marca podczas pierwszego w tym roku posiedzenia grupy roboczej Oleiste COPA COGECA. Kadencja prezydium, które składa się z przewodniczącego oraz dwóch wiceprzewodniczących, trwa dwa lata. - Właśnie upłynęła poprzednia, odbyły się wybory, kandydowałem i zostałem powołany - mówi Juliusz Młodecki. O sytuacji na rynku oraz wyzwaniach mówi w rozmowie dla "Wieści Rolniczych".
ZOBACZ RÓWNIEŻ - KRUS - NOWE STAWKI SKŁADEK
Jestem na to wyzwanie przygotowany
Rozmowa z JULIUSZEM MŁODECKIM, nowym wiceprzewodniczącym grupy roboczej "Rośliny Oleiste i Białkowe" COPA COGECA
Jak pan przyjął informację o wybraniu na wiceprzewodniczącego?
To dla mnie wyzwanie i oczywiście osobista satysfakcja. Od lat systematycznie jeżdżę na posiedzenia grupy roboczej: Oleiste i Białkowe. Starałem się tam prezentować opinie, polski punkt widzenia, ale to jest przede wszystkim europejskie forum. Zagadnienia związane z produkcją rolną, w tym przypadku roślin oleistych i białkowych, są wspólne dla całej Europy. Polska jest dużym, znaczącym producentem - trzecim w rzepaku. Dobrze, jeśli głos przedstawiciela Polski jest słyszany na tym forum. COPA COGECA to organ doradczy Komisji Europejskiej. Warto więc tam zaznaczać swoje przemyślenia, uwagi.
Co chciałby Pan, za swojej kadencji, zdziałać dla polskich rolników?
Efekty pracy to wysiłek całej grupy roboczej. Prezydium, oczywiście, organizuje pracę grypy roboczej, nadaje ton tym dyskusjom. Bardzo ważne dla nas wszystkich jest utrzymanie stabilizacji produkcji roślin oleistych, czyli rzepaku, w Europie. Ona, niestety, spadła. Wyzwaniem dla rzepaku są działania wiodące do ograniczeń stosowania środków ochrony roślin. To jest dość niebezpieczne. To, że nastąpił spadek, to efekt m.in. wycofania zapraw neonikotynoidowych. Główni producenci rzepaku - Niemcy i Francuzi - nie mogli sobie poradzić z ochroną. Do tego doszły pewne problemy klimatyczne w ostatnich latach. To wszystko powodowało, że spadła produkcja. Trzeba czuwać nad jej zachowaniem, nad jej opłacalnością, czyli nad tymi dwoma rynkami - spożywczym i biopaliw. Trzeba trzymać rękę na pulsie, abyśmy tych 20 mln ton mogli produkować. W ostatnim roku to było tylko 16-17 mln ton.
Jak na tym tle wygląda Polska?
Polska jest w takim jasnym punkcie na tej mapie - u nas produkcja nie tylko nie spadła, ale nawet wzrosła. To efekt tego, że jako jedyni w Europie mieliśmy przez trzy lata czasowe pozwolenie na stosowanie zapraw. Krajowe Zrzeszenie wystąpiło z takim wnioskiem, a minister Ardanowski wyrażał na to zgodę, rozumiejąc, jak bardzo jest to potrzebne i nie ulegając tym, chyba na wyrost, argumentom o szkodliwości tych zapraw dla owadów zapylających.
Jak ocenia pan sytuację na rynku spożywczym?
Rynek spożywczy sam się broni - rzepak ma bardzo dobre parametry, olej również sam się broni - w polskich warunkach idzie na ten cel 1 mln 100 tys. ton. Ok. 1/3 produkcji to jest cała produkcja europejska. 2/3 - to są biopaliwa. Utrzymanie stabilności biopaliw jest szalenie istotne. Jest szalenie istotne również z punktu widzenia samowystarczalności białkowej. Śruta rzepakowa jest największym źródłem białka roślinnego, dla przemysłu paszowego. 40 % przerobu rzepaku to jest olej, 60 % - śruta rzepakowa. Konieczne jest utrzymanie tego poziomu. Jeśli mówimy o samowystarczalności białkowej, bez stabilnej produkcji rzepaku tego się nie da zrobić.
Co jest dla pana wyzwaniem?
Sukcesów nie mamy w roślinach bobowatych. Nie tylko my, w Polsce, ale i w Europie. Produkcja rodzimych roślin bobowatych nie może „zaskoczyć”. To jest nasza porażka. Wydawałoby się, że dzięki zazielenieniu, na którym można byłoby uprawiać rośliny bobowate, wiążące azot, ta produkcja ruszy i uzyskamy taką skalę, która będzie satysfakcjonująca dla przemysłu. Jednak wprowadzenie zakazu stosowania środków ochrony roślin na tych plantacjach właściwie pogrzebało ten plan. Trzeba to jasno powiedzieć - to porażka całego naszego środowiska. Nie udało nam się przekonać do naszego stanowiska. Mimo że w założeniach Wspólnej Polityki Rolnej na najbliższe lata ten zakaz też jest utrzymany, będzie to zagadnienie, z którym będziemy musieli się zmierzyć.
Jak pan pogodzi dotychczasowe zobowiązania z tymi, które teraz doszły?
Na pewno będę miał więcej obowiązków. Będzie to wymagało ode mnie większego zaangażowania. Jestem na to przygotowany.
Rozmawiała ANNA KOPRAS-FIJOŁEK