Rok w gospodarstwie. Renówka daje radę
Orka, uprawa i praca z prasą rolującą - to zadania, w których najintensywniej eksploatowany był ciągnik Renault Ares 610 RZ podczas pierwszego roku użytkowania go w zaprzyjaźnionym z naszą redakcją gospodarstwie.
Kilkaset motogodzin przepracował do tej pory u nowego właściciela Renault Ares 610 RZ zakupiony rok temu z innego gospodarstwa rodzinnego. Nie obyło się bez kilku usterek. Ogólna ocena jest jednak bardzo pozytywna. Ciągnik z powodzeniem przejął najcięższe obowiązki.
Najpoważniejsza awaria
Jak informowaliśmy w materiale przed rokiem, największym mankamentem używanej "Renówki" było zużycie przedniego mostu związane z pracą z ładowaczem czołowym. To właśnie w tym elemencie całego ciągnika doszło do najpoważniejszej awarii, podczas pierwszego roku użytkowania. W trakcie prac uprawowych, po zbiorze kukurydzy na kiszonkę, posłuszeństwa odmówiło lewe przednie koło, które w pewnym momencie nagle się zblokowało. Jak się okazało, uszkodzeniu uległa satelita przedniego napędu. Obyło się na szczęście bez pęknięcia całego kosza, ale ostatecznie i tak usunięcie awarii wiązało się z wydatkiem około 3 tys. zł.
Poważny problem z błahego powodu
Awaria w przednim moście okazała się być jedyną poważniejszą usterką. Poza tym, rolnik musiał zregenerować jeden z siłowników w drugiej sekcji ładowacza czołowego. Sen z powiek przez jakiś czas spędzał mu też problem z odpalaniem ciągnika. Wszystko rozpoczęło się jesienią. Kiedy temperatura spadała poniżej 5 stopni Celsjusza traktor zaczynał mieć problemy z rozruchem, a przy temp. poniżej zera stawało się to niemożliwe. Świeca żarowa podgrzewająca płyn chłodniczy działała prawidłowo, dlatego też w głowie rolnika zaczęły jawić się czarne scenariusze. Ciągnik nie jest przecież pierwszej nowości, a przebieg 10 tys. mth też nie należy do najmniejszych (jeśli i tak nie był zmniejszony). Problemy mogły być więc spowodowane zużyciem silnika i pompy paliwa. Mechanik sugerował także sprawdzenie rozrusznika, który może pobierać zbyt dużo prądu... Kiedy duże wydatki zaczęły pojawiać się na horyzoncie, przyszło rozwiązanie problemu... okazał się on drobiazgiem. Ciągnik nie odpalał ze względu na pęknięcie wężyka paliwa, tuż nad wyjściem ze zbiornika. Do układu trafiało powietrze, co w mniejszych temperaturach jak się okazało, uniemożliwało uruchomienie maszyny. Wystarczyło wyeliminować tą usterkę i traktor zaczął "palić na dotyk", tak jak wcześniej.
Nowy osprzęt do ładowacza
Ciągnik u nowego właściciela został doposażony w kilka elementów. Nowy osprzęt zyskał ładowacz czołowy. Chwytak do bel pozwolił na sprawną pracę przy zbiorze sianokiszonki, odciążając mniejszego Zetora 5211, któremu wyraźnie brakowało udźwigu i przedniego napędu przy pracy z ciężkimi belami. Rolnik we własnym zakresie skonstruował także widły do załadunku obornika.
Ponadto w kabinie ciągnika naprawione zostało mocowanie joysticka, którym obsługiwany jest ładowacz czołowy. Na fotel kierowcy nałożono nowy pokrowiec. Odpowiednio umocowano obwieszoną wcześniej podsufitkę. Naprawiony został wyświetlacz godziny, a obok niego pojawił się ważny dla komfortu pracy operatora element - radio z wejściem USB. Nie trzeba było montować nowych głośników, ponieważ oryginalne bardzo dobrze pełniły swoją rolę. Zainstalowane zostały także nowe siłowniki gazowe w tylnej szybie kabiny.
Co z chłodnicą?
Używany Ares trafił do gospodarstwa z delikatnym wyciekiem z chłodnicy. Jako że pojawienie się nowego nabytku pratycznie zbiegło się ze żniwami, traktor najpierw ruszył do pracy, a dopiero później miał trafić na warsztat. Jak się jednak okazało, naprawdę można było odroczyć. Chłodnica zalana została w pełni płynem chłodniczym, a jego ubytek był na tyle minimalny, mimo przepracowania nieco ponad 100 godzin, że rolnik zdecydował się podjąć decyzję o dalszej pracy z tą usterką, w pełni kontrolując przebieg wydarzeń na bieżąco. Sytuacja po roku pracy się nie zmieniła - na kilkaset godzin działań, z układu zniknęła minimalna ilość płynu. W związku z tym, stara chłodnica dalej dobrze sprawuje swoją rolę.
Jakie zadania przejęła Renówka?
Renault Ares 610 RZ do współpracy otrzymał kolejny nowy nabytek do gospodarstwa. Prasę John Deere 545, której największą wadą był wąski podbieracz, zastąpiła maszyna marki Vicon - model 1901. Znacznie zwiększyło to wydajność, a ciągnik bez problemu poradził sobie z prasą, która swoimi gabarytami dopasowała się do niego wręcz idealnie. Praca z prędkością nawet 10 km/h przy słomie nie była żadnym problemem. "Swoje" ciągnik zrobił także przy sianokiszonce i sianie. Płynna zmiana półbiegów, dobra widoczność współpracującej maszyny z kabiny i łatwy dostęp do sterownika, to wszystko pozwoliło znacznie przyspieszyć zbiory, dzięki czemu żniwa w gospodarstwie udało się zakończyć w ciągu zaledwie jednego tygodnia, a siano i sianokiszonka zyskały na swojej jakości. Świetnie w pracy z prasą sprawdziły się również uchylane boczne szyby kabiny, które przy prędkościach dochodzących do 10 km/h zapewniały bardzo dobry obieg powietrza w kabinie sprawiając, że nie było konieczne używanie klimatyzacji, a przy tym do wnętrza nie wpadał kurz i pył z prasowanej słomy.
Drugim ważnym zadaniem dla ciągnika stała się w gospodarstwie uprawa - zarówno pożniwna jak i przedsiewna. Agregat ścierniskowy Agro-Tom o szerokości 2,7 m nie sprawił "Renówce" najmniejszych problemów, a praca z prędkością 10-12 km/h zapewniła uzyskanie odpowienich efektów i wydajności. Problemów traktor nie ma także z pracą z agregatem uprawowym o szerokości 3,2 m, którą poprzedza orka - 4-skibowym pługiem zagonowym - maszyną, z którą wcześniej współpracował Zetor 10111 Turbo. Tutaj ciągnik, zgodnie z przewidywaniami również poradził sobie bez przeszkód.
Doskonale Ares z ładowczem wyposażonym w łyżkę o szerokości 2,4 m sprawdził się przy ugniataniu pryzmy z sieczką z kukurydzy. Osprzęt pozwala na równomierne rozgarnianie masy przed traktorem, a praca z przednim napędem zapewnia pewne i stabilne poruszanie się nawet na dużych pochyłościach. Swoje zadanie spełnił bardzo dobrze również nowy osprzęt do załadunku obornika, który na rozrzutnik wcześniej załadowywany był przez Zetora 5211. Bez przedniego napędu, mniejszy ciągnik miał problemy z uślizgami podczas wybierania masy z płyty obornikowej. Takich trudności nie miała "Renówka", która ponadto może zabrać jednorazowo znacznie większy ładunek. Gwarantuje więc znacznie szybszy załadunek obornika na rozrzutnik.
Rolnik zadowolony - zalety przeważają
Znacznie lepszy komfort pracy, którego nie da się wręcz porównać z tym, co było w przypadku Zetora 10111 Turbo oraz wydajność. Rolnik wymienia przede wszystkim przestronność kabiny, jej bardzo dobre wyciszenie. Na uwagę według właściciela zasługuje również to, że dzięki konstrukcji kabiny - odsunięciu jej od silnika oraz przekładni, do środka nie trafia tyle drgań i wysokiej temperatury generowanej przez rozgrzane podzespoły, a przy tym zapewnia to bardzo dobrą amortyzację. Pomimo, że w porównaniu z poprzednikiem "Renówki" na gospodarstwie - Zetorem 10111 oba ciągniki dysponują taką samą mocą masymalną - 100 KM, to jednak kultura pracy 6-cylindrowego silnika John Deere jest na znacznie wyższym poziomie, a cała konstrukcja traktora zapewnia zdecydowanie większe możliwości.
Po użytkowania ciągnika Renault Ares 610 RZ rolnik jest zadowolony ze swojego nabytku. Nie planuje zmian i ma nadzieję na dalszą bezawaryjną pracę.
ZOBACZ TAKŻE: Dlaczego warto zdecydować się na używaną "Renówkę"? [VIDEO]
- Tagi:
- Renault