Ziemniaki: Jakie plony w tym sezonie?
Zbiór ziemniaków w pełni. Jest to moment, w którym rolnicy oglądają plony i analizują mijający sezon. W tym roku aura nie oszczędziła producentów - najpierw chłodna wiosna, potem suche lato. Szacuje się, że wydajność będzie o 1/3 niższa niż w roku ubiegłym.
W tym roku wszystkie odmiany zawiązały około połowy bulw w stosunku do normy katalogowej. - Odmiana Gala, która może mieć nawet 40 bulw, zawiązała ich tylko około 25. Odmiany innych firm miały taki sam problem. A wszystko przez wyjątkowo trudne warunki - zimną wiosnę oraz gorące i suche lato - mówił Mirosław Gruszczewski, doradca handlowy z firmy Norika, podczas dnia ziemniaka zorganizowanego w gospodarstwie rolnym Andrzeja Kowarza w Pigłowicach (powiat średzki).
Podczas spotkania rolnicy debatowali o problemach, które napotkali podczas tegorocznego sezonu. Jednym z nich było większe występowanie parcha prószystego ziemniaka, choroby, która na ogół atakuje w trakcie ciepłego i suchego lata. - Mam problem z parchem, zwłaszcza w odmianie Gala. A przy odczynie gleby ph 7 niewiele mogę już zrobić - żalił się rolnik z Wielkopolski. - Odczyn gleby nie ma tak do końca wpływu na tę chorobę - odpowiadał Mirosław Gruszczewski. - Myślę, że nawarstwiło się kilka czynników, ale przede wszystkim wysokie temperatury i brak deszczowania. Trzeba wziąć pod uwagę, że za duża dawka wody w połączeniu z gliniastym podłożem spowoduje uduszenie korzeni w ciągu dnia. Jest stara zasada - że susza nigdy nie zrobi tyle szkody, co woda - dodał Mirosław Gruszczewski. Inny uczestnik spotkania zaznaczył, że w tym roku ziemniaki jednej z odmian po przywiezieniu do fabryki zrobiły się sine, jakby były przechowywane rok. - W tym sezonie wiele odmian ma z tym problem. Związane jest to z niewykorzystaniem dostarczonych składników pokarmowych, spowodowanym przebiegiem pogody oraz rodzajem zastosowanych nawozów - tłumaczył specjalista z firmy Norika.
W tym roku nawożenie stosowane przez rolników, zadawane pod ziemniaki, nie zadziałało. Powodem był bardzo zimny maj i nierewelacyjny czerwiec. Ten chłód spowodował, że dawki nawozów, które zostały podane, nie zostały przyswojone. Lepszym rozwiązaniem było rozłożenie nawożenia na partie, ale nikt nie był w stanie przewidzieć tak ekstremalnych warunków pogodowych. - Przykładem jest nasza Gala, która w wielu przypadkach miała bardzo mały krzak i dopiero w połowie czerwca, kiedy podwyższyła się temperatura powietrza i popadało, zaczęła rosnąć - mówił Mirosław Gruszczewski. - Koło Kruszwicy natomiast były przymrozki i Gala w ogóle nie chciała wystartować. W tym roku było ważne to, jak głęboko ziemniaki zostały posadzone. Im były posadzone płycej, tym szybciej wybijały. Jeśli ktoś sadził za jednym przejazdem, to miał problemy z wyjściem, a to, co było sadzone na dwa razy, wychodziło dużo szybciej - tłumaczył. Niestety nie na wszystkich polach można sadzić dwustopniowo. Na Dolnym Śląsku rolnicy mówią, że mają lepsze efekty, gdy za jednym razem posadzą i uformują, bo nie mają możliwości wykonania dodatkowego zabiegu.
Rolnicy komentowali, że w tym roku plony będą znacznie niższe i gorszej jakości. Zastanawiali się, jaką odmianę wybrać na przyszły sezon, czy lepsza będzie odporna na choroby, ale o gorszym smaku, czy wrażliwsza o lepszych walorach kulinarnych. - W sumie płacą nam za tonę, a nie za smak - usłyszeliśmy głos dochodzący z tłumu. Zapytaliśmy o jakość tegorocznych plonów w dużym gospodarstwie, w którym agronomem jest Tadeusz Walkowiak. - W zeszłym roku mieliśmy 50 ton z ha, a tym spodziewamy się 30. Trzeba wziąć pod uwagę, że z natury ziemniaki będą droższe, a na koniec sezonu będzie trzeba importować. W tym roku było tyle ziemniaków, że wystarczyły do czasu, aż pojawiły się świeże. Teraz tak nie będzie - mówił rozżalony. Właściciel gospodarstwa - Andrzej Kowarz uważa, że obecnie podstawą produkcji ziemniaków jest posiadanie przechowalni.- Bez niej jest ciężko, ale niestety wiąże się ona z wysokimi kosztami. Ziemniaki to gatunek, który zimą lubi ciepło i odpowiedni dopływ powietrza - podsumował.
Na uprawach pokazowych w gospodarstwie rolnym w Pigłowicach były zastosowane cztery nawozy firmy Intermag. Na najgroźniejszą chorobę, która atakuje ziemniaka - zarazę ziemniaczaną - zastosowano Optyplus na zdrową tkankę. Omówiono też działanie Rootstara - stymulatora rozwoju systemu korzeniowego opartego na amonowym octanie cynku. - Ten produkt ma za zadanie rozwój włośników w korzeniu w bardzo wczesnej fazie wzrostu. Jeśli nie mamy systemu włośnikowego, to mamy bardzo utrudnione pobieranie fosforu, który jest pobierany tylko z odległości jednego milimetra od systemu korzeniowego. A jak nie mamy fosforu, to nam korzenie nie urosną. Dlatego podajemy fosfor nalistnie - przekonuje Wojciech Karpiak, doradca z firmy Intermag. Trzeba jednak uważać, aby podawać go w momencie haczykowania (na stolonach pojawiają się pierwsze wyoblenia). Gdy bulwy są już wytworzone, a zostanie podana dolistnie zbyt duża ilość fosforu, ziemniaki mogą być niekalibrażowe (powstaną dwa rozmiary, drugi znacząco mniejszy). Faza haczykowania występuje przed kwitnieniem, aby ją stwierdzić, trzeba rozkopać ziemię.
Specjalista z firmy Intermag namawia, aby zwrócić uwagę na inny pierwiastek, który jest bardzo ważny, a niedoceniany przez producentów. Chodzi o cynk. To mikroelement, który roślina powinna dostać w pierwszej fazie wzrostu. Wpływa on na gospodarkę hormonalną i pobudza do produkcji hormonu wzrostu. - Powinny być zrobione dwa zabiegi cynkiem. Jak najwcześniej - kiedy wykształcają się pierwsze trzy liście. Drugi raz - to podanie razem z nawozami fosforowymi. Stosuje się
2-4 litrów na ha - radzi specjalista.
Ksenia Pięta