Sokolnicy pomagają w dbaniu o bezpieczeństwo na lotniskach

Sezon wakacyjny startuje na dobre. Zajęcia w szkołach i przedszkolach kończy właśnie ponad 6,6 mln dzieci i młodzieży (dane MEN). Wielu Polaków na upragniony urlop wyjedzie za granicę. Według badania CBOS „Wyjazdy turystyczne Polaków i plany na 2025 r.” wyjazdy poza kraj – nie tylko w wakacje – planuje w tym roku połowa Polaków (50 proc.) zamierzających skorzystać z co najmniej jednego noclegu poza miejscem zamieszkania (to o 3 pkt proc. więcej w porównaniu z 2024 z r.).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ochrona lotnisk
Wielu turystów, szczególnie podczas wakacji, na zagraniczne wojaże uda się drogą lotniczą. Kluczowe jest przy tym bezpieczeństwo podróżnych, a jednym z aspektów jego zapewnienia jest ochrona lotnisk przed ptakami.
– W lotnictwie kolizje z ptakami są poważnym problemem i zagrożeniem. Nie są rzadkie przypadki uszkodzenia silnika, rozbicia szyby kabiny pilota czy zniszczenia wyposażenia samolotu. Dlatego w Kraków Airport sokolnik pracuje od świtu do zmierzchu przez wszystkie dni tygodnia – mówi Monika Chylaszek, rzeczniczka krakowskiego portu lotniczego. – Jeżeli chodzi o ptaki, na lotnisku w Krakowie „charakterystyczny” jest sierpień. Odnotowuje się w nim szczyt kolizji z pustułkami i jaskółkami – dodaje.
Jak więc chronić lotniska przed ptakami?
To zadanie przypada sokolnikom. W Polsce pracują oni praktycznie na wszystkich lotniskach cywilnych (z wyjątkiem Gdańska).
Jakie wymagania musi spełnić osoba, która chciałaby to robić? Adam Mroczek, delegat Polskiego Klubu Sokolników PZŁ „Gniazdo sokolników” do Międzynarodowego Stowarzyszenia Sokolnictwa i Ochrony Ptaków Drapieżnych (IAF) i właściciel firmy świadczącej usługi sokolnicze, wskazuje przede wszystkim, że ponieważ jest to bardzo odpowiedzialna praca – związana m.in. z poruszaniem się po pasach startowych, przy startujących i lądujących samolotach – lotniska zwykle mają konkretne wymagania.
– Taka osoba musi przede wszystkim posiadać uprawnienia sokolnicze, które zdobywa się poprzez rozszerzenie podstawowych uprawnień łowieckich. W tym celu konieczne jest ukończenie kilkudniowego kursu, organizowanego raz w roku przez Polski Związek Łowiecki, zdanie państwowego egzaminu, a następnie uzyskanie pozwolenia Ministra Klimatu i Środowiska na polowanie z ptakiem łowczym na terenie kraju – wyjaśnia ekspert. Dodaje, że zadanie sokolnika na lotnisku jest nietypowe dla tego zajęcia – bo sokolnictwo to przede wszystkim polowanie, a na lotnisku praca ta polega na płoszeniu ptaków.
Przygotowanie drapieżnika do płoszenia przebiega podobnie do układania ptaka do polowania.
– Różnica następuje na końcowym etapie – w przypadku ptaków łowczych idzie się na polowanie, natomiast przy ptakach płoszących jesteśmy skupieni na tym, by goniły zdobycz, ale jej nie łapały. Chodzi o to, żeby potencjalna zdobycz – ptak, który wleciał na teren lotniska – była przekonana, że jest to rewir łowiecki drapieżnika, jest tam niebezpiecznie i dlatego ma się trzymać z dala – tłumaczy Adam Mroczek. – Sam proces szkolenia ptaka przebiega dość szybko, mogą to być nawet 2–3 tygodnie. Natomiast jest konieczność regularnej pracy z takim ptakiem, żeby podtrzymać potrzebne umiejętności – dodaje.
Do płoszenia ptactwa na lotniskach najczęściej wykorzystywane są sokoły, bo, jak wskazuje Adam Mroczek, najlepiej się sprawdzają na dużych, otwartych przestrzeniach. Ale nie tylko. Są to także jastrzębie i ptaki z rodzaju jastrzębi, np. myszołowce towarzyskie.
Na czym polega praca sokolnika?
– Naszym zadaniem jest to, żeby na lotnisku nie było ptaków, żeby za pomocą naszych drapieżników wypłoszyć ptaki, które mogłyby potencjalnie zagrozić ruchowi lotniczemu – mówi Dawid Kawiński, sokolnik, który pracuje na lotniskach Chopina, Warszawa-Modlin i Dęblin. Przy pracy wykorzystuje głównie sokoły wędrowne, rarogi stepowe i jastrzębie gołębiarze.
To, jakie ptaki trzeba płoszyć na lotniskach, zależy m.in. od pory roku.
– Zimą w przypadku Modlina czy Lotniska Chopina są to głównie myszołowy. Od wiosny zaczynają się migracje ptaków, obok myszołowów pojawiają się błotniaki stawowe i bociany. Zaczynają się też naloty mew z pobliskich wysypisk. Potem przylatują jaskółki, szpaki, pustułki. Jesienią w Modlinie miewamy problemy z gęsiami, które zimują na polach znajdujących się w podejściu do lotniska. Przez cały rok mogą pojawiać się łabędzie, a w przypadku Lotniska Chopina także krukowate, czyli kawki, gawrony i wrony – opowiada Dawid Kawiński. – Godziny pracy także zależą od pór roku, bo działamy od świtu do zmierzchu. Zatem zimą to jest kilka godzin dziennie, natomiast latem nasze dyżury się wydłużają.
Liczba ptaków potrzebnych do ochrony zależy w dużej mierze od presji, jaką dzikie ptaki wywierają na lotnisko. – Ja rocznie wykorzystuję np. około 20 różnych ptaków. Gatunek drapieżnika dobieramy do gatunku, który płoszymy, a jest to zależne np. od wspomnianych pór roku i występujących wtedy ptaków, więc jest ciągła rotacja ptaków pracujących na lotniskach.
Nie tylko do ochrony przed ptakami
Co ciekawe, praca sokolników nie ogranicza się do ochrony przed ptakami.
– Płoszymy też różne gatunki naziemne. Na lotniskach trafiają się oczywiście wszędobylskie koty, a także lisy i zające, a na Lotnisku Chopina nawet dziki. Jesteśmy myśliwymi, więc jeśli jest taka konieczność, to możemy dokonać odstrzału gatunków łownych, bo lotniska posiadają wszelkie wymagane prawem zgody. Natomiast to zawsze ostateczność, zdecydowanie wolimy zwierzęta wypłoszyć – mówi ekspert. – Można to zrobić po prostu jadąc samochodem, ale do pomocy wykorzystujemy także psy. My bazujemy głównie na wyżłach niemieckich, ale mamy także pointera. To psy używane w łowiectwie, które po odpowiednim przygotowaniu świetnie się nadają do pracy na lotnisku.
Tak więc, choć może nie wszyscy na co dzień zdajemy sobie z tego sprawę, to również myśliwi – sokolnicy – czuwają na lotniskach nad tym, że możemy bezpiecznie latać i spokojnie docierać na wymarzone wakacje.
Materiał powstał we współpracy z Polskim Związkiem Łowieckim
- Tagi:
- ochrona lotnisk
- PZŁ
- sokolnictwo