Będą badać poziom odoru z chlewni?
Wiele środowisk protestuje przeciwko powstawaniu dużych chlewni. Przeszkadza im przede wszystkim smród. Czy wykazanie jego zbyt dużej intensywności zablokuje inwestycje?
Aby mogła powstać duża ferma trzody chlewnej, trzeba poczynić wiele czaso- i kosztochłonnych przedsięwzięć. Inwestor musi wystąpić o sporządzenie oceny oddziaływania na środowisko oraz wydanie zintegrowanego pozwolenia. Poza tym powinien posiadać zaopiniowane przez stację chemiczną plany nawożenia. Do tego, jak mówiła na posiedzeniu semojwej Komisji Rolnictwa i Rzowoju Wsi wiceminister rolnictwa Ewa Lech, musi posiadać odpowiedni areał, który umożliwi zagospodarowanie co najmniej 70% gnojówki i gnojowicy z gospodarstwa.
Sekretarz stanu resortu rolnictwa została zaproszona na czwartkowe posiedzenie sejmowej Komisji Rolnictwa. m.in. w związku z tematem: "Chlewnie przemysłowe i chów nakładczy w Polsce – szansa czy zagrożenie, ich wpływ na środowisko".
- Używa się u nas określenia przemysłowy tucz, przemysłowa chlewnia, a tak naprawdę żaden przepis nie reguluje tego określenia. Jedno jest pewne - kilka przepisów reguluje funkcjonowanie uciążliwych dla środowiska obiektów, gdzie jest prowadzony chów zwierząt, tu głównie mamy na myśli trzodę chlewną (...) - zaznaczyła Ewa Lech.
Przyznała, że do ministerstwa rolnictwa wpływa znaczna liczba pism od osób, które protestują przeciwko działaniu, a tym bardziej otwieraniu nowych tuczarni.
- Ale niestety jest tak, że jeśli ktoś spełnia wszystkie warunki i np. chce postawić czy wybudować taką fermę, w miejscu gdzie jest przestrzenny plan zagospodarowania, ktory przewiduje taką fermę i spełnia wszystkie warunki, zgodnie z prawem budowlanym należy wydać takie pozwolenie - zaznaczyła Ewa Lech.
Zdaniem obecnego na spotkaniu Rafała Fogla, członka Rady Miejskiejw Sulejowie (woj. łódzkie) na dziś najbardziej uciążliwym elementem produkcji trzodziarskiej jest odór.
- Na dziś nie jesteśmy go w stanie zmierzyć. Nie ma żadnej regulacji, która mogłaby go w jakiś sposób określać i zbadać. Jest to element, nad którym należałoby się pochylić. Na podstawie tego badania można byłoby dodatkowo rozszerzyć oddziaływanie danego obiektu na region. Nie ma sensu blokować rozwoju przemysłu rolniczego i rozwoju poszczególnych rolników, bo mają do tego prawo. Ale trzeba pamiętać, że są oni elementem większej społeczności - zaznaczył Rafał Fogiel.