Co robić, by w chlewni nie śmierdziało? [VIDEO]
Smród to jeden z największych mankamentów prowadzenia produkcji zwierzęcej. Zwłaszcza dla tych, którzy mieszkają obok chlewni czy obory. Oczekiwanie ze strony opinii publicznej jest więc takie, by znajdować rozwiązania, które pomagałyby radzić sobie z tym problemem. Amoniaku w produkcji świń całkowicie nie jesteśmy w stanie wyeliminować. Ale poprzez odpowiednie praktyki można jego ilość zmniejszać. Należy do nich, zdaniem rolników ze Szczytników Czerniejewskich, odpowiednio zbilansowana dieta.
- Przede wszystkim kładziemy nacisk na odpowiednie dawki białka. Wpływa on na przyrosty i na zdrowie. Zbyt duża ilość białka w paszy powoduje, że gazów, takich jak amoniak, zwierzęta wydzielają więcej, bo nie jest on trawiony. A pamiętajmy, że jest to najdroższy składnik odżywczy. Warto więc przykładać wagę do odpowiednich proporcji w paszy z uwagi na nasze portfele, ale także na status zdrowotny. Dzięki odpowiedniemu podejściu odpadają nam inne problemy takie jak biegunki czy choroby, które są wyniszczające albo opóźniające przyrosty u świń. Poza tym zbyt duże dawki białka wzmagają agresję u świń, co potem kończy się 10% upadkami, jeśli nie większymi - mówi Bartosz Krysztofiak.
Jego teść, Leszek Simiński od wielu lat przykłada wagę do odpowiedniego zarządzania stadem. W tej chwili, wspólnie z rodziną, gospodaruje na 40 ha i posiada chlewnię na 2 tys. stanowisk w cyklu otwartym.
- Od 20 lat odbieramy warchlaki od jednego dostawcy. Sami sobie po nie jeździmy - mówi pan Leszek.
Na polach uprawia zboża i rzepak. - Rzepaku nie sprzedajemy. Od 3 miesięcy zaczęliśmy sami tłoczyć olej rzepakowy, który używamy do produkcji paszy. Makuchy też wykorzystujemy do skarmiania - opowiada. Na kondycję świń, zdaniem rolnika, ma wpływ wiele czynników, przede wszystkim to, czym jest żywione. Dlatego zboże zanim trafi do mieszalni pasz, jest dokładnie czyszczone z chwastów, pyłów, a nawet jeśli się da i toksyn. Do tego roku bada również zboża na zawartość białka i włókna. A firmy paszowe, z którymi współpracuje, dostosowują skład premiksów do jego gospodarstwa.
- Wszystko po to, by wszystkie składniki były w jak najlepszym układzie, tak by to nazwał. Śruta sojowa, nasz makuch rzepakowy, który też zresztą badamy. I stosujemy najlepsze składniki, jakie są na rynku - opowiada Leszek Simiński.
Rolnik przekonuje, że dzięki posiadaniu własnego, automatycznego mieszalnika może przygotować zoptymalizowaną paszę dla danej grupy żywieniowej. Co zresztą robi, bo w jego gospodarstwie wytwarza się cztery różne pasze dostosowane do odmiennych grup wiekowych.
Rolnik stosuje także EM-y, pożyteczne mikroorganizmy.
- Bez nich w zasadzie życie nie istnieje. Ci, którzy stosują antybiotyki, eliminują te bakterie. Podobnie jest w przypadku częstej dezynfekcji. Jak to działa? Ja to porównuję do takiego autobusu, który jest pełen pożytecznych mikroorganizmów. Staje na przystanku, a tam są bakterie chorobowe i one nie mają, gdzie wsiąść, bo tam już jest pełno. I taki prosty przykład daję właśnie. U nas w chlewni, raz, że do paszy dodawane są mikroorganizmy, a dwa - co jakiś czas zamgławiamy chlewnię, gdzie tak jakby jeszcze więcej dokładamy tych mikroorganizmów pożytecznych, które powinny być i na tych ścianach, w tym oborniku, w tej paszy. Są wszędzie, zatem bakterie chorobotwórcze mają mało szans, żeby się wybić, bo po prostu nie mają gdzie się wybić. Nie mają jak przyczepić się do kosmków jelitowych. I one, jeśli są, to przelatują przez ten organizm, bo tam dla nich nie ma miejsca. Tak najprościej wytłumaczyć. I to chroni nas od stosowania antybiotyków od 2013 roku - tłumaczy Leszek Simiński.
EM-y, zdaniem rolnika, bardzo dobrze wpływają na zdrowotność świń, przyswajalność paszy i tym samym zmniejszenie wydzielania amoniaku, na przyswajalność pasy, jakość obornika , a także i gleby na której jest stosowany ten obornik.
- Z czasem stwierdziłem, że zdecydowanie mniej jest chorób grzybowych w zbożach i w rzepaku. I co jest dla mnie mało zrozumiałe, jest mniej też szkodników, nie wiem dlaczego. Ale porównując do innych rolników, u nas jest robaków mniej - zdradza Leszek Simiński.
Zarówno on, jak i jego zięć Bartosz Krysztofiak przekonują, że ogromny wpływ na wydzielanie amoniaku ma także mikroklimat panujący w chlewni.
- W obiekcie funkcjonuje odpowiedni system wentylacyjny, który był testowany jeszcze przed zasiedleniem, by sprawdzić jak rozchodzi się powietrze wewnątrz - tłumaczy Leszek Simiński.
Z rolnikami ze Szczytnik Czerniejewskich od wielu lat współpracuje dr Malwina Zając, ekspert z dziedziny żywienia zwierząt z firmy Greenland Technologia EM.
Specjalistka potwierdza, że w działaniach na rzecz minimalizowania amoniaku kluczowa jest ważna odpowiednio zbilansowana dieta.
Jeżeli chcemy w jakikolwiek sposób działać w kierunku redukcji ilości amoniaku, czy też amoniaku i siarkowodoru, to idealnie byłoby, gdyby bilansowaniem diety dla zwierząt zajmowała się osoba, która się przede wszystkim na tym zna. I tutaj też bym wspomniała bardzo ważną rzecz, że nie chodzi tylko nam o zbilansowanie diety, czyli o stosunek makroskładników względem siebie, ale też przede wszystkim, surowce, z jakich skomponowana jest dana dawka. One będą bowiem wpływały na strawność, przyswajalność wszystkich składników pokarmowych. I finalnie też na ilość produkcji amoniaku. Oczywiście kluczowy temat to białko. Trzeba wiedzieć, żeby z tym tematem nie przesadzać. Jest to bardzo drogi i bardzo potrzebny komponent, ale też ważna jest przede wszystkim jego jakość, czyli dobrej jakości białko, w odpowiedniej ilości, w tak skomponowanej dawce, aby zwierzę było w stanie strawić je w całości i przyswoić. Wtedy mamy już maksymalnie zredukowaną ilość tego amoniaku. A poza tym możemy sięgnąć po wszelkiego rodzaju dodatki żywieniowe. Tutaj mam na myśli probiotyki, prebiotyki, zioła czy też inne takie dodatki zootechniczne, które są bardzo mocno wspierające strawność. Pomagają one układowi pokarmowemu wykorzystać właśnie w całości wszystkie makroskładniki, mikroskładniki, a przede wszystkim pomagają strawić to białko. Dalej możemy sięgnąć nie tylko po bakterie, które dodajemy właśnie do paszy, czy do wody, ogólnie do żywienia, ale też możemy sięgnąć po preparaty, które dodawane są do gnojowicy, czy też stosowane na obornik, po to, aby zredukować już ten końcowy efekt wydzielania się amoniaku i siarkowodoru już do powietrza, po to, by uprzyjemnić pracę sobie. I oczywiście też uprzyjemnić byt naszym zwierzętom. Jednak przede wszystkim, by zredukować ilość stresu, ponieważ nadmierna ilość amoniaku będzie zawsze nam powodowała stres u zwierząt - tłumaczy dr Malwina Zając z Greenland Technologia EM.