Handluje zbożami ekologicznymi. Obsługuje ok. 800 gospodarstw [WYWIAD]
Co jest dla pana najwyższym gwarantem tego, że towar jest ekologiczny?
Jest to trudne pytanie, bo generalnie towarem ekologicznym jest surowiec, który posiada certyfikat ekologiczny wystawiany przez daną jednostkę certyfikującą. Niemniej zdarzają się próby „podrasowania” towaru. Na szczęście jest to coraz rzadszy proceder, który po prostu nie opłaca się. W przypadku stwierdzenia innego statusu niż ekologiczny nakładane są bardzo duże kary, prowadzone procesy sądowe, odbierane dopłaty, nie mówiąc już o utracie dobrej opinii, którą można utracić na zawsze. Towar (a zwłaszcza większe partie) poddawany jest kosztownym badaniom laboratoryjnym na obecność pestycydów, mykotoksyn, aflatoksyn itp. Czyli wracając do pani pytania: gwarantem powinien być certyfikat, ale on może nie wystarczyć. Jednak najważniejszym jest zaufanie do rolników, a tych współpracujących z nami od wielu lat jest bardzo dużo.
Dużo macie kontroli jako firma?
Sporo. Jest wśród nich coroczna kontrola jednostki certyfikującej, systemu GMP czy inspektoratu weterynarii, nie mówiąc już o tzw. kontrolach krzyżowych w przypadkach, gdy podważany jest ekologiczny status surowca.
Biorąc pod uwagę pana wieloletnie doświadczenie, czy jest pan w stanie powiedzieć, jakie zboże będzie miało powodzenie w przyszłym sezonie?
Tak. Oczywiście nie na poziomie 100-procentowym, ale jestem w stanie określić tendencje. Bazują one przede wszystkim na analizach i obserwacjach zasiewu zbóż w poszczególnych krajach. Zarówno na zachodzie, jak i na wschodzie. Bardzo często rozmawiamy na ten temat z naszymi rolnikami, ale za bardzo słuchać nas nie chcą (śmiech), a szkoda, bo ci, co słuchali, wiedzą, że wygrali.
No to co będzie „szło” w przyszłym roku?
Na pewno owies ekologiczny, który ma bardzo dobrą opinię na rynkach zachodnich. Nadal nie będzie szło żyto, ale za to coraz większy popyt będzie na kukurydzę, grykę i orkisz. Wszystko oczywiście w statusie ekologicznym.
O spekulacji w handu zbożami na str. 5 ===>