Wysokie dopłaty dla małych i średnich gospodarstw
Dużym problemem dla rolnictwa stał się ASF. Jak powinna wyglądać walka z tą chorobą?
Ona nie powinna polegać na finansowaniu likwidowania hodowli świń w małych gospodarstwach. To powinno polegać na pomocy, zabezpieczeniu tych gospodarstw, żeby mogły prowadzić produkcję, pomocy, żeby mogły przy niej pozostać, a nie - w rezygnacji. To jest de facto przeciwrolnicze działanie, jeżeli się finansuje likwidację działalności rolnej. Na to nie powinny „iść” fundusze rolne. Zrobię wszystko, żeby nie „szły”. (...)
To jest kwestia pewnego wyboru państw członkowskich, bo będą przecież plany strategiczne rolnicze, plany dotyczące spójności, będą plany naprawcze - tu duża rola dla państw, które powinny do tego przywiązywać wagę. Żeby ochronić pieniądze rolnicze ściśle na rolnictwo.
ASF - NIE STWORZY SIĘ FORTEC
Niektórzy twierdzą, że to przez małe gospodarstwa nie poradzimy sobie z walką z ASF-em. Jak pan uważa?
Statystyczne ryzyko wystąpienia zakażenia w wielkim gospodarstwie jest wielokrotnie większe niż w małym. W latach 2017 - 2019 w Polsce było 76 przypadków ASF-u w gospodarstwach do 10 sztuk i 18 - w gospodarstwach - powyżej 1.000 sztuk. Tylko że tych do 10 sztuk jest chyba 100 razy więcej niż tych powyżej 1.000. Odsetek przypadków zakażenia w małych gospodarstwach jest o wiele niższy niż w tych wielkich. Im większe gospodarstwo, tym więcej kontaktów. Trzeba przywieźć paszę, odwiedzają je różne kontrole, więcej ludzi potrzeba do obsługi. Trudno to utrzymać. W małym gospodarstwie bardzo często jest tak, że świnia widzi tylko gospodarza, nikogo więcej. Dzisiaj mamy doświadczenia walki z pandemią u ludzi - na czym polega walka? Na koncentrowaniu? Nie. Wręcz przeciwnie - na rozproszeniu. Podobnie jest z ASF-em. Podejście, że aby zwalczyć chorobę, trzeba zlikwidować małe gospodarstwa i stworzyć wielkie fortece - nie jest dobrym rozwiązaniem. Nie stworzy się takich ściśle chronionych fortec. Nie upilnuje się tego. Zbyt wiele jest wewnętrznych kontaktów, żeby móc to należycie zabezpieczyć. W każdym razie małe gospodarstwa nie powinny być dyskwalifikowane. One powinny dostać pomoc w zabezpieczeniu się, w bioasekuracji na racjonalnym poziomie. Trzeba te gospodarstwa wzmocnić i trzeba pozwolić im żyć, pozwolić im funkcjonować. Tak ja to widzę. W tym kierunku będę prowadził rozmowy z krajami członkowskimi - bo problem ASF jest w kilkunastu krajach - by to rozsądnie ujęły w swoich planach strategicznych. Na pewno nie można kontynuować tej operacji, że walka z ASF-em oznacza likwidację małych hodowli i zostawienie tylko jakichś przemysłowych fabryk wieprzowiny. W pierwszym półroczu 2020 roku były 2 przypadki ASF w gospodarstwach - obydwa w gospodarstwach, choć trudno je tak nazwać - powyżej 10 tys. sztuk. Jakie są straty, kiedy trzeba utylizować takie stada? Gigantyczne! Jakie konsekwencje środowiskowe?
ZOBACZ TEŻ - ASF - POMOC DLA PRODUCENTÓW ŚWIŃ
W nowym budżecie postawiony zostanie nacisk na zmniejszenie zużycia nawozów, środków ochrony roślin, na zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych z hektara. Sami rolnicy skarżą się, że nowe środki, spełniające normy, są mniej skuteczne... Trzeba je częściej stosować, by przynosiły efekt, częściej wjeżdżać w pole, a to przecież też generuje koszt i nie pozostaje bez wpływu na środowisko... Jak znaleźć złoty środek?
Te wymogi nie są stawiane każdemu rolnikowi z osobna. Myślę, że duża część tych oczekiwań redukcji nawozów, pestycydów, emisji gazów, będzie realizowana przez ekoprogramy, które będą dobrowolne. Nie będzie tak, że rolnik będzie musiał w tym uczestniczyć. Jeżeli będzie chciał nowocześnie, „po staremu” gospodarować, będzie tak gospodarował. Nikt nie będzie go zmuszał. W reformie nie ma takich instrumentów. Oczywiście, poza tą warunkowością, która jest wpisane. Pewne warunki, minimalne, trzeba spełnić, żeby w ogóle móc uczestniczyć we Wspólnej Polityce Rolnej i dostawać jakiekolwiek dopłaty. Natomiast działania zmierzające do redukcji pestycydów, nawozów będą głównie poprzez ekoprogramy i przez działania w II filarze np. przez rolnictwo ekologiczne. Polscy rolnicy mają stosunkowo najmniej powodów do obaw. Polska ma duże niższe niż średnia unijna zużycie pestycydów, o wiele niższą emisję gazów cieplarnianych z rolnictwa - chyba ok. 600 kg na ha. Średnia unijna jest powyżej tony, a są kraje, gdzie to jest powyżej 4 ton z ha. Polska nie powinna się więc jakoś szczególnie obawiać. (...) Polsce będzie łatwiej niż wielu innym krajom.
Na transformację ekologiczną potrzebne są pieniądze. One będą już, w najbliższych latach?
Będą jak najszybciej. Mam nadzieję, że nic się po drodze już nie wydarzy, co by temu przeszkodziło - w pierwszych dwóch latach, czyli w 2021-2022 oprócz normalnego budżetu będziemy mieli dodatkowo 8 miliardów euro w ramach tzw. funduszu naprawczego, którego część została przeniesiona do Wspólnej Polityki Rolnej. To by oznaczało, że Polska będzie miała w tych dwóch pierwszych latach dodatkowy miliard euro na II filar. Głównie na działania prośrodowiskowe i proklimatyczne w II filarze. Np. na dobrostan zwierząt, na programy rolnośrodowiskowe, na rolnictwo ekologiczne. To będą dodatkowe, zwiększone pieniądze w pierwszych dwóch latach nowego okresu finansowego. Te większe środki powinny być odczuwalne dla rolników.
WIĘKSZOŚĆ POLSKICH ROLNIKÓW REALNIE ODCZUJE WZROST DOPŁAT
Czy jest szansa na wyrównanie dopłat - tych, które otrzymują polscy rolnicy do tych na zachodzie Europy?
Oczywiście, jest to możliwe. Jestem przekonany, że większość polskich rolników, ci, którzy przyjmą te wyzwania ekologiczne - one wcale nie będą takie trudne do spełnienia - realnie odczuje wzrost dopłat bezpośrednich.
Czy w związku z pandemią będą jakieś dodatkowe środki na radzenie sobie z jej skutkami?
To właśnie ten dodatkowy miliard, o którym wspomniałem. Na wydatki środowiskowe, na zwiększenie odporności rolnictwa. Nie bezpośrednio na rekompensaty związane z pandemią, ale na wzmocnienie rolnictwa doświadczonego przez pandemię. To będzie zależało od tego, jakie działania zaproponują państwa członkowskie. Komisja będzie ogólnie czuwać, żeby to szło w tym kierunku. To będzie dość istotne wzmocnienie rolnictwa. Polska jest największym beneficjentem tego funduszu. W tych dodatkowych pieniądzach, w tych 8 miliardach euro, Polska ma największy udział.
ZOBACZ TEŻ - COVID-19, SUSZA, GRAD, PRZYMROZKI
ZBYT DUŻE JEST UZALEŻNIENIE OD WYSPECJALIZOWANEGO KIERUNKU PRODUKCJI
Jak dziś, w dobie pandemii, powinno się dbać o bezpieczeństwo żywnościowe - w Unii i w Polsce?
Myślę, że tego typu globalne kryzysy pokazują, że bezpieczeństwo żywnościowe trzeba budować - na tyle, na ile się da - na własnej produkcji. To dotyczy Europy, jako całości - Unia Europejska musi zwiększyć swoją wystarczalność żywnościową, zmniejszać uzależnienie z jednej strony od importu, musi jak najwięcej wyprodukować tego, co jest potrzebne dla rolnictwa np. uniezależniać się od dostaw pasz, a z drugiej strony - uniezależniać się od eksportu. Istnienie rolnictwa nie może być uzależnione od tego, czy ktoś, na dalekich krańcach świata, kupi europejską żywność, czy jej nie kupi. To musi być w większym stopniu powiązane z własnym rynkiem. To ważny kierunek. Ważna jest także dywersyfikacja. Zbyt duże jest uzależnienie od jednego, ściśle wyspecjalizowanego kierunku produkcji. Tak się zrobiło nie tylko na poziomie gospodarstw. Wyspecjalizowały się w jakiejś dziedzinie całe regiony. W Polsce też to jest widoczne - hodowla bydła mięsnego, hodowla trzody chlewnej, hodowla drobiu czy sadownictwo skoncentrowały się w niektórych tylko regionach,. Specjalizacja ma swoje dobre strony, wzmacnia rolnictwo, ale na dłuższą metę lepiej mieć zdywersyfikowaną produkcję. (...) Zdywersyfikowane gospodarstwa rolne w Polsce, rodzinne, w których rolnik miał wszystko, wszystkie rodzaje produkcji - takie było gospodarstwo moich rodziców - nie miały Wspólnej Polityki Rolnej, nie dostawały dopłat, ale płaciły haracz komunistycznej władzy w postaci obowiązkowych dostaw. Mimo to przetrwały. Myślę, że główna siła tkwi w dywersyfikacji. Na tyle, ile jest to możliwe, trzeba to popierać. To też jest lekcja z kryzysu. Skracać drogę od pola do stołu i wprowadzać więcej różnorodności.
Rozmawiała ANNA KOPRAS-FIJOŁEK