Zanim nawóz trafi do sprzedaży...
Co roku na rynku nawozowym pojawia się szereg nowych produktów. Jak długo poddaje się je testom, zanim trafiają do sprzedaży? W jaki sposób docierają one do rolników? Czym farmerzy się sugerują, podejmując decyzję o ich zakupie?
DrGreen jest jednym z nowszych graczy na rynku nawozowym w Polsce. Firma od 3 lat w swojej ofercie ma niezmiennie 11 tych samych produktów. Oferuje nawozy dolistne, zbudowane na aminokwasach, dla następujących upraw: zbóż, buraków cukrowych, kukurydzy, ziemniaków i rzepaku. Mało kto jednak wie, jaką drogę musiały przejść, zanim trafiły do rolników.
- Nasze nawozy na rynku pojawiły się w 2013 roku, natomiast od 2011 roku były one testowane - zarówno w doświadczeniach uczelnianych, jak i poletkowych. Sprawdzaliśmy, jak spisują się w różnych warunkach środowiskowych. Testowaliśmy, jak działają razem ze środkami ochrony roślin, ważne było to, czy można je łącznie stosować. Dużo czasu zajęło nam poszukiwanie technologii. Mamy nawozy zbudowane na aminokwasach, prostym nie było więc, żeby mikroelement, dotychczas łączony w formie chelatowej, połączyć z aminokwasem, który - tak naprawdę - jest białkiem czyli związkiem organicznym. Nam się to udało i dzięki temu nasze nawozy mają tak wysoką skuteczność działania - tłumaczy Grzegorz Witek z firmy DrGreen.
Czy wspomniane nawozy cieszą się dużym zainteresowaniem wśród rolników? Czy farmerzy chętnie stawiają na te nowości?
- To wszystko zależy od pewnego rodzaju układów. My jesteśmy firmą, która sprzedaje bezpośrednio do rolnika, nie współpracujemy z dużymi dystrybutorami. Mocno współpracujemy z punktami handlowymi, gdzie mamy pewność, że wyspecjalizowany personel profesjonalnie doradzi naszemu potencjalnemu klientowi. Nam jest o wiele prościej, docierając do rolnika - takiego świadomego, porozmawiać z nim o jego problemach w uprawach, o jego oczekiwaniach płynących z zastosowania technologii nawożenia dolistnego. Omawiamy skład naszych nawozów oraz zasadę ich działania. Prowadząc w gospodarstwach analizę dotychczasowo stosowanej technologii, proponujemy rozwiązania ekonomicznie opłacalne, dając tym samym gwarancję zysku - mówi fachowiec z firmy DrGreen.
Na tym nie kończy. - Nasze nawozy sprzedajemy w całym kraju. Pozyskujemy coraz to nowych klientów i mocno pracujemy na doświadczeniu z nimi. Zakładamy z nimi poletka doświadczalne, obserwujemy je, później zbieramy wyniki. Nie rozmawiamy przecież o nawozach, które są tylko marketingiem, ale tych, które przynoszą efekty. Rolnik ma mieć zysk - zaznacza Grzegorz Witek. Przyznaje, że w pozyskiwaniu nowych odbiorców jego współpracownicy „posiłkują się gospodarstwami z okolicy”, które stosują ich nawozy. - Nasz potencjalny klient ma więc świadomość tego, że nie jest pierwszy, któremu to sprzedajemy i że dany produkt już się sprawdził. - twierdzi specjalista z firmy DrGreen. Zwraca przy tym uwagę na następującą sprawę: - Jeśli nasi pracownicy widzą błąd u rolnika, że gdzieś - na przykład - daje za mało azotu albo za dużo, to my nie sprzedajemy na siłę naszej technologii, dlatego że ten rolnik nie osiągnie zamierzonego celu, a nawóz dolistny będzie dla niego - w pewnym sensie - tylko kosztem i ciężarem, bo nie jest on w stanie bez solidnych podstaw przynieść wymaganych efektów. Podjęliśmy sobie za cel współpracę bezpośrednią.
DrGreen zamierza rozwijać swoją współpracę z farmerami. - Szukamy 64 gospodarstw - 4 na każde województwo naszego kraju, które będą takimi pilotażowymi w projekcie, który prowadzimy. Niebawem będziemy chcieli wprowadzić nawóz doglebowy - do siewu rzędowego. Poza tym zamierzamy ulepszyć nasze nawozy. Planujemy dołożyć dodatkowe związki, które rolnikowi w jeszcze prostszy sposób umożliwią ich stosowanie - wyjaśnia Grzegorz Witek. Projekt ten nazwa się BIOSTRATEG i jest współfinansowany przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.