Czy produkcja buraka się opłaca?
Z Ryszardem Napierałą, prezesem Wielkopolskiego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego rozmawia Dorota Jańczak
Zniesienie kwotowania w Unii Europejskiej jest odbierane przez większość zainteresowanych krytycznie. Ale to przecież wprowadzenie limitów produkcji doprowadziło do zamknięcia wielu cukrowni w Polsce i obniżenia areału zasiewów buraka.
Do 2006 roku, a więc jeszcze przed wprowadzeniem kwot, w Polsce był wolny rynek, jedynie w pewien sposób sterowany, jeśli chodzi o powierzchnię zasiewów. Przypomnę, że wówczas wszystkie 27 państw w Unii Europejskiej produkowało 20 mln ton cukru. Polska była wtedy na trzecim miejscu i na tej pozycji się utrzymała. Genezą tej reformy było obniżenie wielkości produkcji cukru w Unii Europejskiej o 30%, a więc do 14 mln ton. W Polsce z tego tortu przypadło 1400 000 ton. Wtedy i to rozwiązanie było źle przyjmowane. 2 lata temu, kiedy zdecydowano o zniesieniu kwotowania, też wszyscy zaczęli się sprzeciwiać nowym zasadom. Mimo wszystko jednak kwotowanie było idealne, bo każdy wiedział, ile ma produkować, a to przekładało się na podaż cukru na rynku. Dziś chcielibyśmy wrócić do kwotowania nie tylko dlatego, że wiedzieliśmy ile i za ile produkować, ale i były pewne określone zasady produkcji. Była ustalona cena referencyjna dla całej UE za tonę, która dla cukru wynosiła 405 euro, a dla buraków - 26,29 euro.
Cena cukru raczej nie jest zadowalająca...
Sytuacja na rynku cukru jest beznadziejna. To jest wynik podaży cukru na rynek. Druga sprawa to zawirowania międzynarodowe, które jeszcze kilka lat temu tak bardzo nie wpływały na to, co dzieje się u nas. Ogromną konkurencją jest dla nas Mercosur - umowa handlowa pomiędzy największymi producentami cukru na świecie, a więc krajami Ameryki Południowej, które surowiec produkują znacznie taniej. Trzcina, o której mowa, rośnie jak lucerna, którą się kosi, a ona odrasta. Poza tym ogromne znaczenie ma fakt, że jeszcze kilkanaście lat temu ogromna część produkcji brazylijskiej, a więc potentata w produkcji cukru trzcinowego, była przeznaczona na produkcję biopaliw. Teraz, z uwagi na to, że cena baryłki ropy spadła, nie ma miejsca w tym sektorze dla biokomponentów. To dotyczy także rzepaku oraz zbóż. Dlatego biały surowiec trafia na rynek przetwórstwa spożywczego.
Co jeszcze wpływa na tak niską cenę cukru w Unii Europejskiej?
Przede wszystkim nie mamy gdzie sprzedać unijnego cukru. Tam, gdzie jeszcze kiedyś wysyłaliśmy cukier nadwyżkowy, dziś już są miejscowe warunki do produkcji, dlatego naszego już nie chcą.
Problem z cukrem potęguje tegoroczny wzrost produkcji w całej Unii Europejskiej...
W minionej kampanii cukrowniczej, jako Polska, wyprodukowaliśmy 2 100 000 ton cukru. To jest o 20% więcej niż w roku 2016. Na wielkość produkcji cukru składa się wiele przyczyn. Rok ubiegły był przyjazny klimatycznie, było dużo opadów, ale zaznaczam, że nie w całej Polsce. Był także duży popyt na kontraktacje buraków. Rolnicy chcieli uprawiać buraki. Byli rolnicy zachęceni tym, że w latach poprzednich od 2011 do 2017 były naprawdę dobre ceny wynikające z przepisów unijnych, zgodnie z którymi producenci cukru musieli dzielić się nadwyżkami zysków ze sprzedaży cukru.
Teraz raczej te zyski nie są zbyt wysokie. Ile obecnie wynosi cena cukru w Unii Europejskiej?
Około 350 euro za tonę. A były takie lata w przeszłości, że dochodziła do 700 euro/t - to jest ogromna różnica.
Działacie na wolnym rynku, dlatego samodzielnie musieliście wypracować jakieś zasady współpracy z cukrowniami. Jak one wyglądają?
Kontraktacje na ten rok już zostały zawarte. W Nordzucker z cukrownią w Opalenicy, do której buraki odstawia wielu członków Wielkopolskiego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego, jest zaproponowana cena ustalona z góry, która wynosi 22,9 euro/tonę buraków. Można też wybrać drugi wariant - 22,5 euro/tonę plus podział z nadwyżki. W sytuacji, jaka w tej chwili się pojawiła, rolnikom bardzie przypadła do gustu pierwsza opcja. Już wiedzą, co mają. Kwestia jakiejkolwiek nadwyżki ze sprzedaży cukru jest wątpliwa.
Skoro już wiadomo, że dochody ze sprzedaży buraków w tym roku będą niższe, nie istnieją obawy, że wielu rolników zrezygnuje z tegorocznych wysiewów buraka?
Rzeczywiście, przychody z produkcji buraka w tych cenach, które mamy teraz, ledwo bilansują się z kosztami uprawy. W zeszłym roku wydajność buraków wyniosła 70 ton/ha. Ale nigdy nie można liczyć na to, że 70 ton sprzeda się za 22,5 euro, ponieważ za buraki poza kontraktacją otrzymamy niższą cenę, wynoszącą około 40 zł/t. Burak w ubiegłym roku plonował bardzo dobrze, jeśli chodzi o masę, natomiast gorzej to wyglądało w przypadku zawartości cukru. Nadmiar wody i mało słońca spowodowały, że cukier się nie wytworzył. Polaryzacja była na poziomie 16,5%, a w innych latach wynosiła dużo powyżej 17%. To wszystko wpływa na cenę surowca. Obliczyliśmy, że w tych wszystkich warunkach wartość produkcji buraków z hektara osiąga wielkość 5,5 tys. zł.
A jakie są zatem koszty produkcji buraków?
Cena nasion to około tysiąc złotych na ha. Tyle też kosztują środki ochrony chemicznej. Jeśli do tego doliczymy nawożenie oraz koszty obsługi, to naprawdę w niektórych przypadkach zysk jest naprawdę niewielki.
Skoro nie ma opłacalności, po co rolnicy decydują się na uprawę buraków?
Bodźcem zachęcającym rolników do uprawy buraków są dopłaty rządowe pod tytułem: płatność cukrowa, które będą obowiązywać do 2020 roku. Na ten rok wynoszą one około 1500 zł do hektara uprawianych buraków. To są pieniądze, których nie wolno lekceważyć.
Czytaj także: Podsumowanie kampani cukrowniczej 2017/2018
Jakie jest pana zdanie na temat warunków przyznawania tych środków rolnikom? Jeszcze kilka lat temu trwała dyskusja na temat tego, czy dopłacać do tony czy do hektara? Wygrała druga opcja. Sprawdza się?
Plantatorzy buntowali się przeciwko dopłatom do hektara zakontraktowanego i zasianego. Ja jednak popieram tą formę, ponieważ takie same nakłady finansowe trzeba ponieść na uprawę zarówno na hektarze o klasie bonitacji IV b oraz III. A wynik jest bezdyskusyjny. Większe plony zbierze się z na lepszej bonitacyjnie glebie. Rolnik nie jest winien temu, że ma gorsze grunty. A gdyby miał z produkcji zrezygnować, to ci wszyscy, którzy mają dobre grunty, nie wyprodukowaliby oczekiwanej wielkości surowca.