Uprawia 36 ha, hoduje świnie i opasy. Szalejących cen się nie boi [VIDEO]
- Kiedyś był trend na to, żeby było gospodarowanie kierunkowe. Ja też tego próbowałem, ale nie zdawało to egzaminu. Jak jest cena na świnie, to nie ma na bydło i na odwrót. Jedna strona uzupełnia drugą - mówi Maciej Napierkowski. - Na dzisiaj najbardziej opłacalną produkcją jest burak cukrowy. Jest najstabilniejsza cena. To jedyna uprawa, w przypadku której wiemy, ile pieniędzy otrzymamy po zbiorze. Od nas zależy tylko, ile ton z hektara uzyskamy - dodaje rolnik, który gospodarstwo przejął po swoich rodzicach w 1993 roku. Przez ten czas Napierkowski zwiększył areał i obsadę zwierząt. Na dzisiaj uprawia 36 ha, utrzymuje 30-35 loch w cyklu zamkniętym i kilkadziesiąt sztuk bydła opasowego. - Staram się to łączyć w cyklu zamkniętym - tak, aby jak najmniej pasz dokupować z zewnątrz, być samowystarczalnym i mniej zależnym od wahań cen - zaznacza właściciel gospodarstwa. - Mimo to przed dwoma laty hodowla trzody chlewnej w moim gospodarstwie wisiała na włosku. Podjęliśmy już decyzję o skasowaniu tej produkcji. W ostatniej chwili zostawiłem jednak 10 loch i dzisiaj jestem z tej decyzji bardzo zadowolony - podkreśla, zaznaczając jednak, że skoki cen są bardzo duże. - Ceny są bardzo niestabilne. Niby wzorujemy się na giełdzie niemieckiej - zgodnie z kursem euro, a ostatecznie nie ma to w ogóle przełożenia - tłumaczy Napierkowski.
Obornik przydaje się w produkcji roślinnej
Dwukierunkowa hodowla zwierząt sprawia, że Maciej Napierkowski ma do wykorzystania sporą ilość obornika, który jest ważnym nawozem organicznym, pozwalającym uzyskiwać wyższe wydajności w uprawianych roślinach. - Mamy 28 ha gruntów ornych, resztę stanowią użytki zielone. Jeśli chodzi o klasy bonitacyjne, przeważają IVb, V, a nawet VI. Uprawiamy na nich buraki cukrowe i zboża - w tym kukurydzę. Jeśli chodzi o wydajności, to wszystko zależy od warunków atmosferycznych, od tego czy występuje susza, jakie jest stanowisko, po czym - tłumaczy właściciel gospodarstwa.
Najnowszy nabytek - ładowarka
Maciej Napierkowski pół roku temu nabył nową ładowarkę przegubową marki Schmidt, która usprawnia mu jego codzienną pracę. - Używam jej praktycznie do wszystkiego: począwszy od wyrzucania obornika, poprzez załadunek i rozładunek bel i nawozów, aż po przewożenie zboża - podkreśla rolnik i dodaje: Pracuję nią codziennie. Od marca ma już przejechane 800 godzin. Wcześniej Napierkowski dysponował mniejszą ładowarką, która jednak nie potrafiła podołać wszystkim zadaniom. Nowa maszyna jest przez rolnika do tej pory oceniana bardzo pozytywnie. - Mam dużo mniej pracy fizycznej, wszędzie mogę wjechać dzięki jej kompaktowym wymiarom, które są konieczne w moich ciasnych, niskich budynkach. Co ciekawe, maszynę rolnik znalazł odwiedzając ubiegłoroczną wystawę Agro Show w Bednarach. - Odwiedziłem stoisko firmy na targach, nawiązaliśmy kontakt, okazało się że jest to ładowarka na moją kieszeń I tak powoli doszliśmy do finalizacji zakupu. Bardzo ważną kwestią był dla mniej również serwis. Każda maszyna może być awaryjna, a jak się okaże, że nie ma części, to jest ona bezużyteczna. W tym przypadku nie ma z tym problemu. Na razie obyło się także bez awarii - tłumaczy Napierkowski.
Oprócz ładowarki w parku maszyn nie brakuje innych nowoczesnych urządzeń. - Mamy ciągnik New Holland T6.125, rozrzutnik 11 tonowy Unia, prasę do bel New Holland, siewnik Pottinger, opryskiwacz, rozsiewacz nawozu i dwa ciągniki marki Ursus - C360 i C330. Więc jeśli chodzi o park maszyn, jest on dość bogaty - mówi rolnik, podkreślając że wynajmuje tylko kombajn zbożowy i kombajn do buraków. - Były zamysły, żeby postarać się o kombajn zbożowy, ale na dzisiaj brakuje nam jednak trochę czasu, żeby samemu tę pracę wykonywać, bo to nie jest tak, że się wsiądzie i jedzie. Trzeba jeszcze tę maszynę obsłużyć - nasmarować, posprawdzać oleje i dopiero potem można jechać. Nie mówiąc już o usterkach - wyjaśnia Napierkowski.
Rolnik, pytany o kolejne inwestycje w gospodarstwie, na pierwszym miejscu wymienia likwidację eternitu, który pokrywa dachy budynków inwentarskich. - Później może przyjdzie czas na ciągnik - około 80 koni. Wszystko zależy jednak od sytuacji finansowej - podsumowuje.