Konieczny zabieg po zarazie ziemniaczanej. Uratujesz glebę na przyszły sezon
Zaraza ziemniaczana jest jedną z najpoważniejszych chorób, jakie mogą dotknąć pomidory i ziemniaki, ponieważ potrafi w krótkim czasie zniszczyć znaczną część plonów. Objawia się ciemnymi, brunatnymi plamami, często z jaśniejszymi obwódkami. Od spodu liścia może być widoczny biały nalot. Z czasem zaczynają ciemnieć i gnić również łodygi, a bulwy ziemniaków i pomidory mają brunatne plamy pod skórką, które z czasem przechodzą w głąb miąższu i powodują gnicie. Zaraza rozwija się szybko przy ciepłej i wilgotnej pogodzie, zwłaszcza po deszczu i przy gęstych nasadzeniach roślin, z uwagi na słabą cyrkulację powietrza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj też: Jak wietrzyć dom w sezonie grzewczym? Nie popełnij powszechnego błędu
Odkażanie ziemi po zarazie ziemniaczanej – od czego zacząć?
Ziemia, w której rosły rośliny zainfekowane zarazą ziemniaczaną, musi zostać odkażona, ponieważ patogen może przetrwać w glebie nawet przez kilkanaście miesięcy. Jeśli nic nie zrobimy z podłożem, w kolejnym sezonie choroba znowu zaatakuje. Jak odkazić glebę?
Zaczynamy od dokładnego oczyszczenia ziemi. Należy usunąć z niej wszystkie resztki roślinne. Zainfekowane bulwy pozostawione w glebie są głównym źródłem ponownego zakażenia w kolejnym sezonie. Następnie należy dokładnie przekopać ziemię.
Zarażone łodygi, liście i korzenie nie powinny trafić na kompostownik, ponieważ jest duża szansa, że patogeny przetrwają w takim środowisku. Pozostałości roślinne najlepiej spalić lub wyrzucić do kontenera na odpady zielone.
Wyrzucić należy również sznurki, którymi związywaliśmy łodygi pomidorów. Z kolei tyczki najlepiej zdezynfekować mydłem potasowym. Jeśli warzywa rosły w szklarni, zaleca się dezynfekcję jej wewnętrznej strony. Do tego celu również można wykorzystać mydło potasowe.
Jak zdezynfekować ziemię po zarazie?
W kolejnym kroku należy przystąpić do odkażania samej ziemi. W sprzedaży dostępne są gotowe preparaty, najczęściej w formie granulek. Choć skutecznie działają, nie są obojętne dla środowiska. Z tego względu lepiej spróbować naturalnych metod dezynfekcji. Co można zrobić?
Grządkę z zakażoną ziemią należy polać gorącą wodą (ale nie wrzątkiem), a następnie przykryć folią. Ten zabieg można z powodzeniem przeprowadzić jeszcze w sezonie jesiennym.
Drugim sposobem na odkażenie gleby jest wykorzystanie parownicy lub generatora pary. Wcześniej należy nakryć grządkę folią. W ten sposób pozbędziemy się zarodników, ale nie zniszczymy struktury gleby.
To nie koniec. Po zabiegu dezynfekcji ziemia utraci część mikroflory, dlatego, żeby ją odbudować, warto posiać poplon lub wykorzystać naturalne nawozy. Jako poplon świetnie sprawdza się facelia, gorczyca biała, bobik lub gryka. Tego typu rośliny mają działanie fitosanitarne. Gdy urosną na wysokość 15–20 cm, należy je ściąć, a korzenie pozostawić w ziemi lub przekopać całość.
Zamiast poplonu można również zastosować obornik lub kompost. Są one źródłem cennych organizmów, które konkurują z patogenami. Kompost lub obornik zostawiamy na kilka dni, a następnie dokładnie przekopujemy ziemię. Podłoże będzie można ponownie zasilić nawozem organicznym na wiosnę.
Warto pamiętać o jeszcze jeden rzeczy, a mianowicie o stosowaniu płodozmianu. Na grządce, na której rosły pomidory lub ziemniaki, przez kolejne 3–4 lata powinno uprawiać się warzywa z innej rodziny, np. korzeniowe lub kapustne. Sadzenie roślin w tym samym miejscu co roku nie jest dobrym pomysłem, ponieważ istnieje duże ryzyko ponownego zakażenia zarazą. Poza tym gleba może zostać wyjałowiona z uwagi na duże zapotrzebowanie pokarmowe pomidorów.
- Tagi:



























