Uprawa bezorkowa - wady i zalety [VIDEO]
Michał Słomski i Michał Nowacki - rolnicy z woj. kujawsko-pomorskiego już od lat w swoich gospodarstwach prowadzą uprawę bezorkową. Dlaczego się na nią zdecydowali? Jakie wyniki udaje im się uzyskiwać? Czy korzystają jeszcze z pługa?
- Gospodarujemy na areale 120 ha. Uprawiamy pszenicę, rzepak, buraki cukrowe, kukurydzę oraz warzywa. Nasze grunty należą do III i IV klasy bonitacyjnej. Jest to w dużej mierze mozaika
- mówi Michał Słomski (27 l.), rolnik z miejscowości Stary Dwór, który skupia się na wyłącznie na produkcji roślinnej. Nieco mniejszy areał uprawia Michał Nowacki (27 l.), rolnik prowadzący gospodarstwo w Cekcynie - oddalone od Starego Dworu o niecałą godzinę drogi.
- Mam obecnie 106 ha. Są to bardzo zróżnicowane grunty - od klasy IIIa do VIz. Dlatego też mam bardzo szeroki wachlarz upraw. Wśród nich znajdują się: rzepak, zboża, kukurydza, rośliny strączkowe oraz warzywa
- wyjaśnia Nowacki, który poza produkcją roślinną zajmuje się jeszcze hodowlą trzody chlewnej.
Uprawa bezorkowa - co z pługiem?
Oba gospodarstwa oprócz położenia w tym samym województwie łączy jeszcze to, że już od kilku lat młodzi rolnicy z powodzeniem stosują na swoich gruntach uprawę bezorkową. Mają jednak na nią swoje indywidualne sposoby i nie rezygnują jeszcze w pełni z pługa.
- W gospodarstwie stosujemy zarówno uprawę orkową, jak i bezorkową. Jesteśmy elastyczni, jeśli chodzi o stosowaną technologię. Dostosowujemy się do tego co mamy na polu. Nie nastawiamy się na uprawę bezorkową z klapkami na oczach - mówi Michał Słomski.
Kluczowe decyzje w swoim gospodarstwie podejmuje on wspólnie ze swoim ojcem. Zdania rodziców wysłuchuje również Nowacki, jednak odważnie stawia na nowe technologie. Jak podkreśla, nie jest "super fanem" upraw bezorkowych, widzi zarówno ich zalety, jak i wady. Bez pługa uprawia on jednak obecnie praktycznie cały swój areał.
- Zdarza się, że gdy bierzemy jakieś nowe działki, to wykonujemy orkę, ale uważam, że jeżeli wchodzimy już w uprawę bezorkową, to powinniśmy to już kontynuować - mówi nieco w opozycji do Słomskiego Nowacki.
Uprawa bezorkowa - dlaczego?
- Jeśli chodzi o mnie, powodów przejścia na uprawę bezorkową było kilka. Orka w moim gospodarstwie była dość męcząca i zajmowała bardzo dużo czasu - przede wszystkim dlatego, że mamy małe kawałki po 3, 4 czy 5 ha - tłumaczy Michał Nowacki.
- Druga sprawa, to jakość gleb. Mamy ziemie bardzo lekkie, na których w uprawie płużnej zachodzi erozja wodna i wietrzna. W uprawie bezorkowej wygląda to inaczej, a zauważyliśmy także, że w pierwszych latach po wprowadzeniu bezorki, na lżejszych działkach rośliny lepiej nam przezimowały - dodaje Nowacki.
- Od pierwszego pola uprawionego bez pomocy pługa minęło już 5, albo 6 lat. Po raz pierwszy, na próbę, zdecydowaliśmy się na usługowy siew rzepaku. To był siew na ciężkiej glebie. Fajnie to wyszło i od tego czasu, uprawiamy bezorkowo na większą skalę, nie tylko wynajmując usługi, ale także we własnym zakresie - przyznaje Michał Słomski.
Jak zaznacza, dużą zaletą w uprawie bezorkowej jest oszczędność wody w glebie oraz lepsze stosunki wodno-powietrzne.
- W przypadku uprawy bezorkowej dodatkowo mamy ten plus, że słoma i resztki pożniwne chronią nam glebę przez erozją wietrzną i wodną Np. w przypadku rzepaku rośliny nie są tak "zamulone", a gleba nie jest tak zbita - zaznacza Słomski.
- To jest tym bardziej ważne ze względu na to, że w ostatnim czasie coraz częściej spotykamy się z okresami ekstremalnej suszy przeplatanymi nawalnymi opadami. Gleba musi być na tyle sprawna, żeby sobie z tym poradzić. Tak żeby ta woda nie spłynęła, a żeby ją zatrzymać, aby mogła wchłonąć
- dodaje Słomski tłumacząc, że kiedy deszcz spada na resztki pożniwne, to wygląda to znacznie lepiej niż w przypadku, gdy spada na nagą ziemię, która zaczyna się w takim wypadku zasklepiać. Miejscami przy dużym opadzie mogą tworzyć się nawet wyrwy.
- Niektórzy lubią mieć porządek na polu. Nie może wystawać nawet jedna słomka. Estetycznie jest to może ładniej, ale w przypadku wzrostu roślin, resztki pożniwne w ogóle nie przeszkadzają, a mogą przynosić wiele korzyści - mówi rolnik.
Uprawa bezorkowa = mniejsze koszty?
- Przede wszystkim w uprawie bezorkowej nie ma tylu przejazdów. Jeśli chodzi o spalanie paliwa, to jest ono u mnie delikatnie mniejsze w porównaniu do uprawy płużnej. Nie są to jednak duże różnice. Nie mogę powiedzieć, że jest to np. 50% mniej spalanego ON - mówi Michał Nowacki.
Jego informacje potwierdza Michał Słomski.
- Kiedy mamy już swój sprzęt, to uprawa bezorkowa wyjdzie taniej. Potrzebujemy mniej czasu na doprawienie danego hektara. Przy pługu - wiadomo, mamy mniejsze szerokości i musimy to jeszcze później doprawić - tłumaczy 27-latek.
Jak zaznacza, sytuacja zmienia się nieco w przypadku korzystania z usługowego siewu w technologii pasowej.
- U nas siew w Strip-Tillu, to około 320-350 zł/ha + paliwo, więc wychodzi, to około 400 zł na ha. Koszta są w tym wypadku minimalnie wyższe w porównaniu do pługa, ale w jednym przejeździe mamy podany nawóz, uprawione i zasiane. Ważny jest też dla mnie czas, bo w momencie, kiedy wykonywana jest usługa, ja mogę wywozić obornik pod kolejne uprawy, mając pewność, że usługodawca wykona dobrą robotę - wyjaśnia Słomski.
Uprawa bezorkowa tylko dla dużych gospodarstw?
Koszty w przypadku posiadania maszyn do uprawy bezorkowej w porównaniu do uprawy płużnej, według rolników są niższe. Podreślają oni jednak, że wcześniej należy wyposażyć w taki sprzęt swój park maszyn. Do "bezorki" potrzebny jest również ciągnik o odpowiedniej mocy.
- W uprawie bezorkowej pracujemy na dużych głębokościach, więc traktor do takiego urządzenia powinien mieć przynajmniej 200 KM. Wiadomo, że z 3-skibowym pługiem spokojnie poradzi sobie ciągnik o mocy 100 KM, a nawet mniejszej, tutaj (w uprawie bezorkowej - przyp. Red.) "koń musi być już duży" - zaznacza Michał Słomski.
Jak zauważa jednak Michał Nowacki, maszyny do uprawy bezorkowej kosztują dużo, ale można je dopasować do wielkości gospodarstwa.
- Znam rolników, którzy uprawiają 20 ha i wszystko robią bez pługa. Tak naprawdę kiedy ja zaczynałem, to też miałem 60 ha, więc nie byliśmy jeszcze powyżej "setki". Uważam, że mały areał nie dyskwalifikuje możliwości korzystania z bezorki - podsumowuje Nowacki.