Zatrudnia 11 juhasów i opiekuje się 1,5 tys. owiec [ZDJĘCIA]
Zatrudnia 11 juhasów i ma pod opieką 1,5 tys. stado owiec
Z narzekania się jednak nie wyżyje. Pan Andrzej to człowiek czynu, a gdy ma się pieczę nad 1,5 tysięcznym stadem na ponad 100 ha hal i zatrudnia 11 juhasów, to roboty jest pod dostatkiem. Do bacy Majerskiego należy 500 sztuk zwierząt, było 400, ale zostawił w tym roku dodatkowe 100 jagniąt. Pozostałe oddają mu na wypas hodowcy. Dopiero niedawno ruszył wiosenny redyk, bo z powodu suszy w górach mało było trawy. Strach pomyśleć, co i jak rosłoby tu bez owiec. To one przecież użyźniają glebę. Dzięki nim ruń jest lepsza, a podszycie bogatsze w różne gatunki roślin. I oczywiście zapewniają naturalne koszenie. W jeden sezon 1500 owiec potrafi tak „wykosić” 80 ha górskich łąk.
Czytaj także: W krainie alpak
W zamian za opiekę nad powierzonym przez hodowcę stadem baca ma zapewnione mleczne użytkowanie zwierząt. Od lutego do końca marca trwają wykoty owiec, a od kwietnia już się doi. Na św. Wojciecha z reguły prowadzi się je już na hale. Tu trudniej je upilnować niż na prywatnych terenach, położonych w obrębie wsi lub w ich najbliższej okolicy.
W górach na owce czyhają watahy wilków. Od 1997 roku, od kiedy drapieżniki te objęto ochroną, jest ich znacznie więcej. Mimo psów i elektrycznych pastuchów w ubiegłym roku na koniec sezonu brakowało 24 owiec. Hodowcy trzeba oddać pieniądze, a od tego roku ARiMR nie przyjmuje już masowych zgłoszeń zaginięć. Każde z nich musi być udokumentowane przez nadleśnictwo, a z takiej zagryzionej przez wilka owcy zostaje niewiele lub nawet nic.