Sławomir Surdy - pszczoły to jego pasja
Sławomir Surdy, prowadzący Gospodarstwo Pasieczne "Mirsa" w Mircu (pow. starachowicki) zdobył pierwszą nagrodę w konkursie "Nasze Kulinarne Dziedzictwo". Po laur zwycięstwa sięgnął jego miód pitny Mirsa Trójniak w kategorii napoje regionalne Smaki Regionów Kielce 2016.
Jak przyznaje laureat głównej nagrody w województwie świętokrzyskim - napój bogów - jak mawiają o miodzie pitnym - nie jest jego specjalnością. To gospodarskie podejście pana Sławka i namowa synów sprawiły, że rozpoczął "produkcję" smakowitego trunku.
- To wielopokoleniowa tradycja. Trudno powiedzieć kiedy pszczoły pojawiły się w naszej rodzinie. Ojciec dostał je od wuja i tak zostało - mówi Sławomir Surdy, pszczelarz, który w życiu trudnił się wieloma rzeczami.
Produkuje różne gatunki miodów pitnych: półtoraki, trójniaki, dwójniaki (różnica wynika z proporcji miodu i wody używanych do produkcji). Do fermentacji używa wyłącznie winnych drożdży, dzięki czemu trunek osiąga procentową zawartość alkoholu, podobną do wina. Produkcja ma charakter zdecydowanie hobbystyczny.
Praca na okrągło
Pszczelarstwo dla pana Sławka to nie tylko sposób na życie, ale pasja i hobby. Choć - jak mówi - nikt do końca nie wie - co się w ulu dzieje - zna się na pszczołach, jak mało kto. Lata obserwacji, nauki (pan Sławek jest absolwentem studium pszczelarskiego w Pszczej Woli) i zapał do pracy sprawiają, że z powodzeniem udaje mu się od lat produkować miody mające mnóstwo właściwości prozdrwotnych.
- Pracy przy ulach jest przez cały rok pod dostatkiem. Sezon przypada na okres wiosenno-letni, od kwietnia do końca sierpnia, kiedy to pszczoły mają wytężony czas pracy. Wtedy kiedy wszyscy mają wakacje, my mamy najwięcej pracy - mówi miłośnik owadów, które czasem potrafią boleśnie użądlić.
- Nie pamiętam bym bał się pszczół. To kwestia podejścia. Pszczoła z natury nie jest agresywna. Jej reakcja ma charakter obronny. Raczej się nie zdarza, by użądliła kogoś bez powodu. Wszystko zależy od rodzaju pszczoły, są też takie bardziej łagodne. Obecnie hoduje się pszczoły mniej agresywne, by dawały więcej miodu. Ale jest to ingerencja w naturę, co nie do końca pochwalam. Pszczoły robią dobry miód, ja staram się go nie zepsuć. Wszystko zależy od sposobu i czasu jego pozyskiwania oraz sposobu przechowywania. Poza tym, co sezon, uzyskujemy miody z inną nutą aromatyczną, w zależności od urodzaju - mówi właściciel Gospodarstwa Pasiecznego "Mirsa", który wspólnie z synem ma 120 rodzin pszczelich.
Spokój najważniejszy
Jak nie trudno się domyśleć, przy takim inwentarzu jest co robić. Sezon trwa od wczesnej wiosny do jesieni. Wówczas odbywa się zamknięcie sezonu i przygotowanie do zimy, a co za tym idzie podkarmianie pszczół - w przypadku pana Sławka tradycyjnie - syropem cukrowym.
- W przypadku owadów chyba nie ma czegoś takiego, jak sen. Następuje raczej spowolnienie procesów zachodzących w organizmie. W okresie zimowym w samej pasiece należy zapewnić pszczołom spokój. Każda ingerencja powoduje niepokój, co przekłada się niekorzystnie na proces produkcji miodu - dodaje pan S. Surdy, który jest przekonany, że Mirzec i okolice mają doskonałe warunki do pszczelarstwa.
- Kiedyś pszczoły były niemal wszędzie, na każdym podwórku, dziś skupione są na małym terenie. Przez lata namnożyły się choroby, których kiedyś nie było. To spowodowało, że wiele owadów wyginęło - mówi pszczelarz, dodając, że długość życia pszczoły zależy od jej rodzaju. - Pszczoła robotnica, która zbiera miód, żyje ok. miesiąca. Pszczoły zimowe żyją 8-9 miesięcy - one są bardzo wydajne i mają za zdanie wychować kolejne pokolenie. Matka żyje najdłużej (ok. 5 lat) - ale im młodsza, tym jest bardziej efektywna.