Łukaszewscy idą z duchem czasu [VIDEO]
Rodzina Łukaszewskich z Wielkopolski prowadzi gospodarstwo rolne nastawione na produkcję roślinną. Oprócz tego dochody zapewnia im świadczenie usług rolniczych. Aby robić to na wysokim poziomie, muszą być na bieżąco z nowymi technologiami.
- Nowości technologiczne, które wprowadziliśmy w ostatnim czasie m.in. GPS to „niestety” zasługa syna, bo ja nie byłem za tym. Teraz wiem, że to jest dobre, ale jak kupowaliśmy nadajniki i trzeba było wyłożyć na jeden około 70 tys. zł, to nie chciałem się na to zdecydować. Syn jednak przycisnął i się udało
- mówi Piotr Łukaszewski, syn Mariana po którym przejął stery w gospodarstwie, i ojciec Bartosza, który będzie jego następcą. To właśnie takie odważne decyzje były kluczowe w rozwoju rodzinnego gospodarstwa Łukaszewskich. Rolnicy cały czas starają się iść z duchem czasu. Nie brakuje przy tym momentów, w których przedstawiciele każdego pokolenia mają na dany temat zupełnie odmienne zdanie. Tak było między innymi wtedy, kiedy przechodzili na uprawę bezorkową. Najstarszy w trzypokoleniowym gospodarstwie Marian był temu zdecydowanie przeciwny.
- Normalna rzecz, że byłem przeciwko - przyznaje dzisiaj z uśmiechem, podkreślając jednak, że wszystko się zmienia i nie można stać w miejscu, bo w dłuższej perspektywie tylko się na tym traci.
- Systemów uprawy bezorkowej jest dużo, my wprowadziliśmy uprawę konserwującą. Cały czas się jej uczymy. Popełniamy dużo błędów, ale i zyskujemy dzięki temu doświadczenie. Po latach na naszych polach w miarę zaczyna to wszystko ładnie wyglądać, a nie dość, że plony są wyższe to uprawa zajmuje też znacznie mniej czasu. Udaje nam się go oszczędzić jakieś 50% - mówi Piotr Łukaszewski.
To właśnie ta zmiana - uprawy na bezorkową sprawiła, że Łukaszewscy mogli dodatkowo zająć się świadczeniem usług.
- Pamiętam, że gdy mieliśmy około 170 ha, ciężko było nam to na klasycznej uprawie obrobić. Kiedy zmieniliśmy technologię, okazało się, że jeszcze możemy pojechać gdzieś zrobić usługę
- wyjaśnia rolnik, który wraz z ojcem i synem obecnie zajmuje się dodatkowo usługowym siewem buraków, zbóż i kukurydzy. Wszystkie maszyny przeznaczone do tych prac są wyposażone w najnowsze technologie. Odpowiada za nie - najmłodszy w gronie naszych rozmówców - Bartosz, który studiuje obecnie rolnictwo na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu.
- Kiedy nabyliśmy najnowocześniejsze maszyny, to nie mogliśmy pozwolić, aby obrabiały one tylko nasz areał i następnie stały w garażu. Z reguły po 10 latach od wyprodukowania maszyna, czy pracowała mało, czy dużo, jest warta tyle samo, bo technologia cały czas się zmienia. Dlatego staramy się wykorzystywać w pełni ich możliwości. Wiadomo, najważniejsza jest ekonomia, a wykorzystanie tych sprzętów poprawia nam warunki ekonomiczne i dochodowość gospodarstwa - wyjaśnia Piotr Łukaszewski.
Większe dochody sprawiają również, że rolnikom łatwiej jest nabywać sprzęt najwyższej jakości i inwestować w najnowocześniejsze urządzenia. W gospodarstwie pracują w sumie cztery ciągniki.
- Głównie używamy marki John Deere. Obecnie posiadamy trzy traktory tej marki o mocy od 150 do 210 KM. Uchował nam się także jeszcze jeden Fendt, który jest używany do lżejszych prac, takich jak siew buraków i kukurydzy - wylicza Bartosz Łukaszewski.
Młody rolnik bardzo chwali sobie markę John Deere. Wszystkie ciągniki tej marki, które są obecne w parku maszyn Łukaszewskich, są doposażone w nawigację AutoTrac. Gwarantuje to bardzo dużą precyzję pracy, a co za tym idzie - oszczędność czasu, paliwa czy nawozów i środków ochrony roślin.
- Dodatkowo, w razie potrzeb wykupujemy dodatkowy, dokładniejszy sygnał, który sprawia, że dokładność jest jeszcze wyższa i wynosi do 2 cm
- wyjaśnia 22-letni Bartosz, który zaznacza, że na nawigacji John Deere-a pracuje także Fendt.
- Jeden zestaw nawigacji jest uniwersalny i w razie potrzeb „przerzucamy go” ze starszego John Deere-a do Fendta - tłumaczy młody rolnik.
Ciągniki i maszyny, którymi rolnicy wykonują usługi, to jednak nie wszystko, jeśli chodzi o sprzęt rolniczy z logo skaczącego jelenia. Łukaszewscy posiadają także opryskiwacz John Deere-a, który oczywiście wyposażony jest w nowoczesne systemy, takie jak automatyczna stabilizacja belki i kontrola sekcji.
- Opryskiwacz automatycznie rozłącza dane sekcje na terenie, na którym zabieg był już wykonany. Nie dublujemy dzięki temu dawki, nie ma tyle przypaleń, jest to lepsze dla środowiska, a poza tym oszczędzamy także oczywiście czas, paliwo i środki ochrony roślin - opowiada najmłodszy z rolniczego rodu Łukaszewskich.
Ponadto w parku maszyn znajduje się także miejsce dla bardziej leciwych już urządzeń.
- Posiadamy jeszcze dwa kombajny starszej generacji: Claas Dominator 88 i Claas Mega 218. Tata śmieje się, że są to już bardziej zabytki, ale jeszcze bardzo dobrze sobie radzą - opowiada Bartosz.
- Dominatora mamy na gospodarstwie już ponad 20 lat i naprawdę chwalimy sobie tę maszynę - dodaje Piotr Łukaszewski.
Kombajny jednak mimo że trwałe i mało awaryjne, technologią odstają już od najnowszych urządzeń, które pracują w gospodarstwie Łukaszewskich. W końcu i na nie przyjdzie czas.