Krzysztof Sokal - nowoczesność w polu i zagrodzie
- 1/3
- następne zdjęcie
Krzysztof Sokal z żoną Agnieszką ze wsi Słodków Drugi, pow. kraśnicki, woj. lubelskie od dziecka pasjonują się rolnictwem.
Rodzice Pana Krzysztofa mieli gospodarstwo rolne o powierzchni około 8 ha, było to gospodarstwo wielokierunkowe - utrzymywano kilkanaście świń, 2-3 krowy, do 40 sztuk drobiu. Na wyposażeniu był podstawowy sprzęt uprawowy. Z czasem , gdy młodzi przejęli ziemię , zaczęli zwiększać areał. Stopniowo dokupowali grunty od sąsiadów, zaczęli też je wydzierżawiać od rolników, którzy ze względu na podeszły wiek nie byli na siłach, by uprawiać mocno rozdrobnione działki. Nie wszystkie pola są blisko domu. W sąsiedniej gminie Szastarka we wsi Polichna mają prawie 15 ha gruntów ornych. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej zrodziła się szansa na zdobycie funduszy na restrukturyzację gospodarstwa. Najpierw był SAPARD, a potem różne inne programy.
Stare ciągniki Ursus C-330 czy C-360 zostały zastąpione ciągnikami o mocy ponad 100 KM. Teraz jest ich cztery, ponadto 2 przyczepy, agregaty uprawowe, nowoczesny, wydajny opryskiwacz. Po roku 2000 gospodarstwo było wyspecjalizowane w chowie trzody chlewnej, w cyklu zamkniętym, utrzymując jednorazowo ponad 150 tuczników. Aktualnie w gospodarstwie utrzymywanych jest około 70 tuczników. Ale już gospodarz zastanawia się, czy warto dalej zajmować się tym kierunkiem produkcji zwierzęcej. Powodem jest spadek opłacalności. Aktualna cena w skupie, to 4,50 zł za jeden kg z VAT. Do tego dochodzą coraz ostrzejsze wymagania sanitarne związane z wirusem ASF-u.
- Dla nas najkorzystniej byłoby nastawić się na produkcję roślinną, głównie uprawy rzepaku ozimego czy pszenicy. W okolicy też rolnicy masowo odchodzą od produkcji zwierzęcej. Trochę szkoda lat przyzwyczajeń i doświadczeń, ale trzeba w tych czasach myśleć mocno kategoriami ekonomicznymi- mówi pan Krzysztof.
ZOBACZ TAKŻE: Produkują mleko, marzą o oborze za 25 mln zł [FOTO]
- 1/3
- następne zdjęcie