Kaczorowie: Uprawiają warzywa i zboża, a zakochani są w alpakach
Powstała zagroda edukacyjna
Rodzina pełna jest nowych pomysłów. Najnowszym jest zagroda edukacyjna z alpakami. Autorką logo tego miejsca jest najmłodsza - Klaudia. Alpaki, to egzotyczne zwierzęta rodem z Peru. Są w Polsce coraz bardziej popularne, ale w okolicy jeszcze nikt ich nie hoduje. Kilka miesięcy temu Kaczorowie zainwestowali w pięć alpak. Skąd taki pomysł?
- Powstał podczas rozmów przy herbacie
- śmieje się Darek, który razem z siostrami wymyślił taką hodowlę. Kiedy zwierzęta zostały już zakupione, rodzina zarejestrowała zagrodę edukacyjną. Właściwie dopiero zaczynają. Alpaki są bardzo łagodne, przyjazne, często wykorzystywane w terapiach dla niepełnosprawnych czy chorych. Można je głaskać, przytulać, spacerować z nimi – co i dzieciom, i dorosłym daje wiele radości, i jest bardzo relaksujące.
- Już mieliśmy odwiedziny różnych osób. Jedno małżeństwo spędziło z naszymi alpakami kilka godzin. Ciężko im było wyjechać. Takie są kochane – opowiada pani Iwona Kaczor.
Zbierają informacje, uczą się
Wizyty w zagrodzie edukacyjnej są na razie bezpłatne. W stodole jest puszka, do której można wrzucić „co łaska” na marchewki czy jabłka dla alpak.
– Zobaczymy, jak to się będzie rozwijało. Wystąpimy z naszą ofertą odwiedzin u alpak do szkół, przedszkoli. Wszystko mamy przygotowane, stoły, ławki, kącik dla dzieci – opowiada Darek.
Choć hodowla alpak w niektórych częściach kraju jest już bardzo popularna, nadal informacje na ich temat trzeba pozyskiwać od osób, które już znają te zwierzęta.
– Nie ma prawie żadnych książek o alpakach w Polsce. Wszystkiego w zasadzie musimy dowiadywać się sami. Na szczęście to środowisko jest bardzo otwarte na kontakty, udzielanie informacji – relacjonuje młody gospodarz.
Byli także z siostrą Beatą na targach "Alpaka Day" pod Warszawą, gdzie można było się wiele na temat tych zwierząt dowiedzieć.
Są łagodne i mają piękną wełnę
Po co hoduje się alpaki - poza rekreacją? Głównie dla wełny. Nie uczula, jest bardzo miękka.
– Lepsza niż kaszmir – zapewnia pani Iwona. Robi się z niej swetry, skarpety, a można nawet koce czy kołdry. Pani Iwona chce nauczyć się je wykonywać, aby potem sprzedawać. – Mama zgłosiła się na ochotnika – podpowiada syn Darek.
Alpaki strzyże się raz na rok. Wełnę trzeba dać do czyszczenia i przerobienia na nitkę. U państwa Kaczorów są teraz dwie samice: Kala i Pepsi oraz dwa samce: Prim i Ptyś. Najmłodszy - Ptyś - ma 7 miesięcy.
– Są przyjazne, łagodne, stadne, są u nas jak członkowie rodziny. Lekarz weterynarii przyjeżdża do nich regularnie. Wszyscy uczymy się ich zwyczajów, hodowli, chcemy z czasem ją powiększać – mówi Darek.
Dużo pracy, ale i chęci
Alpaki państwa Kaczorów są też atrakcją festynów czy nawet sesji ślubnych.
– Jeśli nas ktoś zaprasza, to chętnie przyjedziemy. Mamy przyczepkę do przewozu zwierząt i nie ma problemu, aby je przewieźć – zapewnia hodowca.
Czasami, gdy już są zmęczone towarzystwem ludzi, popiskują. Każda z alpak, jak mówi rodzina, ma innych charakter, a nawet inny pysk. Nie ma dwóch takich samych. Jedzą specjalną paszę, a ich przysmakami są jabłka, marchewki czy buraki. Goście zagrody mogą je nimi nakarmić. Jeśli dzieci przyjadą do gospodarstwa w Suchorzewie, dowiedzą się także wiele o prowadzeniu gospodarstwa, wysiewie i hodowli warzyw, truskawek. Jest też miejsce na grilla.
– Dużo pracy jeszcze przed nami, ale jesteśmy pełni pomysłów i na początku drogi – podkreśla pani Iwona.
ZOBACZ TAKŻE: Eleonora Kapusta - na markę pracuje się latami