Producenci drobiu: będziemy musieli utylizować zwierzęta!
- Dramat! - alarmuje branża. Twierdzi, że jeśli na rynku nie zostaną zdjęte nadwyżki mięsa, będzie naprawdę źle!
Branża drobiarska domaga się natychmiastowej interwencji na rynku i zdjęcia nadwyżek mięsa. Ceny skupu są dramatycznie niskie a chętnych na zakupy i tak trudno znaleźć. Hodowcy alarmują, że jeśli sytuacja sie nie zmieni, będą zmuszeni do utylizacji zwierząt.
Hodowcy drobiu: Co mamy robić? Zagazowywać?
Najpierw ptasia grypa, a potem i koronawirus wpłynęły na trudną sytuację w branży drobiarskiej. Jej efektem jest przetrzymywanie żywca drobiu przez bardzo dużą liczbę ferm drobiu. Ptaki muszą być skarmiane w nieplanowanym wcześniej okresie, co negatywnie wpływa na rentowność produkcji. Rolnicy stoją przed dramatyczną decyzją o zagazowaniu i utylizacji drobiu z konieczności. A to automatycznie zwiększy ich straty. Stąd potrzeba natychmiastowej interwencji.
- To jest żywność bardzo dobrej jakości, chwilowo nadmiarowa w Polsce, co nie znaczy, że niepotrzebna gdzieś indziej. Nasza propozycja dotyczy zdjęcia z rynku nadmiarowej ilości drobiu poprzez uruchomienie skupu interwencyjnego i wysłanie tego towaru w rejony gdzie brakuje żywności np. na południe Włoch (nawet w formie darowizny) – mówi Anna Zubków z Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu oraz wiceprzewodnicząca grupy roboczej Copa-Cogeca „Jaja i drób”.
Nie ma gdzie sprzedać jaj wylęgowych
Problem dotyczy nie tylko mięsa drobiowego, ale także jaj wylęgowych, które także nie są odbierane przez wylęgarnie. W efekcie trzeba je będzie także utylizować, bo zgodnie z unijnym prawem takie jaja nie mogą być sprzedane do konsumpcji. Zdaniem hodowców drobiu taki towar należałoby czasowo spożytkować np. na proszek jajeczny.
- Obawiamy się, że obecny kryzys odbije się negatywnie w przyszłości, gdyż stracimy znaczną część stad reprodukcyjnych, a odbudowa własnego zaplecza piskląt będzie trwała latami – alarmuje Anna Zubków z Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
Coraz droższa pasza i wysokie marże stosowane przez handlarzy
Hodowcy drobiu narzekają także na zachowanie sektora paszowego. Wytwórnie pasz nie tylko nie solidaryzują się bowiem w łagodzenie skutków kryzysu, ale go pogłębiają, gdyż w tym dramatycznym momencie podnoszone są ceny pasz. Również przetwórcy, pośrednicy i handel często stosują zbyt wysokie marże, a większa część ekonomicznego ciężaru kryzysu jest przekładana na hodowców i producentów drobiu i jaj.
Czytaj także: Jak przeprowadzić bioasekurację na fermach drobiu?
Sprzedają za mniej niż produkują!
Jak podaje Polski Związek Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu, obecne koszty produkcji wynoszą około 3,4 zł za 1 kg kurcząt rzeźnych, a hodowcy są zmuszeni do sprzedaży nawet mniej niż 2 zł za 1 kg żywca. Ale i tak jest brak odbiorów. Dotyczy to tzw. wolnego rynku, na którym funkcjonuje około 30% - 40% hodowców.
Straty w gospodarstwach w ogromne
Również ci hodowcy, którzy mają podpisane umowy kontraktacyjne są zmuszani do obniżania cen za pomocą wprowadzanych przymusowo aneksów do umów. - Straty na poszczególnych fermach są ogromne. Większość z nich nie będzie w stanie spłacać kredytów. A konsumenci najczęściej nie mają wiedzy o dramacie producentów, gdyż ceny w większości sklepów tego nie odzwierciedlają – podsumowała Anna Zubków wiceprzewodnicząca grupy roboczej Copa-Cogeca „Jaja i drób”, która zaapelowała o nagłośnienie problemu zarówno wśród władz krajowych jak i na poziomie Unii Europejskiej.
Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych zobowiązała się do przekazania postulatów polskich hodowców drobiu do Copa-Cogeca z prośbą o podjęcia stosowanych działań na forum Unii Europejskiej.
Zobacz także: Co o sytuacji na rynku drobiu mówią rolnicy!