Inspektorzy sanitarni i weterynaryjni boją się zwolnień?
Połączenie inspekcji sanitarnej, weterynaryjnej i nasiennej w jedną - Państwową Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności - dobra zmiana
- Przez ostatni rok w ministerstwie rolnictwa działo się bardzo dużo - przekonywała na spotkaniu na targach Ferma w Łodzi Ewa Lech, wiceminister rolnictwa. - Tempo, w którym pracujemy jest zabójcze i to może powodować pojawienie się błędów, ale chcemy dużo rzeczy zmienić - tłumaczyła Ewa Lech, sekretarz stanu w resorcie rolnictwa.
Przedstawicielka Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi mówiła o przedsięwzięcach, które udało lub udaje się zrealizować. Wspomniała o połączeniu kilku inspekcji kontrolujących rolników w jedną. Zabiegi w tym kierunku, jak podkreśliła, Ewa Lech toczą się od 11 lat. Teraz uda się to zrobić. - Jesteśmy z nasza ustawą w tym temacie właściwie po konsultacjach społecznych. Mamy nadzieję, że do końca kwietnia zostanie uchwalona. I od stycznia 2018 roku tzw. superinspekcja ruszy. Oczywiście, że obawy się pojawią, jeśli chodzi o uczestników tego całego przedsięwzięcia, bo są to inspekcje z tradycjami, niektóre jeszcze sprzed wojny. Trzeba jednak podkreślić, że jest to słuszna zmiana - powiedziała Ewa Lech.
Wiceminister rolnictwa podkreśliła, że zaletą powołania Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności dla rządu jest wspólne budżetowanie, co pozwoli na zmniejszenie kosztów administracyjnych. Zaznaczyła jednak, że nie są planowane żadne zwolenienia. Etaty mają wygasać naturalnie. - Są inspektorzy, którzy niebawem przejdą na emeryturę - oznajmiła. Dla rolników połączenie inspekcji to natomiast mniejsza ilość przeprowadzanych kontroli w gospodarstwie, obciążeń administracyjnych i kosztów.
Jednym z najważniejszych zadań, jakie będą stały przed Państwową Inspekcją Bezpieczeństwa Żywności będzie zwalczanie chorób zakaźnych, w tym powodujących obecnie największe trudności: ASF i ptasią grypę. Funkcjonowanie inspekcji w obecnej formie pokazało, że w przypadku, gdy pojawia się zapotrzebowanie na większą liczbę inspektorów na danym terenie, jest problem. - Obecnie jest to rozdrobnione. Gdy lekarze weterynarii są pod wojewodami, jest kłopot z ich wysłaniem na inny teren, gdzie są potrzebni, bo nie wiadomo w jakiej formie to zrobić. Po połączeniu inspekcji będzie to spionizowane i wszystko będzie szło sprawniej - zaznaczyła Ewa Lech.