30% zjadanej wieprzowiny w Polsce pochodzi spoza naszego kraju
Dlaczego tak jest?
Statystyczny Polak zjada rocznie 41 kg wieprzowiny. Hodowcy trzody chlewnej życzyliby sobie, aby produkować takie ilości, które mogłyby zaspokoić w całości popyt wewnątrzkrajowy. Tak jednak niestety nie jest. Jeszcze jest wiele do zrobienia, choć cieszyć może nieznaczny wzrost pogłowia. Według wstępnych danych od ubiegłego roku pogłowie trzody chlewnej w naszym kraju wzrosło o 7,1 proc. i liczyło 11 897,7 tys. sztuk.
Czytaj także: ASF. Bioasekuracja. Kontrole od kwietnia
Wiele do życzenia pozostawia także produkcja prosiąt, których na rynku cały czas brakuje. Jak podaje Gobarto, firma zajmująca się przetwórstwem mięsnym, w okresie od stycznia do listopada 2017 roku import warchlaków wyniósł ponad 6,2 mln szt. . i był o 6,5 proc. większy niż w analogicznym okresie przed rokiem.
Problemem pozostaje wielkość stad trzody chlewnej w gospodarstwach. Struktura polskich hodowli zmienia się bardzo wolno. W Polsce 25 proc. gospodarstw utrzymujących świnie posiada od 3 do 9 sztuk, a 41 proc. hoduje od 10 do 49 zwierząt. - W warunkach rozdrobnionej produkcji producentom trudniej utrzymywać właściwe standardy oraz rentowność - stwierdza Gobarto.
Jednym z czynników, które wpłynęłyby pozytywnie na stan polskiego rynku wieprzowiny, jest z pewnością odpowiednia polityka gospodarcza, a tym samym wsparcie rządu.
- To właśnie rząd może przyczynić się do wypracowania skutecznych mechanizmów poprawiających strukturę produkcji. Wsparcie produkcji w postaci ułatwienia procedur dotyczących budowy, modernizacji czy rozbudowy budynków inwentarskich, dałoby pozytywny bodziec do rozwoju. Aktualnie inwestycja w rozwój jest nie tylko kosztowna, ale również długa i skomplikowana. Ponadto państwo powinno też wspierać edukację rolników - tak by nie tylko byli skuteczniejsi, ale również po to by produkcja odbywała się z poszanowaniem wszelkich norm i przepisów - komentuje Gobarto.
W obliczu szalejącego wirusa ASF w Polsce, hodowcy trzody chlewnej oczekują także zdecydowanych kroków ze strony instytucji państwowych. Bo w tej chwili właśnie ta kwestia jest największym problemem spędzającym sen z powiek wielu właścicielom chlewni.