Pieczarkarnia to nie fabryka śrubek. Maciej Maciejewski o uprawie pieczarek
Pieczarki są najczęściej uprawianymi grzybami na świecie. Wykorzystywane są do przygotowania wielu dań, zwłaszcza tych świątecznych. Jak taki biznes wygląda od wewnątrz? Pan Maciej Maciejewski mieszka w Bachorzewie (powiat jarociński, województwo wielkopolskie), posiada pieczarkarnie i pracuje na powierzchni 2,5 tysiąca metrów.
Interes założył ojciec. Przygoda z pieczarkami od lat 80.
- Ojciec w latach 80. postawił taką małą pieczarkarnię. Ja ukończyłem szkołę rolniczą i po nim to wszystko przejąłem. Robiłem także inne rzeczy - był sad i szparagarnia. Natomiast pieczarki były od zawsze i przy tym zostałem.
Uprawa pieczarek to dział specjalny produkcji rolnej. Na jakiej zasadzie prowadzi się taką działalność?
- Generalnie, to tak jak uprawy pod osłonami, bo to odbywa się na małej powierzchni - tylko siedem tuneli. Za to metrów wychodzi bardzo dużo, bo pieczarki są hodowane na regałach. Każdy regał ma pięć półek.
Różne gatunki pieczarek. Jakie hodowane są w Bachorzewie?
Istnieją różne gatunki pieczarek. Jednak w sprzedaży dostępne są głównie dwie odmiany: mniejsza pieczarka dwuzarodnikowa (biała) oraz troszkę większa i ciemniejsza pieczarka portobello (brązowa). Pan Maciej aktualnie uprawia białą pieczarkę.
- Próbowaliśmy kiedyś z brunatną, ale mamy problemy ze zbytem tego gatunku. Dobrze sprzedaje nam się za to biała pieczarka, bo robimy eksport. Pracujemy dla firmy holenderskiej, która swoją siedzibę ma w Wolsztynie. Nasz towar trafia więc na całą Europę, a także na Skandynawię.
Maciej bez problemu sprzedaje także swoje grzyby lokalnie. Każdy może podjechać do Bachorzewa i kupić produkt.
- Na eksport kierujemy 80-90% pieczarek. Reszta idzie na krajowy rynek - hurtownie, sklepy i restauracje.
Jak uprawia się pieczarki?
Maciej hoduje pieczarki na sztucznym podłożu.
- To kostki o wymiarach 30x40 i wadze 20 kg. Na jedną halę kładziemy półtora tira, czyli około 1800 sztuk takiego podłoża. To jakieś 35 ton. Podłoże przyjeżdża do nas z województwa opolskiego. Współpracujemy z firmą Kania, która produkuje to podłoże, tak długo, jak my uprawiamy pieczarki.
Okres od momentu ułożenia podłoża do wyrośnięcia pierwszych grzybów to około 3 tygodnie.
Pan Maciej opowiedział, jak wygląda cały proces.
- Trzeba otworzyć kostkę, która jest we folii. Następnie nakładamy okrywę torfową. Przez cztery dni dolewamy wody, a potem trzy dni czekamy. Kolejnym krokiem jest wykonanie szoku termicznego - pod wpływem zmiany temperatury grzybnia przestaje się rozrastać i zaczyna tworzyć owocniki. Po około 10 czy 11 dniach zaczynamy zbierać - wyjaśnia Maciej i dodaje - Generalnie powinniśmy zbierać trzy rzuty. Jednak ostatnio nam się nie udaje, bo wchodzą choroby. Rzut trwa tydzień i polega na tym, że wychodzą wszystkie grzyby. Musimy je wtedy zebrać do zera i za tydzień są już następne. W naszej pieczarkarni nie stosujemy żadnych środków chemicznych, pomijając oczywiście środki do dezynfekcji pustych hal uprawowych.
Problemy hodowców pieczarek. Czy taki interes się opłaca?
Choroby pieczarek, to chyba jeden z największych problemów hodowców, który przynosi im duże straty - zwłaszcza finansowe.
- Cały czas uważamy. Te choroby głównie przenoszone są przez małe muszki. Po ostatniej infekcji zdezynfekowaliśmy całą pieczarkarnie. W środku mamy naklejone lepy na muchy, a także lampy owadobójcze. Niestety, czasami, jakaś mucha dostanie się do środka. Wystarczy, że usiądzie na takiej pieczarce i koniec - mówi Maciej.
Czy branża pieczarkowa jest opłacalna?
- Oczywiście różnie to bywa. Ostatnio, by powstrzymać chorobę, musiałem zatrzymać produkcję. Niestety, straty są wtedy duże. Założenie jednej hali to dość spory wydatek, mówimy tu o około 50 tysiącach. Dodatkowo ceny wszystkiego poszły w górę a nasz towar relatywnie mniej - tłumaczy rozmówca.
Maciej twierdzi, że nieciekawa jest też sytuacja na rynku.
- Hodowcy pieczarek ze wschodnich regionów Polski, w wyniku agresji Rosji na Ukrainę, zaczęli wysyłać swoje produkty na zachód Europy zamiast do Rosji jak robili to wcześniej i zaniżyli nam - hodowcom z zachodu Polski ceny. Zdarza się więc, że muszę dołożyć do interesu. Mimo wszystko, mam ten zakład już wiele lat i staram się, by dalej prężnie działał.
Produkcja przed świętami Bożego Narodzenia. Pieczarkarnia to nie fabryka śrubek
W okresie świątecznym wiele osób kupuje pieczarki, by wykorzystać je do przygotowania najróżniejszych potraw. W związku z tym, zapotrzebowanie na ten produkt jest znacznie większe. Jednak Pan Maciej przez cały rok uprawia taką samą ilość.
- To prawda, że rynek przed świętami - czy Bożego Narodzenia czy Wielkanocnymi - jest bardziej chłonny. Niektóre pieczarkarnie zakładają na ten czas więcej pieczarek, bo na giełdzie jest wyższa cena. Ja tak nie robię. Pieczarka to żywy organizm i takiej produkcji nie da się zatrzymać. To nie jest fabryka śrubek, że można zgasić światło i powiedzieć - “Idziemy do domu, jutro będziemy pracować” - wyjaśnia Maciej i dodaje - Wszystkie pieczarki należy zebrać, więc potem wychodzi na to, że zamiast na pasterkę to trzeba iść do pieczarkarni i to samo w święta. My staramy się ustawiać uprawy tak, by raczej w święta i niedziele nie pracować. Co prawda, przed świętami mamy z jednej strony trochę łatwiej. Jest duży zbyt i grzyby sprzedają się bardzo szybko.
Przeczytaj także: Szkody w wyniku klęsk żywiołowych. Do kiedy wnioski o rekompensaty?
- Tagi:
- pieczarki
- pieczarkarnia