Ceny żywca załamały hodowców świń [WYKRES]
- Znam gospodarstwa, które upadły lub wycofały się z produkcji. Dołożyły do dwóch rzutów znaczne pieniądze - w granicach 100 zł, nawet 150 zł do sztuki i musiały zwinąć żagle - komentuje spadki cen żywca Adam Kanturski, hodowca trzody chlewnej.
Początek ubiegłego rok był dobry, nawet - bardzo dobry.
- Zaczęliśmy od wybitnie wysokich cen - miało to związek z wystąpieniem ASF-u na terenie Chin, na tę chwilę chyba największego odbiorcy wieprzowiny na świecie. Tam całe stada zostały zdziesiątkowane przez ASF. Spowodowało to braki na rynku wewnętrznym
- mówi Adam Kanturski, hodowca trzody chlewnej spod Sieradza, produkujący 150 loch w cyklu zamkniętym. Chiny importowały wieprzowinę ze świata i to była przyczyna wybitnych wzrostów cen. U nas, za żywą wagę płacono 6 zł, a nawet powyżej 6 zł, w zależności od wielkości dostarczanych partii oraz ich jakości.
ZOBACZ TEŻ - PREZES ARiMR O PIENIĄDZACH DLA ROLNIKÓW
- Ja za swojej „kadencji”, odkąd prowadzę gospodarstwo, takiej ceny miałem. Dla mnie to były rekordowe stawki. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek takie zobaczę
- przyznaje rolnik.
W drugiej połowie 2020 roku nastąpił ostry spadek cen, który trwa do dzisiaj - do 3,50-3,70 zł. W Polsce było to spowodowane wystąpieniem ASF-u w Niemczech.
- O ile wielu rolników życzyło Niemcom wystąpienia ASF-u, na dzień dzisiejszy widać, że to był strzał w kolano. Nasz eksport do krajów środka był uwarunkowany zdrowiem świń u naszego zachodniego sąsiada. Gdy u nich wystąpił ASF, u nas eksport siadł. To jest bezpośrednia przyczyna tego, że dziś nie mamy koniunktury na rynku
- stwierdza Adam Kanturski. Podkreśla, że hodowcy, którzy mają cykl otwarty, ponoszą jeszcze większe straty od niego.
ZOBACZ TEŻ - KRUS OSTRZEGA PRZED OSZUSTAMI!
- Niektórzy pozamykali już hodowle, szczególnie ci, którzy byli uwarunkowani od zachodniego warchlaka - sprowadzali go z Danii czy z Holandii. Znam gospodarstwa, które upadły lub wycofały się z produkcji. Dołożyły do dwóch rzutów znaczne pieniądze - w granicach 100 zł, nawet 150 zł do sztuki i musiały zwinąć żagle
- dodaje rolnik. Nie widzi w najbliższej przyszłości możliwości wzrostu cen. ASF będzie się pewnie szerzył w Niemczech. Musielibyśmy, mimo choroby występującej u nas, znaleźć rynki zbytu w Azji, co wydaje się mało realne.
- Jest cicha nadzieja, że ewentualny koniec pandemii i otwarcie rynków wewnętrznych, restauracji, hoteli, spowoduje trochę odbicie ceny
- mówi hodowca. Co dalej?
- Ja jeszcze wychodzę na zero lub na malutki plusik. Rok czy półtora mogę jeszcze przetrwać. Z zaplanowanych inwestycji na pewno muszę zrezygnować
- dodaje.
Zwróciliśmy się do ministerstwa rolnictwa z zapytaniem, jakie działania podjęło w sprawie wsparcia producentów trzody chlewnej - szczegóły wkrótce. ŚLEDŹCIE NASZ PORTAL!