Brojlery to nasza przyszłość (FILM)
O 20 groszy za mało
Hoduje odmiany Ross 308 oraz Coob 500 (jest mniej uciążliwa, ptaki uzyskują lepszą masę ciała, dobrze wykorzystują spożycie paszy, mniej jest z nimi problemów zdrowotnych). W tej chwili ma też nową - Ranger Gold.
- Jest to odmiana wolno rosnąca, ekologiczna. Będziemy ją sprzedawać na rynek zachodni. Jeżeli wszystko będzie ok, przestawimy się na hodowlę ekologiczną - opowiada Roman Wojtkowiak.
Najniższa cena, z jaką się do tej pory zetknął, wynosiła 2,83 zł za kilogram. Aktualnie ubojnia płaci mu 3.48 zł. Jest więc dobra, ale trzeba zaznaczyć, że podrożała i to bardzo mocno jednak pasza - do 170 zł za tonę.
- Przy takich ilościach, jakie u nas są, to jest bardzo dużo. My zużywamy na jeden cykl ok. 1.600 ton. Gdyby ceny pasz nie poszły do góry, opłacalność produkcji byłaby na naprawdę dobrym poziomie. Dałoby się za to żyć. W tej chwili jeszcze ok. 20 groszy musiałoby być więcej, żeby to jakoś funkcjonowało. Żeby powoli odrabiać straty z zeszłego roku i te z obecnego, bo są poważne - podkreśla hodowca.
By produkcja była opłacalna, cena powinna kształtować się na poziomie 3,60 zł za kilogram żywca netto.
- Nikt nie chce zarabiać kokosów, milionów. Chodzi o to, żeby godnie żyć, przy takich inwestycjach. Są kredyty, które trzeba spłacać. Gdybyśmy ich nie mieli, moglibyśmy się po prostu wyłączyć z produkcji - tłumaczy Roman Wojtkowiak.