Bioasekuracja w pojazdach do przewozu zwierząt i pasz
- Bioasekuracja to dziś jeden z najważniejszych tematów dotyczących produkcji trzody chlewnej - mówią Edyta i Jacek Młynarczyk, właściciele fermy świń w Jaszkowie (pod Zaniemyślem, w Wielkopolsce) oraz profesjonalnej myjni do mycia, czyszczenia i dezynfekcji pojazdów służących do przewozu zwierząt i paszy w Buku (pod Poznaniem).
Podstawowym zadaniem jest usunięcie z pojazdu wszystkich nieczystości pozwierzęcych oraz brudu drogowego. Po dokładnym wyczyszczeniu pojazdu - z zewnątrz i wewnątrz - jest on dezynfekowany specjalnymi środkami zabijającymi wszystkie zarazki.
Kierowcy powinni zwrócić szczególną uwagę na dokładność wykonania tego procesu - we wszystkich zakamarkach. - Te pojazdy są stosunkowo skomplikowane - pod względem technologicznym i budowy. Jest wiele miejsc, o które należy więc zadbać, żeby dokładnie wypłukać z nich wszystkie nieczystości, a potem - żeby w to miejsce trafił dezynfekant - dodaje Jacek Młynarczyk. Kierowcy muszą również pamiętać o tym, by wszystkie elementy, które służą do przepędzania zwierząt czy do ich blokowania również były umyte i zdezynfekowane. Łącznie z obuwiem, którego używają, mimo stosowanych ochraniaczy. One też muszą być za każdym razem umyte i zdezynfekowane.
Poza obuwiem jednorazowym kierowcy muszą też dbać o to, by ubiór, którego używają na załadunkach i rozładunkach, był możliwie często prany w wysokich temperaturach i by on też nie był źródłem przenoszenia zarazków.
Czas mycia pojazdów zależy od stopnia ich zabrudzenia, ale nie tylko. - One są różnej konstrukcji, więc jedne myje się szybciej, drugie - wolniej - mówi Jacek Młynarczyk. W dużej mierze zależy to również od wprawy kierowców. Nawet do 4 godzin, czasem dłużej, przy dużym zabrudzeniu pojazdów.
ZOBACZ TEŻ - BIOASEKURACJA WAŻNA NA KAŻDEJ FERMIE
ZOBACZ WIDEO - BIOASEKURACJA W POJAZDACH DO PRZEWOZU ZWIERZĄT I PASZ
Właściciele fermy i myjni przyznają, że bioasekuracja to dziś jeden z najważniejszych tematów dotyczących produkcji trzody chlewnej. - Staramy się spełnić wszystkie wymogi, które narzuca nam obowiązujące prawo, ale także uświadomić hodowców, obsługę naszej chlewni, naszych klientów, jak to jest istotne. Same przepisy nie wystarczą. Trzeba mieć pełną świadomość tego, co niesie ze sobą nieprzestrzeganie zasad bioasekuracji - mówi Edyta Młynarczyk. - Wszystkie płoty, bramki dezynfekcyjne to są narzędzia, które pomagają nam zabezpieczyć chlewnie, ale jeśli brakuje samoświadomości - one nie wystarczą. Widać, co się dzieje w Polsce. Wszystkie przepisy, nawet kontrole weterynaryjne - są, a ASF nadal się rozprzestrzenia. To wynik tego, że hodowcy nie mają świadomości, jak to jest groźne - i dla branży, i dla gospodarki, i dla gospodarstw.