Uderzył ciągnikiem w słup energetyczny. Pomogła ubezpieczalnia [VIDEO]
- Ubezpieczamy wszystko: od upraw, przez budynki, aż po sprzęt - mówi Stanisław Paprocki, młody rolnik, prowadzący gospodarstwo wspólnie z rodzicami. - Tylko na ubezpieczenie maszyn wydajemy rocznie około 100 tys. zł. Jest to duża kwota, ale biorąc pod uwagę to, że posiadamy trzy prawie nowe kombajny marki CLAAS, nowy kombajn do zbioru warzyw, 12 ciągników, przeróżne maszyny uprawowe i przyczepy, nie robi to już tak dużego wrażenia. Tak naprawdę, jakby policzyć wartość sprzętu, kwota ponoszona na ubezpieczenie jest niewielka. Można przyjąć, że jest to mniej więcej 2 tys. zł na maszynę - tłumaczy młody rolnik.
Jeden sezon, dwa odszokodowania
- Eliminacja ryzyka jest dla nas tak ważna. Nigdy nie wiadomo, co się stanie, więc dzięki ubezpieczeniom mamy margines bezpieczeństwa - podkreśla rolnik. Jak przyznaje, tylko w ubiegłym sezonie podczas prac doszło do dwóch poważnych wypadków. - Pracownik przysnął nam w ciągniku na polu i wjechał w słup energetyczny. Jemu nic się nie stało, miał dużo szczęścia. Poważnie ucierpiał jednak traktor. Do wymiany był cały przód: przednie zawieszenie, chłodnice, maska, kabina, zbiornik paliwa i błotniki - mówi Paprocki, podkreślając że chodzi o Fendta 939 Vario, którego wartość oscyluje w granicach 800 tys. zł. - To nie jest stary ciągnik, ma pięc lat. Jest jednym z najważniejszych w gospodarstwie. Wykonujemy nim główne prace, więc liczymy, że zawsze będzie w gotowości - podkreśla młody rolnik, zaznaczając że między innymi dlatego, po wypadku tak ważne było szybkie przywrócenie go do stanu używalności. W tym pomogła ubezpieczalnia. - Ubezpieczalnia wypłaciła prawie całą sumę. Reakcja była natychmiastowa. Mogliśmy szybko przeprowadzić remont i traktor błyskawicznie był gotowy do pracy - wspomina Paprocki.
Druga szkoda, której usunięcie ułatwiło ubezpieczenie, dotyczyła kombajnu zbożowego. - Wysłaliśmy operatora na usługę. Niestety, nie znaliśmy do końca pola, tak samo jak gospodarz. Operator nieświadomy, że w łanie znajduje się hydrant, uderzył w niego hederem, poważnie uszkadzając cały przyrząd żniwny - zaznacza Stanisław Paprocki. W tym przypadku rolnicy również nie mieli problemu z wypłaceniem odszkodowania, a kombajn udało się naprawić. - Kluczowe jest szybkie działanie. Żniwa są raz w roku, nie możemy sobie pozwolić na to, żeby kombajn stał dłużej niż kilka dni. Współpraca z ubezpieczalnią musi działać w dwie strony. Jak coś się stanie, od razu trzeba działać z tematem, żeby móc dalej pracować - podkreśla rolnik.