Gdzie trafia polska wołowina? Czy rynki zbytu będą się poszerzać?
O możliwościach eksportowych polskiej wołowiny, sprzedanym wolumenie oraz wzroście spożycia tego mięsa w Polsce rozmawiamy z Jackiem Zarzeckim, prezesem Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Jak produkować dobrej jakości wołowinę?
Dobrej jakości wołowina pochodzi z ras mięsnych. Uważam, że jako Polska nie mamy się czego wstydzić, jeśli chodzi o jakość mięsa wołowego. Doceniają ją przecież za granicą. Jesteśmy znaczącym producentem wołowiny, szóstym producentem w Europie, zaraz po Irlandii. Jeszcze dwa, trzy lata temu zarzucano nam: „ok, jesteście duzi, dużo produkujecie, ale konkurujecie na rynkach tylko niższą ceną od ceny średnich cen europejskich”. I nagle okazało się 2 lata temu, że nie konkurujemy niską ceną, bo ceny mięsa wołowego w Polsce dzisiaj odznaczają się najwyższym wzrostem w Unii Europejskiej. Dziś konkurujemy także jakością i powtarzalnością.
Gdzie przede wszystkim trafia polska wołowina?
Jednym z naszych głównych odbiorców jest Izrael, który mocno przykłada do uwagę do tego, w jaki sposób są hodowane zwierzęta. Przykładem innego bardzo wymagającego rynku jest Japonia . Jeszcze kilka lat temu wiele osób wątpiło w to, że Polska wołowina może być wołowiną, która będzie cieszyła się dużą popularnością w Japonii. A nagle się okazało, że po czterech latach działań organizacji rolniczych, producenckich i przetwórczych Japonia zaczęła od nas kupować mięso wołowe. Podejmowane są działania w kierunku zdobycia także rynku wietnamskiego. Jak to się odbywa. Za każdym razem przyjeżdżają służby weterynaryjne z danego państwa, które oglądają zakłady mięsne, gdzie ma miejsce przetwórstwo wołowiny oraz gospodarstwo rolne, w których utrzymywane jest bydło.
Ile rocznie eksportujemy?
W 2021 roku sprzedaliśmy za granicę ponad 350 000 ton wołowiny, co stanowi 70% krajowej produkcji. Bardzo mnie cieszy, że spożycie mięsa wołowego w naszym kraju rośnie. Ten wzrost jest znaczący. Sześć czy siedem lat temu statystyczny Kowalski zjadą niecałe pół kilograma wołowiny, a teraz jest tu ponad czterej kilogramy. Myślę, że Polacy na nowo odkryli wołowinę. Zresztą widać, jak zmieniło się menu w restauracjach, gdzie można z łatwością zamówić burgery czy steki. Potężne zainteresowanie wołowiną widzimy także na targach czy wystawach.
Brakuje nam jeszcze troszeczkę do Francuzów, gdzie spożycie wynosi wołowiny 24 kg na obywatela rocznie czy do Niemców, którzy zjadają po kilkanaście kilogramów tego gatunku mięsa. Dogonimy ich kiedyś?
Mam nadzieję, że tak. Do tego potrzeba czasu, ale też nie ma co ukrywać, że wołowina jest tym mięsem premium, który konsument uważa za produkt trudny do przygotowania. Dlatego rolą organizacji takich, jak moja, jest pokazanie, że przyrządzenie pysznych dań z wołowiny jest możliwe.