Te przepisy pogrążą polski sektor drobiarski, a tysiące osób stracą pracę

Wystosowali apel, w którym wymieniają skutki decyzji: miliardy zł strat, zagrożenie utraty pracy dla setek osób, widmo bankructwa dla wielu producentów.13 organizacji oraz kilkadziesiąt podmiotów związanych z branżą drobiarską podpisało się pod apelem, który trafił do Komisji Europejskiej.
3,5 mln ton mięsa drobiowego rocznie
Polska od lat jest liderem produkcji mięsa drobiowego w Unii Europejskiej. Dane za 2024 rok wskazują, że poziom produkcji przekroczył 3,5 mln ton, z czego ponad 2,0 mln ton (60%) trafiło na eksport, osiągając wartość blisko 24 miliardów złotych. Większość eksportowanego wolumenu - ok. 65% trafia na rynek UE, a ok. 35% na rynki krajów trzecich.
Branża alarmuje, że wkrótce jednak może to się zmienić. Stanie się tak, jeśli Komisja Europejska wprowadzi w życie zapowiadane od ubiegłego tygodnia restrykcje.
Wstrzymanie i ograniczenie hodowli drobiu
Bruksela planuje w trybie pilnym nałożyć na Polskę wymogi, które spowodują wstrzymanie lub ograniczenie możliwości hodowli drobiu wobec części terytoriów trzech największych regionów specjalizujących się w produkcji drobiarskiej – Wielkopolski, Mazowsza oraz Warmii i Mazur.
KE chce nałożyć restrykcje tylko na Polskę
Co istotne, te zaostrzone obwarowania mają dotyczyć tylko naszego kraju, mimo że ptasia grypa występuje także w innych państwach członkowskich UE. Polska, co prawda, w tej chwili boryka się z ogromnym problemem w kontekście epidemii ptasiej grypy. Tylko w 2025 roku wykryto 79 ognisk.
Bruksela nie zdecydowała się jednak na tak radykalne kroki nawet w przypadku, gdy we Francji w 2022 roku zdiagnozowano 1 589 ognisk. Pojawia się zatem pytanie, dlaczego tego rodzaju decyzje nie były podejmowane wobec żadnego innego państwa?
"Po raz pierwszy w historii polskiego i europejskiego drobiarstwa KE chce zakazać rolnikom nowych wstawień na wymienionych obszarach przez okres co najmniej 30 dni od daty wygaszania ostatniego ogniska grypy ptaków. W rezultacie może to oznaczać miesiące zastoju dla czołowej branży spożywczej i widmo bankructwa" - czytamy w apelu związków branżowych.
Polska będzie liczyć straty, a na horyzoncie Mercosur i Ukraina
Jak dalej wskazują, utrata rynków i międzynarodowych klientów będzie praktycznie nieodwracalna.
"W tym czasie negocjowane są umowy z Mercosur i Ukrainą, które spowodują wypchnięcie polskiego mięsa drobiowego z rynku UE i wprowadzenie w jego miejsce mięsa drobiowego z krajów spoza UE - mięsa, które nie spełnia tak wysokich norm produkcyjnych, jakościowych i bezpieczeństwa, jak to wytwarzane w Polsce" - dodają.
Nasz kraj czeka destablizacja produkcji rolno - spożywczej?
Obszary, które miałyby być objęte restrykcjami, a więc Wielkopolska, Mazowsze oraz Warmia i Mazury odpowiadają za ponad połowę krajowej produkcji drobiu i jaj. Jeśli więc produkcja na tych terenach będzie wstrzymana lub ograniczona, będziemy mieć do czynienia, jak wskazują sygnatariusze apelu, destabilizacją całej produkcji krajowej, ponieważ skala powiązania ze sobą pracy poszczególnych zakładów, zwłaszcza wylęgu drobiu i produkcji pasz, jest bardzo duża.
"Oznaczają one ryzyko poważnych zaburzeń rynkowych, zakłócenia ciągłości łańcucha dostaw oraz straty finansowe nie tylko dla hodowców, ale także dla zakładów drobiarskich, producentów zbóż, zakładów paszowych, wylęgarni, przetwórców i innych podmiotów działających na rzecz branży. Zaznaczamy, że w jednej ubojni może pracować 1.000 lub więcej osób. Skala potencjalnych strat byłaby liczona nie tylko w miliardach złotych, ale także w tysiącach zagrożonych miejsc pracy w całym łańcuchu produkcji drobiarskiej oraz powiązanych sektorach. Planowane restrykcje grożą nie tylko dramatycznym ograniczeniem produkcji, ale także załamaniem eksportu i utratą reputacji polskiego drobiu oraz jaj na rynkach zagranicznych" - czytali w liście.
W efekcie Polska możne na trwałe stracić pozycję lidera w produkcji drobiu na unijnym rynku.
Producenci zbóż i pasz również stracą
Nie tylko branża drobiarka odczuje negatywne skutki decyzji ze strony KE. Pokrzywdzonymi będą również producenci zbóż, pasz, wylęgarnie, zakłady pakowania, transport, chłodnie.
"Ograniczenie produkcji i handlu nieuchronnie doprowadzi wiele z tych podmiotów do utraty płynności finansowej, a w konsekwencji do zwolnień i bankructw. Dla setek tysięcy rodzin oznacza to realne zagrożenie utraty miejsca pracy, a co za tym idzie,środków do życia. Należy spodziewać się także wniosków o odszkodowania na ogromne sumy i to zarówno na poziomie krajowym, jak i unijnym" - komentują przedstawiciele związków drobiarskich.
Zwracają dalej uwagę na fakt, iż spadnie zapotrzebowanie na zboża wykorzystywane do produkcji pasz. Wskazują bowiem, że rolnicy dysponują obecnie dużymi zapasami, jednak przed rozpoczęciem żniw prognozuje się, że popyt na zboża zmniejszy się o około 15%. W najczarniejszym scenariuszu, na skalę roczną, spadek ten może osiągnąć nawet 25%, co znacząco wpłynie na rynek zbóż oraz kondycję finansową rolników.
"Restrykcje nie mogą opanować wirusa - wykluczą jedynie produkcję"
Co ważne, Komisja Europejska planuje wprowadzenie dewastujących restrykcji w momencie, gdy sezonowe występowanie wirusa grypy ptaków (HPAI), jak podają producenci drobiu, będzie naturalnie zanikać.
"Zjawisko to, związane z ustępowaniem grypy ptaków wraz z poprawą warunków pogodowych, jest historycznie udokumentowane i dodatkowo potwierdzone doświadczeniami z ubiegłych lat. HPAI występuje cyklicznie, a polska branża drobiarska ma dziesiątki lat doświadczeń w walce z nią. Nie ma żadnych racjonalnych podstaw, by KE karała polską branżę drobiarską automatycznymi, nieelastycznymi decyzjami, które przyniosą nieodwracalne straty. W naszej ocenie nie sposób przyjąć i zgodzić się z Komisją Europejską, że prognozowane restrykcje
pomogą opanować wirusa – one jedynie wykluczą produkcję na wskazanych terenach" - komentuje branża drobiarska.
Polskie służby negocjują z przedstawicielami Komisji Europejskiej, by odwieść ich od pomysłu nałożenia na nasz kraj dodatkowych obwarowań. Jak podał Krzysztof Jażdżewski, Główny Lekarz Weterynarii - do tej pory udało się przekonać Brukselę do przesunięcia w czasie o tydzień wejścia w życie restrykcji. Rozmowy nadal trwają.