Pszczoły na polu to wyższe plony i więcej miodu [VIDEO]
Rolnik i pszczelarz - wzorowa współpraca
Rolnik Marian Lewicki i pszczelarz Grzegorz Jabłoński działają wspólnie już szereg lat. - Znamy się ze szkoły. Pan Marian uczył mnie w technikum rolniczym, moją żonę z kolei w technikum agrobiznesu. Kilka lat po skończeniu technikum zaczęliśmy natomiast współpracę na gruncie pszczelarskim - opowiada Grzegorz Jabłoński. Na czym polega ona dokładnie?
- Na początku wstawiliśmy pasieki do upraw pana Mariana, teraz wspólnie prowadzimy u niego - w Linowcu - plantację facelii nasiennej. Współpracujemy również w sprzedaży tej facelii - wspólnie ją czyścimy. Także nasza współpraca, to już więcej jest niż tylko pszczelarstwo - podkreśla pan Grzegorz.
Pasieki naszego rozmówcy, oprócz wymienionej facelii (która sąsiaduje z rzepakiem), znajdują się również m.in. nad rzeką Wel. - Tam pan Marian też ma swoje pola, tam akurat uprawiana jest akurat gryka. Są też rzepaki, jest także piękny las - teren jest więc piękny dla pszczół - mówi pszczelarz. Pan Marian zaznacza, że opryski wykonuje w takim momencie, by nie szkodzić pszczołom i innym zapylaczom. - To jest fundamentalna sprawa, jeśli chodzi o dobrą współpracę na linii pszczelarz-rolnik. Jestem tutaj pilnowany i też się konsultują w tej kwestii, żeby nie narobić bałaganu czasami - mówi farmer. Zwraca też uwagę na to, że po wprowadzaniu na swoje pola roślin miododajnych, wspomnianej już facelii, czy gryki, spadła liczba zabiegów wykonywanych w gospodarstwie. - Przy takiej facelii są to 1-2 zabiegi w sezonie. Tymczasem na pszenicy trzeba było zrobić co najmniej 6 lub nawet 8 zabiegów - zaznacza pan Marian. Mówi także o innej ważnej kwestii z tym związanej. - Nie jest też tak, że wszystko szkodzi pszczołom (środki ochrony roślin - przyp.red.) i jest dla nich niebezpieczne, ale trzeba trzymać rękę na pulsie, uważać właśnie ten czas wykonywania zabiegu - podkreśla rolnik. Na tym nie kończy. - Ale jeżeli przestrzega się tego czasu i informacji zawartych od producenta na etykiecie, to raczej nic nie powinno się złego stać - mówi pan Marian.
Dobra współpraca rolnika rolnika z pszczelarzem = dobry miód
Ale nie tylko! Jednym z efektów dobrej współpracy z rolnikami jest wysokiej jakości miód. Ale nie tylko. - Taka dobra współpraca rolnika i pszczelarza przekłada się na dobrostan zapylaczy, które zapewniają nam różnorodny talerz. Bo, co prawda, zboża nie potrzebują zapylaczy, są samopylne, ale już, jeżeli mówimy o zdrowej diecie, czyli obecności warzyw i owoców w na naszym talerzu, no to tutaj bez zapylaczy byśmy się nie obyli - zaznacza Joanna Gałązka. Na tym nie kończy: - Myślę, że warto sobie też zdawać sprawę z tego, że obecność zapylaczy na plantacji wpływa pozytywnie na plon nie tylko jakościowo, ale i ilościowo. I nawet jeżeli mamy takie uprawy, które są częściowo samopylne, tak jak len na przykład, no, to jednak w przypadku obecności zapylaczy na polu, czy w przypadku rzepaku, tak samo, mamy zwyżkę plonu, nawet o trzydzieści procent, więc niby rośliny mogłyby sobie poradzić bez zapylaczy, ale zawsze z zapylaczami ten plon będzie większy.
Obecność pszczół na plantacjach to, zdaniem Grzegorza Jabłońskiego, same plusy dla rolnictwa. - Są tylko korzyści: lepsze plony, lepsza jakość tych plonów, rośliny są zapylone, krócej kwitną, czyli będą lepiej dojrzewać, będzie lepsze zaolejenie (m.in. w przypadku rzepaku) - wylicza pan Grzegorz. Można też obniżyć liczbę zabiegów agrotechnicznych, nie tracąc na plonie, wręcz przeciwnie - powodując jego wzrost. Pszczelarz mówi o zapylaczach także w kontekście środowiskowym: - Pszczoły wykonują ogromną pracę dla ludzi i pamiętajmy o tym, że rolnictwo bez pszczół nie będzie istnieć, a pszczoły bez rolnictwa sobie poradzą: były wcześniej i będą będą nadal. Rolnictwo z kolei może tylko czerpać same korzyści z zapylenia.
Zobacz także: