Ma 22 ha i 72 krowy. Ze starej obory zrobił nową [VIDEO]
Gospodarstwo Karola Barcza leży w miejscowości Lasocice Wielkie na Opolszczyźnie. Jego historia jest bardzo ciekawa. - Zostało ono zakupione przez mojego ojca w 2014 r. W 2016 r. natomiast tata przepisał je na mnie. Wcześniej był tu folwark, który w latach 90-tych ubiegłego stulecia przejął Niemiec. Dobudował on do części gospodarczej część mieszkalną. Niemiec imał się różnych zajęć - najpierw były tu świniki, potem stolarnia. Nie wszystko mu jednak wychodziło tak, jak chciał, dlatego - jak już wcześniej wspomniałem - w 2014 r. sprzedał całą schedę - łącznie 19 ha plus zabudowania - opowiada nasz rozmówca. Pan Karol tuż po objęciu sterów zaczął prężnie działać. Najpierw w oborze pojawiły się opasy. - Nie satysfakcjonowało mnie jednak to zajęcie: po pierwsze - cenowo nie było za ciekawie, dwa - przyzwyczajony byłem do pracy z krowami, gdyż wychowałem się w gospodarstwie nastawionym na produkcję mleka - wspomina farmer. W związku z tym w 2018 r. rolnik stopniowo zaczął przerabiać oborę “pod krowy”. W pierwszej kolejności zakupił używaną dojarnię z Niemiec - rybią ość 2x5. Następnie jedno z pomieszczeń przerobił na halę udojową i zlewnię mleka. - Stało się to w 2020 r. - mówi pan Karol. Rolnik przebudował też cały dach. - Dobudowałem również zewnętrzny stół paszowy - wskazuje nasz rozmówca. Część legowiskowa była w środku. - W grudniu 2020 r. przyjechało tu 21 moich krów z gospodarstwa ojca (wcześniej w oborze były dwa stada - przyp.red.). Były one w oborze wraz z opasami - aż do momentu wykarmienia i sprzedaży - relacjonuje farmer.
W pracy w gospodarstwie naszemu rozmówcy pomaga mu szwagier. - Współpracuję razem ze szwagrem i wydaje mi się, że ta współpraca dobrze wygląda. Ja jestem w stanie gdzieś pojechać i on również. Uważam, że to bardzo zdrowy układ rodzinny - podkreśla nasz rozmówca.
Produkcja roślinna w lasowickim gospodarstwie dostosowana jest do produkcji zwierzęcej. - Mam 22 ha uprawne, więc automatycznie cała pasza z nich musi iść na objętościówki (chodzi głównie o wykę + mieszanki i kukurydzę - przyp.red.). Ich zbiór odbywa się usługowo - wykonuje go zaprzyjaźniona firma - mówi pan Karol. Rolnik korzysta głównie z usług. - Wydaje mi się, że ten drogi dzisiejszy sprzęt do pracy w polu w przypadku mojego gospodarstwa nie byłby w pełni wykorzystany, więc nie opłaca się inwestować w maszyny, które będą pracowały dwa - trzy dni w roku. Wolę inwestować w sprzęt, który pracuje więcej, jak robot udojowy - czyli 24 godziny na dobę - tłumaczy farmer.
Robot udojowy w gospodarstwie
Stado Karola Barcza liczy 115 sztuk, w tym 72 krowy. Od kilkunastu miesięcy doi je robot udojowy. - Od dawna myślałem o zakupie takiego urządzenia - już w momencie, gdy ojciec montował halę udojową. Właśnie wtedy trafił do nas film, jeszcze na kasecie VHS, o robocie udojowym. Wówcza dla mnie, jako dziecka, to było niepojęte, jak krowy się mogą same doić. Postanowiłem jednak, że za jakiś czas będę miał coś takiego - opowiada rolnik. Musiało jednak trochę wody w rzece upłynąć, zanim pan Karol kupił robota. Najpierw - jak podkreśla - trzeba było nabyć inne urządzenia, usprawniające pracę w oborze - separator do gnojowicy i zgarniacze do gnojowicy.
Na jakiego robota zdecydował się farmer? - Wybrałem system w 100% kierowany. Część legowiskowa zupełnie jest oddzielona od części jadalnej. Krowa, żeby wyjść zjeść, musi przejść przez bramkę selekcyjną, która, jeżeli jest pozwolenie na dój, kieruje ją na poczekalnię albo na stół paszowy. Jest też opcja przejścia prosto - na separatkę. Mam też taką separtkę, z której korzystam, jak trzeba, np. krowa po wycieleniu tam idzie. Jeżeli krowa przechodzi przez bramkę selekcyjną, ma pozwolenie na dój, wchodzi na poczekalnię i z poczekalni nie ma już innej drogi, jak tylko przez robota - opisuje nasz rozmówca. Co dalej? - Wchodzi do robota, dostaje paszę - w zależności od wydajności. System o tym decyduje, system to oblicza - tłumaczy pan Karol. Dój jest w 100% ćwiartkowy. - Każda ćwiartka jest dojona niezależnie. W przypadku akurat mojego robota jestem w stanie też oddzielić każdą ćwiartkę, jeżeli jest taka potrzeba. Przeważnie nie ma takiej potrzeby, ale czasem się zdarzy np. że strzyk jest nadepnięty i krew się pojawi. W związku z tym trzeba oddzielić to mleko. Wtedy mleko z trzech strzyków idzie normalnie do sprzedaży, a mleko z jednego strzyku jest oddzielane - albo trafia do kanalizacji, albo trafia do wiaderka, żeby zdecydować, czy nadaje się na paszę dla cieląt - tłumaczy rolnik.
Farmer nie robił jakiejkolwiek selekcji krów w kierunku robota. - Wszystkie zostały, żadnej nie sprzedałem. W robocie mam możliwość założenia ręcznie dojarki. Korzystam z niej. Jedną krowa po wycieleniu ostatnim tak nabrała bowiem wymienia i tak rozszerzyły jej się strzyki, że niestety kamera, która jest zainstalowana w robocie, nie obejmuje tego - mówi pan Karol. Rolnik zaznacza przy tym, że zwierzęcia, z racji tego, że ma dużą wydajność - ponad 60 kg mleka dziennie, nie zamierza zbywać. Średnie wydajności od krów naszego rozmówcy to natomiast ostatnio 38-39 kg dziennie. - Częstotliwość wizyt w robocie wynosi średnio 2,7-2,8 raza na dobę, wcześniej - przy około 60 krowach, było to ok. 3,1-3,2 wówczas wydajność przekraczała też 40 kg. Dlatego zdecydowałem się na drugiego robota - tłumaczy farmer. - Myślę, że za kilka miesięcy uda się przeprowadzić tę inwestycję - dodaje. Nasz rozmówca myśli także o tym, żeby przeprowadzić selekcję stada pod względem wydajności. Dzięki temu będzie można zoptymalizować wydajność robota.
Czego rolnik przede wszystkim oczekiwał od robota? Na to pytanie pan Karol odpowiada następująco: - Przede wszystkim większej niezależności, a także tego, żeby nie było takiej schmatowości, że przychodzi ta godzina i trzeba doić. Mężczyzna przyznaje jednak, że robot nie zwalnia z obowiązku kontrolowania tego, co się dzieje w oborze. - Urządzenie wymaga nadzoru - podkreśla gospodarz.
Do zarządzania stadem nasz rozmówca posiada system CowScout (zczytuje on dane z responderów, które krowy mają zawieszone na szyjach). - Informuje mnie on o czasie pobierania paszy, czasie przeżuwania, czasie, kiedy krowa jest nieaktywna. System wykrywa ruję, podaje dokładny czas inseminacji. Podaje też dane z robota udojowego, przede wszystkim przewodność, ilości mleka - są w niej dokładnie informacje o każdej ćwiartce - ile krowa powinna mieć mleka, ile miała, jeżeli są jakieś odchylenia, o nich też jest wiadomość - wymienia pan Karol. Na tym nie koniec. - Z racji tego, że mam zainstalowaną w telefonie aplikację FarmView (skorelowaną z systemem CowScot - przyp.red.), dostaję na bieżąco informacje o usterkach, alarmach w robocie. Mogę też wejść w stosowną zakładkę i sprawdzić np. jaka krowa się aktualnie doi, a jakie już wydoiły, ile miały mleka - wymienia farmer. - Dzień, tak w ogóle, zaczynam od sprawdzenia aplikacji - śmieje się gospodarz.
Zdrowe krowy
Bardzo dobra - taką ocenę w kwestii zdrowotności stada swoim podopiecznym wystawia rolnik. - Z komórkami somatycznymi, zapaleniami nie mam problemów, no ale to myślę, że główną kwestią są warunki środowiskowe na oborze. U mnie krowy leżą, jak już wcześniej wspominałem, na separacie, który jest bardzo suchy. Posiadam separator, który wyciska gnojowice do 40% suchej masy, która sprawdza się na ściółkę. Z tego względu krowy są czyste, wymiona są czyste, więc nie ma problemów jakiś większych ze zdrowotnością - tłumaczy gospodarz.
Pan Karol w zeszłym roku zainstalował w oborze systemy zraszania krów wodą i wentylatory. - Tego lata, gdy były naprawdę ekstremalne temperatury, nie zauważyłem spadków w produkcji mleka - zaznacza rolnik. Zraszanie wodą występuje w cyklach, działa to wszystko automatycznie. - Powyżej 21 stopni C załączają się wentylatory zewnętrzne, tzw. suszarki przy stole paszowym. Powyżej 13 stopni C włączają się już wentylatory wewnątrz obory plus helikopter na części dobudowanej, i one też automatycznie - im wyższa temperatura, tym obroty urządzeń są wyższe - tłumaczy pan Karol. Zwraca przy tym uwagę na następującą rzecz: - Suszarki włączają się w przypadku 21 stopni C, a jak wchodzi temperatura powyżej 23 stopni, to co 10 minut w cyklach minutowych przy stole paszowym występuje zraszanie wodą - grubą kroplą. Producent mleka uważa, że to jest bardzo dobre rozwiązanie, szczególnie w przypadku zewnętrznego stołu paszowego.
Zobacz także: