Czy mleczarni będzie coraz mniej?
Polska Izba Mleka obchodzi w tym trudnym dla rolnictwa roku jubileusz istnienia. Co było największym osiągnięciem izby w ciągu tych 15 lat?
Agnieszka Maliszewska: Przede wszystkim to, że jesteśmy dzisiaj najsilniejszą organizacją, najbardziej znaczącym głosem sektora mleczarskiego, zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej. Udało nam się zrobić to na arenie międzynarodowej, bo to niezwykle ważne, w sytuacji dość trudnej, gdy musieliśmy przede wszystkim pokazać potencjał polskiego sektora mleczarskiego, musieliśmy pokazać też naszą przewagę konkurencyjną, naszą jakość, to, że mamy produkty, które z powodzeniem mogą konkurować z najlepszymi w świecie. Udało nam się też zbudować naszą pozycję na rynku chińskim, bo pamiętam, że jak zaczynaliśmy naszą kampanię „Trade Milk – Mleczne Skarby” wiele lat temu na rynku chińskim, to, gdy pokazywaliśmy ser żółty pokrojony w kostki w supermarketach i na targach, Chińczycy myśleli, że to jest biała czekolada. A dzisiaj nasz polski ser jest tam jednym z najlepiej sprzedających się.
Czy te działania izby przynoszą też korzyść polskim rolnikom?
No oczywiście! Mogliby rolnicy produkować bardzo dużo - co z tego, jeżeli nikt by tego nie przerobił i nie sprzedał? My w Polsce mamy taki unikalny system, dlatego że w polskim mleczarstwie zdecydowaną większość - 80%, a może nawet i więcej - stanowią spółdzielnie mleczarskie, a właścicielami spółdzielni są rolnicy. Czyli im lepiej prosperujący sektor spółdzielczy, tym lepiej też mają się rolnicy. Więcej można im płacić, na spółdzielni mogą budować swoją przyszłość, związać ją z zarobkiem.
Wpływ rolników na działalność spółdzielni mleczarskich
Czy Izba wspiera też budowanie świadomości rolników w zakresie wpływu na działania ich spółdzielni? No bo na przykład ostatnio pisaliśmy o Gostyniu, gdzie rolnicy dowiedzieli się o tym, że sytuacja ich spółdzielni nie jest najlepsza, w zasadzie dopiero wtedy, kiedy otrzymali informację, że będą dostawali 1,50 za litr mleka.
Odpowiem pani na to pytanie w ten sposób: robimy różnego rodzaju szkolenia i projekty dedykowane dla rolników, w trakcie których przekazujemy wiedzę, opracowujemy różnego rodzaju analizy. To wszystko jest dostępne dla rolników, pod warunkiem, że chcą z tego korzystać. Wprowadziliśmy projekt dobrostanu zwierząt czyli dobrostan plus, żeby rolnicy mogli przygotować gospodarstwa i z łatwością sięgać po jeden ekoschematów – dotyczący właśnie dobrostanu. I teraz - przychodząc do tego, że rolnicy się dowiedzieli „dopiero wtedy”. Nie wierzę! Proszę pani, 25 lat pracuję dla sektora spółdzielczego i wiem, że rolnicy są bardzo dobrze poinformowani, zwłaszcza teraz , gdy mamy dostępność do wiedzy bardzo szybko - w Internecie i tak dalej. Sama jestem członkiem bardzo wielu grup dyskusyjnych - czy to na Facebooku, czy w innych mediach społecznościowych. Czyli ta wymiana informacji pomiędzy rolnikami jest bardzo intensywna.
Pomiędzy rolnikami tak, ale pomiędzy zarządem spółdzielni a rolnikami to może już nie tak bardzo?
To też nieprawda! Ja widzę, jak świetnie wiele spółdzielni jest zarządzanych, jak korzysta z tego typu mechanizmów. Między innymi – uważam – jedną z bardzo dobrze zarządzanych spółdzielni, w bardzo nowoczesny, wręcz powiedziałabym taki stricte korporacyjny sposób, jest spółdzielnia w Gostyniu, gdzie każdorazowo dokonuje się analizy związanej z wysokimi kosztami gazu, energii czy jakikolwiek innymi, z którymi się boryka teraz każda spółdzielnia, która ma podpisane kontrakty na dostawę gazu i energii na wysokim poziomie. Ta spółdzielnia jest zarządzana w sposób niezwykle dobry i transparentny. Tylko pytanie: czy rolnicy z tej wiedzy i tej transparentności chcą korzystać? Dostali informację, że to jest chwilowa obniżka po to, żeby ustabilizować sytuację, płynność finansową. I jak pani doskonale wie, te stawki zostały znowu podniesione dość mocno. My możemy mówić o biznesowych modelach zarządzania w spółdzielniach, pytanie jest takie, czy również takie podejście biznesowe jest po stronie rolników, bo ja obserwuję też taką sytuację, że kiedy zaczyna ktoś troszkę więcej oferować za mleko, to już dostawcy nie patrzą na to z punktu widzenia tak zwanego patriotyzmu dla swojej spółdzielni, tylko po prostu idą tam, gdzie dostają parę groszy więcej. A potem spółdzielnia, do której przeszli, oferuje im mniejsze pieniądze i jest jeden wielki krzyk.
Spółdzienie mleczarskie mogą renegocjować cenę gazu
Mówiła pani o kontraktach, które zostały podpisane na gaz. Wiemy, że gaz dziesięciokrotnie staniał od momentu wybuchu wojny w Ukrainie. Czy są szanse, żeby renegocjować te niekorzystne kontrakty?
Miałam spotkanie z panem ministrem Telusem i z trzema innymi wiceministrami. Rozmawialiśmy na ten temat i muszę tutaj bardzo mocno podkreślić rolę pana ministra, który się w to zaangażował, jak żaden poprzedni minister, doprowadził do spotkania do przedstawicieli z innych ministerstw. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać na temat renegocjacji i to się dzieje. I tyle mogę na ten moment powiedzieć.
Czy jest szansa, że te koszty gazu się zmniejszą?
Jest szansa, ale nie ma mowy o żadnym uzgodnieniu typu rozporządzenie i tak dalej. To są bardzo trudne indywidualne rozmowy, ale dzięki wsparciu ministra Telusa jest bardzo duża szansa na to, żeby pozmieniać te kontrakty.
Ale to będzie zrobione systemowo, czy też każda spółdzielnia, każda firma będzie musiała osobno negocjować?
Od tego są organizacje branżowe, żeby w takich trudnych sytuacjach stanąć jako strona w tych rozmowach i my jako Polska Izba Mleka to zrobiliśmy. Jesteśmy tutaj do dyspozycji i - ponieważ prezesa Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich na tym spotkaniu nie było – więc nieważne, czy ktoś jest zrzeszony w Polskiej Izbie Mleka czy nie, zapraszam do tego, żeby się z nami kontaktował. Będziemy pomagać.
Ukraińskie mleko nas nie zalewa
Pojawiły się informacje o tym, że teraz - w czasie działań wojennych w Ukrainie - ukraińskie mleko zalewa polski rynek…
Fake news! Bzdura kompletna! Nie wiem, kto opowiadał te rzeczy. Analizowaliśmy to, byłam u komisarza Wojciechowskiego w tej sprawie, analizowaliśmy dane krajowe analizowaliśmy dane unijne, ukraińskie - Polska 5 razy więcej eksportuje niż importuje. Nic nas nie zalewa, wprost przeciwnie. To mnie „krew zalewa”, jak słyszę takie głupoty. Nie wiem, kto doprowadził do tego, że mleko znalazło się na liście rozporządzenia zakazującego wwozu. Moja wizyta u komisarza i nasze analizy zaskutkowały tym, że zakaz importu nie znalazł się na tej liście, która dotyczyła zbóż. Jestem też cały czas w kontakcie ze stroną ukraińską i wiem, że strona ukraińska już szykowała się do tego żeby zastosować działania odwetowe, czyli żeby zamknąć nam rynek, a zamknięcie nam rynku ukraińskiego pogłębiłoby kryzys.
Izba dba o interes mleczarń
Mówiła pani o negocjacjach gazowych jako o sukcesie izby. Czy jeszcze są jakieś ważne dla funkcjonowania podmiotów mleczarskich tematy ?
To, nad czym pracujemy teraz, to jest kwestia związana z dyrektywą unijną dotyczącą używania opakowań plastikowych i kartonowych. Pojawiło się rozporządzenie, według którego o 2000% podniesiona została opłata w stosunku do proponowanej. Natychmiast podjęliśmy inicjatywę i odbyło się to w ten sposób, że w dniu kiedy Polska Izba Mleka miała obrady walnego zgromadzenia rozmawiałam z wiceministrem Januszem Kowalskim i powiedziałam, że mam problem z tym, żeby skontaktować się z wiceministrem Ozdobą, ponieważ prowadzenie tego typu rozporządzenia dobije nas jako branżę mleczarską. Dwa dni później mieliśmy już zorganizowane spotkanie w ministerstwie razem z innymi organizacjami sektora rolno-spożywczego i w ministerstwie klimatu przedstawiliśmy nasze argumenty i już wiem, że udało nam się ich przekonać, to jest też ogromny sukces!
Kolejny nasz duży sukces polegał na zablokowaniu działań fundacji ProVeg. Założyli oni domenę schoolmilk.org i tam zbierali podpisy, żeby w programie szkolnym zmniejszyć znacząco ilość mleka, a w to miejsce dawać dzieciom napoje sojowe. Myśmy to oprotestowali, prowadziliśmy różnorakie działania, w wyniku których w ostatnich dniach została przyjęta rezolucja parlamentu europejskiego , potwierdzająca, że napoje sojowe nie trafią do programu szkolnego. Więc to jest ogromny sukces!
Mleczarnie konkurują o dostawców
Wiadomo, że w izbie mamy różne podmioty, sama pani mówiła, że rolnicy w sytuacjach kryzysowych przechodzą do innych odbiorców. Czy to nie przeszkadza we współdziałaniu członków izby? No bo to jednak jest konkurowanie.
PIM to przede wszystkim największe spółdzielnie, czyli Mlekpol, Mlekovita, Piątnica, Łowicz, Sierpc, Gostyń, Spomlek w Radzyniu Podlaskim i tak dalej plus firmy duże, z prywatnym kapitałem, takie jak Polmlek . Oczywiście, że na rynku ze sobą w jakiś sposób konkurują, natomiast nie ma takiej sytuacji, że wywoływałaby to jakiekolwiek powiedzmy sobie trudności we wspólnym zarządzaniu, bo zarząd Polskiej Izby Mleka składa się z prezesów spółdzielni i firm, więc to jest też takie uzupełnianie swojej wiedzy i podejścia do biznesu. Bo jak my siadamy i rozmawiamy, zazwyczaj wiele godzin, to analizujemy też trudne sytuacje, i razem też podejmujemy działania: w jaki sposób powinniśmy zachować się, jakie mamy zastosować mechanizmy na arenie krajowej czy międzynarodowej, gdzie widzimy nasze szanse, a gdzie widzimy ryzyka - i to jest wszystko świetnym modelem takiego uzupełniania się wzajemnego. A to że te firmy ze sobą na co dzień konkurują, sprzedając produkty w tych samych supermarketach i tak dalej, no to jest jakby inny element.
Ja pytam bardziej o konkurowanie u rolników. No bo dostajemy informacje, że w przypadku obniżek w jednej spółdzielni, przedstawiciele innej od razu pojawiają się u producentów mleka…
To, że firmy duże szukają surowca, to jest rzecz jasna i oczywista. Trzeba zabiegać o pozyskiwanie surowca z Polski i też spoza Polski. Jak pani pamięta, swego czasu minister Ardanowski opublikował taką listę importerów mleka - wtedy też była gorsza sytuacja na rynku. I wielkie oburzenie wywołało u rolników to, że tutaj są firmy, które sprowadzają surowiec z innych krajów. Tylko, że przy publikacji tej listy nie wyjaśniono, że po pierwsze: na tej liście znalazły się firmy, które sprowadzają mleko ekologiczne, którego w zasadzie w Polsce nie mamy; druga rzecz : my jesteśmy na rynku jednolitym i tak samo jak nasz surowiec kupują na przykład Niemcy czy inne kraje, tak my sprowadzamy też i surowiec i produkt finalny z różnych krajów. No tak to funkcjonuje, jesteśmy po prostu na wspólnotowym rynku unijnym. Natomiast jeżeli rolnicy zdecydują się na zmianę podmiotu i mają świadomość tego, że przechodzą z jednej spółdzielni do drugiej, a nie następuje to w ramach konsolidacji, tylko po prostu zmieniają podmiot skupowy, no to muszą się liczyć z tym, że mogą mieć trochę lepszą cenę, a potem trochę gorszą. Ktoś płaci lepiej, to za chwilę może płacić gorzej. Natomiast to nie jest też tak, że ten świat się zawali, bo przecież też te firmy kupują mleko między sobą w tak zwanych przerzutach, więc tutaj to jest normalne. Natomiast wiadomo także to, że firmy, które poczyniły gigantyczne inwestycje dotyczące linii technologicznej, parków maszynowych, poszukują i potrzebują mleka, żeby wytwarzać produkt i żeby maksymalnie wykorzystać moc produkcyjną tych linii.
Rynek wymusi konsolidację spółdzielni mleczarskich
Czy pani zdaniem konsolidacja, która niewątpliwie będzie następowała, bo takie są chyba prawa rynku, będzie dobra dla rolników i do jakiego stopnia?
Patrząc na to, co się dzieje na przykład w krajach unijnych, to tak naprawdę największe podmioty typu Arla, Danon czy nowozelandzka Fonterra to są takie giganty, które powstały na skutek procesów konsolidacyjnych. Gdyby połączyć tak naprawdę wszystkie firmy z naszego rynku, no to może byłyby dzisiaj konkurencją dla tych właśnie, o których mówiłam. Ten proces konsolidacji będzie musiał postępować, dlatego że rynek na nas to wymusi, rynek światowy. Pytanie, czy ta konsolidacja z punktu widzenia rolników będzie miała sens, kiedy łączyć się będą podmioty: jeden silny, a drugi już prawie nieistniejący? Ja bym na miejscu wielu szukała takich rozwiązań, żeby łączyły się podmioty, które są mniej więcej porównywalne do siebie, wielkością, potencjałem, i żeby się konsolidowały, a nie- żeby wobec wielkiego giganta stawała malutka jakaś spółdzielnia, która gdzieś tam chce łączyć się na porównywalnych warunkach, bo to prawdopodobnie nie jest możliwe. Ani z punktu widzenia rolnika, ani z punktu widzenia biznesu tak prowadzonego. Więc można myśleć o konsolidacji i trzeba myśleć o konsolidacji, bo to jest po prostu przyszłość.
No, ale czy nie będzie oporu zarządzających, prezesów, którzy stracą stanowiska?
No może być mniej prezesów, ale potrzeba dyrektorów zarządzających, ktoś tymi zakładami będzie musiał zarządzać. I tak jest zmiana pokoleniowa, widać ją. Tam, gdzie jest ta zmiana pokoleniowa, w tych zakładach zarządzanie jest , moim zdaniem, bardziej świadome, bardziej nowowczesne. Proszę spojrzeć, jak to się zmienia. No niestety, tak to jest, że kiedyś przychodzi ten moment, że trzeba przekazać pałeczkę młodszym i ustąpić.