Bogdan Włódarczyk - postawił na bydło opasowe
24 hektary, opasy i trzoda chlewna. Młody rolnik Bogdan Włódarczyk, podobnie jak wielu innych w Wielkopolsce, prowadzi nieduże, ale zapewniające pewne dochody gospodarstwo.
Mimo zawirowań rynkowych, które powodują, że cena żywca nieoczekiwanie spada, rolnik nie narzeka na brak stabilizacji.
Boi się jednak, że sytuacja w najbliższym czasie może diametralnie się zmienić. Zagraża mu nie tylko wirus ASF, ale i ryzyko wprowadzenia zakazu uboju rytualnego.
Czytaj także: ASF. Bioasekuracja - kontrole od kwietnia
Bogdan Włódarczyk z Wrotkowa w powiecie krotoszyńskim uprawia kukurydzę (7 ha), zboża (14 ha) oraz posiada łąki (3 ha). Ukończył technikum agrobiznesu. Gospodarstwo po rodzicach otrzymał 3 lata temu. Wówczas skorzystał z premii dla młodego rolnika i rozpoczął inwestycje. Postawił na bydło opasowe. Obecnie posiada bukaciarnię na 70 sztuk bydła. - Gdy formalnie zacząłem zarządzać gospodarstwem, było 30 sztuk. W tej chwili posiadam bukaciarnię na głębokiej ściółce, podzieloną na 5 boksów - mówi Bogdan Włódarczyk. W każdym z boksów przebywa 7 sztuk. Obornik wyrzucany jest co dwa miesiące. Obiekt pokryty jest z jednej strony plandekami, które latem są zdejmowane.
- Żałuję, że nie ma wybiegu dla bydła, ale mieszkamy w zbyt wąskiej zabudowie i nie możemy go zrobić - tłumaczy Bogdan Włódarczyk.
Czytaj także: Zbigniew Czerniak - budowa chlewni to czasochłonna inwestycja [ZDJĘCIA]
Areał, który posiada nie wystarcza na wyprodukowanie takich ilości paszy, jakie potrzebuje, dlatego jest zmuszony dokupować kiszonkę z kukurydzy, słomę czy dodatki paszowe. Obecnie jest zadowolony z cen żywca. - W tej chwili za byka HF wynosi około 7 zł/kg, a za mieszańca 8 zł/kg. Nie jest zła, bo o złotówkę wyższa niż w 2017 roku - stwierdza. Bogdan Włódarczyk ma jednak świadomość, że dobra koniunktura nie przetrwa, jeśli w Polsce wprowadzony zostanie zakaz uboju rytualnego.
- Znamy to już z przeszłości. Ceny na byka spadła o kilka dobrych złotych na kilogramie. Nie chce, by to się powtórzyło - mówi.
Choć rolnik z Wrotkowa swoją przyszłość bardziej widzi w produkcji bydła opasowego, nie zrezygnował całkowicie z trzody chlewnej. Zachował małą produkcję świń z siedmioma maciorami. Dotarły do niego informacje o tym, że wirus ASF lada dzień może dotrzeć także do woj. wielkopolskiego. Rozumie, że wprowadzenie wyśrubowanych zasad bioasekuracji w chlewniach w całej Polsce jest konieczne. Ma świadomość, że nie będzie w stanie spełnić nowych wymogów.
- Jeśli to będzie koszt chociażby kilkunastu tysięcy złotych, nie będzie mi się opłacało tego robić. Dlatego wiem, że oznacza to dla mnie koniec produkcji świń - komentuje Bogdan Włódarczyk.