Kolejny cios w rynek zbóż
W połowie listopada informowaliśmy o stagnacji zarówno w popycie, podaży, jak i w cenach. Koniec miesiąca przyniósł natomiast koleje obniżki stawek w tym sezonie. Zbliżyliśmy się zatem do poziomu cen z roku 2020. Co przyczynia się do tej wręcz drastycznej sytuacji? Czy jest szansa na podwyżki?
Powody spadków cen zbóż
Przyczyn obniżek cen zbóż do tak niskich poziomów jest wiele. Na te najważniejsze jednak zwraca uwagę Zbigniew Konarowski z leszczyńskiej firmy Transrol Sp. z o.o., Sp. k. zajmujący się skupem płodów rolnych od ponad 20 lat. Jednym z elementów są spadki cen zbóż na giełdach. Kolejny to umacniająca się złotówka. Trzecim czynnikiem wpływającym na obniżki cen zbóż jest to, że Europa Zachodnia zaopatruje się w zboża bezpośrednio z Ukrainy.
- W zeszłym roku kupowaliśmy dużo łubinu i ten poziom cen był wysoki, a w tym roku pytań o łubin nie ma w ogóle. Podobnie dzieje się ze słonecznikiem - to, co mieliśmy, to sprzedaliśmy i na razie pytań nie ma. Pozostałe zboża mają bardzo niską cenę, bo są relatywnie droższe w stosunku do ukraińskich. Rynek niemiecki czy holenderski zaopatrują się bezpośrednio w zboże ukraińskie.
Nie możemy również pominąć faktu, że jakiś czas temu Rosja ogłosiła, że posiada większe ilości zboża niż wcześniej zapowiadała.
- Konsekwencją tego jest to, że ilość zboża, która wypływa w świat jest coraz większa i do tego cena jest bardzo konkurencyjna, żeby sprzedawać i to blokuje droższe ziarno z Europy, między innymi też z Polski.
Na koniec „wyliczanki” przyczyn niskich cen, pan Zbigniew wymienia zmniejszoną produkcję pasz.
Brak perspektyw na wzrosty cen zbóż
Niestety, wszystkie te składowe nie wróżą nic dobrego. Do tego wszystkiego należy dołożyć zmianę przepisów w Niemczech. Od 1 grudnia wzrosną stawki za myto dla przewoźników o 86% w zależności od emisji CO2.
- Od punktu A w Polsce do punktu B w Niemczech - jak np. płaciliśmy 230 zł do tony, to ten sam przewoźnik za tę samą trasę od punktu A do punktu B zapłaci 35 - 40 zł więcej do tony. W związku z tym cena za zboża jeszcze się obniży, jeśli będziemy chcieli dalej eksportować. To dotyczy oczywiście eksportu do Europy Zachodniej drogą lądową - analizuje Konarowski.- Jeśli chodzi o drogę morską, to tutaj globalny popyt jest mniejszy, cena też spada z uwagi na umacniającą się złotówkę. Do tego mocno popadało w Stanach Zjednoczonych, co poprawiło stan pszenicy w związku z tym spadły ceny na pszenicę „amerykańską” i na soję.
Zobacz też: Duża podwyżka za autostrady w Niemczech. Co z polskimi przewoźnikami?
Na polskim rynku z kolei panuje marazm, jak określił pan Zbigniew. Przy aktualnych stawkach rolnikom nie kalkuluje się w tym momencie sprzedać ziarna. Robią to jedynie nieliczni.
- Po jednym, dwa, trzy samochody, jak ktoś pieniądze potrzebuje to i ta cena jest dla niego akceptowalna. A tak, to ruchu nie ma i do świąt według mnie się nic nie wydarzy - dodaje przedstawiciel Transrolu.
Nie zapominajmy też o tym, że kilka milionów ton zbóż zalega ze zbiorów ubiegłorocznych.
- Przyjdzie styczeń i zostanie nam 5 miesięcy do żniw, zostanie masę zboża kiepskiej jakości, jeżeli chodzi o konsumpcję, a mamy duży nadmiar zbóż paszowych, plus nadwyżki z zeszłego roku i problem znowu będzie, co tu dalej robić.
Aktualne stawki za zboża i rzepak
Ceny w skupach na dzień 27 listopada przedstawiały się następująco: za tonę pszenicy konsumpcyjnej pośrednicy płacili wówczas 800 - 900 zł, za paszową z kolei 680 - 800 zł/t. W przypadku kukurydzy suchej stawki wahały się między 650 a 710 zł/t, a mokrej między 420 a 460 zł/t. Cena pszenżyta oscylowała w granicach 630 a 690 zł/t. Jęczmień konsumpcyjny kosztował wówczas 680 zł/t, a paszowy od 600 do 650 zł/t. Stawki za tonę rzepaku wynosiły 1650 - 1790 zł/t.