Żniwa 2018. Jaki stan zbóż? Jaka cena?
Rolnicy przetrwali suszę i deszcze. Żniwa u większości na finiszu, u innych - zupełnie zakończone.
Warunki pogodowe płatają rolnikom figle. Im wcale jednak nie jest do śmiechu. Najpierw utrzymujące się tygodniami susze odbiły się na jakości zbóż, później deszcze przerwały żniwa. Pocieszyć może jedynie wzrost cen pszenicy. Czy ta tendencja się utrzyma?
AKTUALNE CENY ZBÓŻ TUTAJ
28,5 mln ton mają wynieść zbiory zbóż w tym roku (włączając w to kukurydzę) według Wiesława Łopaciuka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Areał nie uległ większym zmianom w porównaniu do poprzednich lat i wynosi ok. 7,6 mln ha. W niektórych rejonach Polski kombajny wjechały na pola już 20 czerwca. Zaczęto wówczas kosić rzepak i jęczmień ozimy. Kilka tygodni później rozpoczęły się zbiory pszenicy ozimej. Pierwsze kombajny wjechały także na pola jęczmienia jarego. Rolnicy nie są zadowoleni z plonów, które zostały osłabione przez susze.
- Zboże w tym roku bardzo słabo sypie. Uzyskałem tylko 2 tony z hektara - stwierdza Krystian Mężydło z Wielkopolski.
Plony zbóż niższe o 30%
O mniejszym plonowaniu w stosunku do 2017 roku mówi także Rafał Mładowicz, prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż. - Spadek plonowania w jęczmieniu ozimym szacujemy na 40%, pszenicy 25-30%. Natomiast w jęczmieniu jarym wynosi on nawet 60% - komentuje Rafał Mładowicz. Poza tym, jak dodaje Mładowicz, jęczmienia jare i ozime nie posiadają parametrów browarnianych, a więc wysokokonsumpcyjnych. - A jęczmień w Polsce uprawiany jest głownie na przerób w browarach - tłumaczy prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż. Jakość skoszonej przed deszczami pszenicy także pozostawia wiele do życzenia. Nawet jeśli spełnione są parametry dotyczące zawartości białka czy glutenu, w większości dotychczas sprzedanych partiach brakuje odpowiedniej gęstości. Dlatego mogą pojawić się kłopoty z dostępnością pszenicy konsumpcyjnej wysokojakościowej.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu wszyscy się bali, że przez utrzymujące się deszcze, problem będzie narastać.- Już widać komplikacje, bo młyny dzwonią i poszukują pszenicy o wysokich parametrach. Będą musiały obniżyć normy, bo z czegoś mąkę trzeba będzie zrobić - komentował wówczas Mariusz Kaliszewski z firmy Szmidt Skup Zbóż w Ślesinie (Wielkopolska).
Mładowicz jest bardziej ostrożny. Przypomina, że w Polsce są nadal zapasy pszenicy w wysokości około 250 tys. ton. Poza tym, jeśli aura się poprawi, a kombajny za kilka dni znów ruszą w pola, jego zdaniem nie będzie większych problemów z pszenicą konsumpcyjną. - Gdyby deszcze utrzymywały się przez dłuższy okres, o pszenicy wysokojakościowej musielibyśmy zapomnieć. To automatycznie nie spowodowałoby jednak gwałtownego zawirowania, bo pamiętajmy, że kiedyś pszenice były niższych jakości i nigdy nam nie zabrakło mąki na chleb. Mamy rynek wewnątrzunijny, gdzie z Czech i Słowacji napływają jęczmienia i pojawiają się pszenice, a nie wiemy, co będzie się działo na rynku ukraińskim czy rosyjskim - stwierdza Rafał Mładowicz.
Zboża porastały i sczerniały
Deszcze w czasie tegorocznych żniw już w pewnym stopniu przyczyniły się do porastania i rozwoju chorób grzybowych na niektórych plantacjach. mogą. - Są plantacje pszenżyta ozimego i jęczmienia jarego, które porastają - stwierdza Rafał Mładowicz. Jak podaje Mariusz Kaliszewski, porośnięte pszenżyto nie będzie nadawać się na paszę, a jedynie pod przerób gorzelniany. - W przypadku pszenicy, nie słyszałem, by porastały, ale robią się czarne, a to znaczy, że już jest widoczna presja grzybów, a więc poziom mykotoksyn może wzrosnąć. Takiego towaru nie skupi żadna paszarnia - mówi. Problemy ze zbożem miał Walerian Jędrzejczak z Prus w Wielkopolsce, któremu nie dosyć, że sczerniały kłosy, to jeszcze zboże wyległo.
Czytaj także: Jak dobrze skosić i zaoszczędzić na paliwie?
- Stało się to po ostatnich opadach deszczu. Zbiór będzie utrudniony, a do tego straty, bo wszystkich kłosów kombajn na pewno „nie chwyci” - stwierdził tuż przed młóceniem rolnik z pow. jarocińskiego.
Mimo pewnych niepokojących sygnałów Dariusz Mikołajczyk z firmy Agro-Partner z Ostrowa Wielkopolskiego jest jednak dobrej myśli. - To były opady, które pojawiły się w naszym regionie po dłuższym okresie suszy. Zboże nie było jeszcze w takiej fazie dojrzałości, żebyśmy mogli mówić o jakichkolwiek chorobach grzybowych - zapewnia.