Zamgławianie termiczne - ochrona przed przymrozkami
Jak chronić sad przed przymrozkami? Jedną z metod jest zamgławianie termiczne.
- 2 lata temu to urządzenie zwróciło mi się trzykrotnie - mówi sadownik Bogusław Kosiński z okolic Grójca (woj. mazowieckie) na temat nabytego kilka lat temu zamgławiacza termicznego marki Igeba. Gdyby nie zabieg, który wykonał w ciągu dwóch nocy w okresie przymrozków wiosennych, poniósłby poważne straty w sadzie.
Bogusław Kosiński posiada niewielki sad o powierzchni 1,3 hektara. Gdy dowiedział się o zamgławiaczach termicznych, postanowił nabyć takie urządzenie. Przyznaje, że przez pierwsze dwa lata nie korzystał z niego, bo nie było potrzeby. Zmieniło się to w 2017 roku, gdy przyszły przymrozki wiosenne. Spustoszyły wówczas wiele sadów. Bogusław Kosiński uchronił się przed nimi właśnie dzięki zamgławianiu. Według niego nie jest to może metoda najlepsza, ale najbardziej dostępna.
- Działania ochronne powinniśmy rozpocząć w chwili, gdy zaobserwujemy, że temperatura zbliża się do zera stopni Celsjusza. Wtedy wystarczy urządzenie podpiąć pod ciągnik i jeździć po sadzie tak długo, aż temperatura znów wzrośnie. Można stracić dwie noce, ale uchronić plantacje przed wymarznięciem - stwierdza Bogusław Kosiński.
Zamgławiacz termiczny jest napędzany silnikiem benzynowym pulsacyjnym, który przy pomocy jednostronnie otwartej rury powoduje wyrzut cieczy roboczej w postaci mgły na zewnątrz urządzenia. Utrzymująca się mgła chroni liście i pąki przed oddziaływaniem niskich temperatur. - W zależności od użytej dyszy można uzyskać bardzo drobną kroplę nawet rzędu 2 mikronów. Dzięki temu otrzymana mgła utrzymuje się znacznie dłużej w powietrzu, co zwiększa efektywność i wydłuża czas działania zabiegu - wyjaśnia Damian Marszałek z Agro-Trade.
Czytaj także: Nie chciał, żeby owoce się zmarnowały. Zaprosił ludzi do wspólnego zbierania
Urządzenia te można kupić w cenie od 2,5 tys. zł do nawet 70 tys. zł. Cena jest zależna od wielkości urządzenia oraz naszych potrzeb. Samo użytkowanie zamgławiacza nie wymaga dużych nakładów finansowych. Wymagany jest jedynie zakup paliwa i nośnika, którym może być gliceryna lub glikol lub nośnik mgły, które wspomagają właściwości zamgławiające wody. Ilość zużywanego nośnika wynosi około 5 litrów na jeden ha.
- Urządzenie do zamgławiania ma bardzo szeroki zakres zastosowania. Sadownicy, oprócz ochrony przed przymrozkami, mogą wykorzystać urządzenie do dezynfekcji pustych hal przechowalniczych preparatami do dezynfekcji, jak i do zwalczania insektów wykorzystując insektycydy. Ta forma zastosowania zamgławiaczy jest coraz bardziej doceniania przez hodowców, sadowników oraz szkółkarzy i jej popularność rośnie z roku na rok - dodaje Damian Marszałek.