Zasiewy zniszczone przez dziki
Dariusz Olejniczak mieszkaniec Maciejewa (powiat pleszewski) skarży się zarówno na dziki, które niszczą jego zasiewy, jak i na koło łowieckie z Dobrzycy.
Dariusz Olejniczak opowiada, że dwa lata temu zwierzęta zniszczyły mu kukurydzę. – Niech pani zgadnie ile wypłacili za zniszczenie kukurydzy z 4 ha? 140 zł – mówi zdegustowany rolnik. Opowiada, że myśliwi z dobrzyckiego koła twierdzą, że na tym terenie nie ma dzików. – Tłumaczyłem im, gdzie są dziury, gdzie ryją. Jak dzwonię do nich, to oni nigdy czasu nie mają – żali się Dariusz Olejniczak. Wjeżdżamy w zasiewy. Z samochodu oglądamy zniszczenia. Pole jest rozkopane. Rośliny są powyrywane. – Tak jest na całym polu! Widzi pani! Tu znowu, tu znowu! To jest świeże. Wszędzie dziury – mówi zdenerwowany rolnik. Wysiadamy z auta. Dopiero teraz widać ogrom zniszczeń. – Niedawno zbieraliśmy kamienie, a widzi pani, kolejne, wykopane przez dziki znowu leżą na wierzchu. W tamtym roku kupiłem kombajn za 600.000 zł. (…) Ja już powiedziałem, że jak te kamienie roztrzaskają mi całą młocarnię, to oni będą mi płacić, a pan Sobański (myśliwy z koła – przyp.red.) tylko się z tego śmieje – opowiada rolnik z Maciejewa. Już teraz się obawia, że w tym roku zniszczona zostanie również kukurydza, którą wysiał niedaleko lasu. – 18 hektarów zasiałem. Zobaczy pani, co tam będzie – mówi Dariusz Olejniczak. Od razu chce też porozmawiać z myśliwym, któremu wcześniej zgłaszał szkody. Niestety, nikt nie odbiera telefonu. – Każdego roku jest to samo, a oni się tylko z tego śmieją – żali się.
Skontaktowaliśmy się z myśliwym, do którego dzwonił Dariusz Olejniczak. Ten odesłał nas jednak do prezesa koła łowieckiego „Bażant” Zbigniewa Joachimiaka.
Nikt nie jest w stanie upilnować dzików. Pola nie są ogrodzone, żeby odszkodowanie zabezpieczyć w 100%. Po to są odszkodowania i wyceny. My to robimy. (…) Jeżeli rolnik zgłasza to na piśmie, to w ciągu 2 tygodni oceniamy i wyceniamy i dostaje odszkodowanie. To nie jest tak, że my wychodzimy sobie na pole i powiemy z góry, że dajemy 120 zł i więcej nie. To są normy. To się wylicza, metry razy plon razy te wszystkie rzeczy, które są agrotechniczne, które wchodzą w grę. (…) To wszystko też uzależnione jest od wielkości uprawy, np. rolnik będzie miał ziemniaki jadalne na chipsy. One są bardzo drogie i dziki mu zjedzą takie ziemniaki, gdzie tona kosztowałaby około 2.000 zł. A zwykły ziemniak będzie kosztował 200 czy 300 zł. Będzie tu różnica w odszkodowaniu. (…) Jeżeli jest to do 15 kwietnia, to jest inna wartość, inna jest też do 15 maja czy czerwca. Jeżeli już jest czas wegetacji i rośliny tak daleko posunięte, że rolnik już nic z tym nie zrobi, to wartość odszkodowania jest wyższa. (…) Dopłacamy też po około 200 zł do materiału siewnego, który jest zaprawiony środkiem odstraszającym dziki, czyli w ziarnie ma taki zapach i jak dzik podchodzi, to czuje, że zapach jest inny i nie zjada rośliny. Jeżeli są uszkodzenia, to znaczy, że dziki wyszły. Ale nikt nie jest w stanie ich upilnować, bo np. dzisiaj w nocy myśliwy pojedzie i będzie czekał do godziny 2.00. A one akurat tej nocy nie przyjdą albo przyjdą o 5.00 na ranem. (…) To jest zwierzyna w stanie dzikim i przychodzi, kiedy chce. (…) Zniszczenia powodują też watahy dzików, które przemieszczają się kilkanaście kilometrów i niszczą.. Co napotkają na swojej drodze, to przewracają. One już nie wracają w te same miejsca. W tym obwodzie nie mieliśmy dużo zgłoszeń. W ubiegłym roku mieliśmy tyko trzy szkody. W drugim obwodzie na terenie gminy Chocz, to mamy około 20 szkód. Odszkodowania płacimy w wysokości nawet 10.000 rocznie.
|