U Jacka Nowaczyka rozalium zamiast łanów
Jacek Nowaczyk bierze do ręki sadzonkę róży. Zerka na łodygi i wyrokuje: - To jest odmiana rabatowa, zakwitnie na żółto. Kolejna sadzonka, podobna do pierwszej - pan Jacek znów poznaje na pierwszy rzut oka: - Ta zakwitnie na różowo.
Ile lat trzeba uprawiać róże, żeby bez wahania rozpoznawać kolor kwiatów po kształcie łodygi, pokroju sadzonki i korzenia? Co najmniej kilka sezonów. Jacek Nowaczyk ze Stanisławowa (powiat wrzesiński) opanował tę sztukę już dość dawno temu, bo uprawą róż zajmuje się od ponad 20 lat.
Specjalizacja sposobem na opłacalność
- Początkowo prowadziłem typowe gospodarstwo oparte na produkcji roślinnej i zwierzęcej - opowiada Jacek Nowaczyk. - Jednak dochodowość nie była na zadowalającym poziomie i pojawiła się konieczność specjalizacji. Ukończyłem szkołę ogrodniczą, a uprawa kwiatów i roślin ozdobnych zawsze była moim hobby, więc kierunek rozwoju narzucił się sam.
Jacek Nowaczyk uprawia rośliny na sadzonki z przeznaczeniem do nasadzeń w ogrodach, parkach i na skwerach. Plantacja ma powierzchnię 0,75 ha i liczy 50 tys. roślin. Są wśród nich odmiany okrywowe, rabatowe, wielkokwiatowe i pnące. Uprawa róż odbywa się w cyklu trzyletnim. W pierwszym roku trzeba uzyskać podkładkę, czyli odmianę dziką. Można ją rozmnożyć z nasion, a niektóre, łatwo ukorzeniające się typy podkładek - również z sadzonek. W następnym roku wykonuje Jacek Nowaczyk się okulizację, czyli szczepienie zraza róży szlachetnej na dzikiej podkładce. Dopiero w następnym roku możliwy jest zbiór szlachetnych sadzonek o odpowiedniej wartości handlowej.
- Aby skrócić ten okres, kupujemy gotowe podkładki - dodaje Jacek Nowaczyk. - To oszczędza nie tylko czas, ale też sporo pracy związanej z pielęgnacją i ochroną młodych roślin.
Oferta podkładek jest szeroka. Najlepiej wybierać te dzikie odmiany, które są najbardziej odporne na przemarzanie. To szczególnie ważne w bezśnieżne zimy. Najbardziej rozpowszechnionym typem podkładki jest rosa laxa - ze względu na łatwość uprawy oraz pędy pozbawione kolców, co upraszcza okulizację.
W poszukiwaniu czarnej róży
Róże cięte w nietypowych barwach, które można kupić w kwiaciarniach, to efekt działania barwników. Prawdziwym „cudem natury” byłaby ukorzeniona róża o czarnych kwiatach, bo czarny pigment nie występuje w kwiatach stworzonych przez naturę. Pan Jacek wspomina ogrodnika z okolic Kalisza, który wiele lat temu uzyskał ponoć czarną różę. Jednak nikomu nie zdradził tajemnicy i zabrał ją do grobu. Dziś jeszcze krążą opowieści, że róże przez niego wyhodowane zostały zamówione na pogrzeb prezydenta USA Johna F. Kennedy’ego. Ile w tym prawdy? Pewne jest, że bardziej doświadczeni ogrodnicy wciąż próbują znaleźć sposób na to, by wyróżnić się na rynku i zaoferować nietypowy okaz. - Podejmowałem próby uzyskania własnej odmiany, ale jest to niezwykle trudne bez możliwości modyfikacji genetycznych. Do dziś nie wiem, jaki byłby efekt, bo moje próby zniweczyła pogoda. Podczas mroźnej zimy, cztery lata temu, wszystkie rośliny wymarzły. Później już nie powróciłem do eksperymentowania - dodaje ogrodnik.
Najgroźniejszy jest mróz Największym minusem uprawy róż jest właśnie duże ryzyko przemarznięcia roślin. Bywało, że podczas jednej zimy na plantacji Jacka Nowaczyka zmarzło 90% krzewów. To oznacza brak dochodów ze sprzedaży i konieczność odnowienia produkcji. Róże są roślinami bardzo wrażliwymi, dlatego sporo funduszy trzeba przeznaczać na ochronę i zwalczanie chorób oraz szkodników. Pracochłonne jest także niszczenie chwastów, bo trzeba to robić ręcznie.
- Opłacalność to wypadkowa wielu czynników, także sytuacji na globalnym rynku - tłumaczy ogrodnik ze Stanisławowa. - W tym roku ceny skupu wszystkich płodów rolnych są niskie, podobnie jest w przypadku róż. Około połowy mojej produkcji trafia na eksport, głównie do Niemiec i Holandii, a pozostałe na polski rynek, większość do odbiorców hurtowych, a następnie do sieci sklepów. Niewielka część sprzedaje się na lokalnym rynku. Kupują je głównie właściciele ogrodów, firm zajmujących się ich zakładaniem oraz pielęgnacją zieleni miejskiej.
W tym sezonie sadzonka róży kosztuje średnio w detalu 6-10 zł, ale przy ilościach hurtowych cena spada. Gospodarstwa szkółkarskie oferują sadzonki w cenie 2,50 - 3 zł za sztukę przy zamówieniach co najmniej kilkudziesięciu sztuk. Bywa, że ceny transakcyjne przy większych ilościach są jeszcze niższe.
Warzywa na gorszą koniunkturę
Jacek Nowaczyk, oprócz plantacji róż prowadzi także szkółkę roślin ozdobnych: drzew, krzewów i bylin. Od wielu lat prognozy dla branży szkółkarskiej są optymistyczne. Coraz więcej osób zakłada ogrody, a władze miast dbają o zieleń, więc kupujących przybywa. Trzeba jednak podążać za trendami, które pojawiają się w ogrodowej modzie niemal w każdym sezonie:
- W tym roku zauważyliśmy, że klienci nie są zainteresowani bardzo wyszukanymi odmianami roślin. Stawiają raczej na te tradycyjne, dużym wzięciem cieszą się np. świerki, które wracają do łask w dużych ogrodach - mówi Rafał Nowaczyk, który pomaga ojcu w pracach ogrodniczych.
Po kilku latach uprawy roślin ozdobnych okazało się, że wahania cen (szczególnie sadzonek róż) nie zapewniają regularnej opłacalności, więc zapadła decyzja o dywersyfikacji działalności. Wybór padł na uprawę warzyw: cebuli, marchwi i pietruszki. Uprawy warzywne w gospodarstwie Jacka Nowaczyka zajmują niecałe 8 ha.
- W tym roku nie ma jednak co liczyć na wysokie ceny skupu warzyw, bo z uwagi na zablokowanie eksportu na Wschód, ceny już teraz są niższe niż przed rokiem - wyjaśnia Jacek Nowaczyk. - Zbiory dopiero się zaczynają, dlatego trudno teraz mówić o opłacalności. W moim gospodarstwie średni plon cebuli to 35 ton z ha. Jednak już dziś wiadomo, że cebuli nie opłaca się sprzedać już teraz, po zbiorach, bo ceny są niskie. Będę zmuszony ją wysuszyć i przechować do czasu, aż podrożeje. Warzywa okopowe pozostają na razie na polu, a wykopki zaplanujemy w zależności od pogody i zmian cen w skupie.
W prace ogrodnicze, zarówno przy pozyskiwaniu sadzonek, jak i zbiorach warzyw, angażuje się cała rodzina. - Najtrudniejsza jest organizacja wszystkich prac polowych tak, aby nie zaniedbać żadnej uprawy - ocenia Rafał Nowaczyk. Jesienny sezon sadzenia róż w ogrodach dopiero się zaczyna i najbliższe tygodnie w gospodarstwie Jacka Nowaczyka będą okresem wytężonej pracy. Sadzonki róż pozyskiwane są ręcznie, wiązane w pęczki i transportowane z gołym korzeniem. Zakwitną latem, w parkach i ogrodach całej Polski i w wielu miejscach Europy.
- Tagi:
- sadzonki
- odmiany
- róże
- Jacek Nowaczyk