Środki ochrony roślin - czy należy się ich obawiać?
Na temat środków ochrony roślin krąży w sieci wiele niepokojących informacji, zwłaszcza w kontekście produkcji żywności. Czy słusznie? Czy rzeczywiście jest się czego bać?
Dr Joanna Gałązka z Polskiego Stowarzyszenia Środków Ochrony Roślin pytana o to, z jakich komponentów powinna składać się produkcja zdrowej żywności odpowiada następująco:
- Jeżeli zdrową żywność utożsamiam, tak potocznie, właśnie z tym, że nie ma ona pozostałości środków ochrony roślin, myślę, że lepszym określeniem byłoby tutaj bezpieczna żywność. Chodzi tutaj o to, żeby w taki sposób gospodarować środkami ochrony roślin - w jaki sposób je stosować, żeby po prostu tych przekroczeń, pozostałości nie było. I to jest do zrobienia.
Głównie z tego względu, jak podkreśla ekspertka, że pestycydy już na etapie ich powstawania czy opracowywania, który trwa około ośmiu lat, są bardzo dobrze przebadane i doskonale wiemy, jak dany środek wpływa na rośliny - na ile on jest skuteczny, jaka jest dawka bezpieczna dla konsumenta.
- I to te wszystkie badania są później odzwierciedlone w etykiecie, która jest taką instrukcją obsługi środka ochrony roślin, która jest nie tylko dołączona do opakowania, ale jest też jednym z dokumentów, który wchodzi w skład dokumentacji służącej do rejestracji środka ochrony roślin lub do dopuszczenia go do obrotu w naszym kraju - tłumaczy specjalistka.
W związku z tym, jak zaznacza nasza rozmówczyni, jeśli stosujemy pestycydy w taki sposób, jaki przewidział producent i zatwierdził minister rolnictwa - czyli zgodnie z prawem, zgodnie z etykietą i tym samym dochowujemy okresu karencji - czyli tego okresu, który musi upłynąć od zabiegu do zbioru, to tych pozostałości ŚOR albo w ogóle nie ma albo one są w normie. To jest jedna sprawa. Druga - to sięganie po preparaty, które są zarejestrowane w Polsce, a więc legalne i oryginalne - kupowanie ich od sprawdzonych dystrybutorów.
- Środki podrobione bardzo często zawierają substancje, które nie są dopuszczone w Unii Europejskiej. W przypadku takich środków ochrony roślin trudno ufać, że rzeczywiście to stężenie, jakiego my oczekujemy, tam będzie - twierdzi dr Joanna Gałązka.
Właśnie przez to może dojść do takiej sytuacji, że zbiór nastąpi, zanim ten preparat się zdąży rozłożyć w roślinie. - No, i wtedy też jakieś przekroczenia będą, albo nawet obecność substancji niedozwolonych - zwraca uwagę dr Joanna Gałązka.
Czytaj także:
Ochrona kukurydzy "po nowemu"