Postawili nowoczesną szklarnię
Marta i Bartłomiej Jarzębscy są młodymi ogrodnikami. Po rodzicach odziedziczyli szklarnie. Chcąc się dalej rozwijać dokupili dwa hektary ziemi. Postawili nowoczesny obiekt. Dzięki temu od tego roku ogórki uprawiają na powierzchni 6.000 metrów kwadratowych. - Dobrze czujemy się w produkcji tego warzywa – podkreślają.
Marta i Bartłomiej Jarzębscy to młode małżeństwo, wspólnie prowadzące gospodarstwo ogrodnicze. Mieszkają w Piotrowie k/Kalisza. Tam na powierzchni ok. 6.000 metrów kwadratowych uprawiają ogórki szklarniowe. Z ogrodnictwem pan Bartłomiej związany jest od dziecka. – Mój dziadek był jednym z pierwszych ogrodników w okolicy Kalisza. Rodzice, kontynuowali tradycje rodzinne, uprawiali chryzantemy, pomidory i ogórki. Korzystam także z ich wieloletniego doświadczenia – opowiada. Gospodarstwo, które teraz wspólnie z żoną prowadzą, kupił w 2008 roku. Na ponad 2 hektarach były wtedy jedna szklarnia starego typu. Dziś w wyniku kilku inwestycji i modernizacji w gospodarstwie stanął nowy obiekt szklarniowy, wybudowany dzięki środkom unijnym. Właściciele od samego początku chcieli się rozwijać, szukali różnych możliwości.
– Trafiliśmy do Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Marszewie. Tam poznaliśmy pana Tadeusza Wojcieszaka, który pomógł nam znaleźć odpowiedni program unijny i wypełnił z nami wniosek. Samo wypełnienie wniosku nie dawało jednak gwarancji powodzenia. Dziś doceniamy jak ważne jest znalezienie odpowiednich osób do współpracy. Dla nas jedną z takich osób jest pan Wojcieszak. Sukces, który osiągnęliśmy jest także efektem ciężkiej pracy, wiedzy oraz umiejętności – zaznacza pan Bartłomiej.
Jego żona Marta nie była związana z rolnictwem. Ukończyła studia dziennikarskie, pracowała w firmach farmaceutycznych. – Zrezygnowałam z dotychczasowej ścieżki zawodowej i zaczęłam zaznajamiać się w działalnością męża. Połknęłam bakcyla i dziś z satysfakcją pracujemy razem. Jestem doskonałym przykładem tego, że wszystkiego można się nauczyć, nawet jeśli nigdy się czegoś nie planowało – mówi.
Czytaj także: Oświetlenie LED podnosi efekty upraw ogórków
Kilka lat temu uprawiali pomidory. Zrezygnowali jednak z tego na rzecz produkcji ogórków. – W tej chwili zajmujemy się tylko produkcją długiego ogórka. Od dwóch lat niezmiennie sadzimy odmianę Nikifor – mówi Bartłomiej Jarzębski. W tym roku przy współpracy z holenderską firmą Hazera prowadzą doświadczenie z nowymi odmianami ogórka, które nie mają jeszcze nazw. Są to odmiany numeryczne. Dopiero później okaże się, czy zostaną wypuszczone na rynek. Jarzębscy stale współpracują z firmą Hazera, jeden z przedstawicieli nadzoruje obiekt. W tym roku będą gościć także Holendrów, twórców zarówno Nikifora, jak i nowych odmian. – Podczas takich wizyt sprawdzane będą nowe odmiany. Na podstawie przeprowadzanego doświadczenia odbędzie się selekcja. Ciągle trwają poszukiwania odmian silniejszych, odporniejszych i bardziej wydajnych – podkreśla Bartłomiej Jarzębski. Zaznacza, że bardzo ceni sobie współpracę z firmą Hazera. – Oni dzielą się z nami swoją wiedzą, którą my możemy wykorzystywać z korzyścią dla naszej produkcji. Mają dla nas czas i przede wszystkim bardzo duże doświadczenie. Zawsze możemy się konsultować i szukać podpowiedzi, zwłaszcza, gdy borykamy się z różnego rodzaju chorobami i szkodnikami – wyjaśnia pan Bartłomiej.
Sama uprawa ogórków podzielona jest na dwa cykle. Pierwsze nasadzenie jest na przełomie lutego i marca, a drugie - lipca i sierpnia. Ogórka Jarzębscy uprawiają na wełnie mineralnej. – Stawiamy na wełnę najwyższej jakości. Jakość używanych produktów przekłada się na jakość produktu końcowego – tłumaczą. Sadzonki produkują sami. – Mamy coraz większe doświadczenie w tym temacie. Od kilku lat sadzonkę robimy sami. – zaznacza pani Marta. Bardzo ważna jest odpowiednia pielęgnacja roślin i czas w jakim się to robi. – Trzeba bardzo konsekwentnie pilnować produkcji. Dbać o najmniejsze szczegóły. Czym silniejsza i zdrowsza roślina, tym większy plon. Zawsze z niecierpliwością czekamy na pierwszy zbiór. Cieszymy się gdy stajemy w przejściu i widzimy ścianę ogórków – mówi pan Bartłomiej. Dodaje, że produkcja jest bardzo dynamiczna. - Ogórek rośnie bardzo szybko, pracy przy pielęgnacji jest także bardzo dużo. Codziennie widać, jak rośliny się zmieniają. W przypadku pomidora produkcja nie jest aż tak dynamiczna, na owoc także czeka się znacznie dłużej – opowiadają. Ogórki zrywa się już po 3-4 tygodniach od nasadzenia. W jednym cyklu roślina osiąga nawet 12 metrów wysokości. Po pierwszym cyklu likwiduje się produkcję. Wykonywana jest także dezynfekcja szklarni. – Ważne jest utrzymywanie dobrego środowiska przez cały czas. Na bieżąco walczy się z chorobami i szkodnikami. Trzeba reagować bardzo szybko. Po usunięciu produkcji wykonywana jest dezynfekcja, którą robi wyspecjalizowana firma. Po tym czasie szykujemy już nowe nasadzenie – zaznacza.
Pierwsza taka szklarnia na świecie KLIK
W uprawie, tak jak w przypadku innych roślin, potrzebne są i nawozy, i środki chemiczne. Dzięki temu warzywo chronione jest przed chorobami i szkodnikami. – To jest rzecz normalna. Dużo osób mówi, że to jest chemia, ale takie są standardy. Bez tego ciężko byłoby prowadzić produkcję na takim poziomie. Ważne jednak , aby chemia była podawana w odpowiednich dawkach, zgodnie z zaleceniami. Przeszedłem wiele szkoleń dotyczących oprysków i nawożenia, dzięki temu mogę wszystkiego pilnować sami i mam pewność, że produkt, który oferuję jest bezpieczny – zapewnia Bartłomiej Jarzębski. Jego żona dodaje: Mamy świadomość, że ten produkt trafia do ludzi. W naszym interesie jest aby jego jakość była jak najwyższa.
Prowadząc gospodarstwo ogrodnicze ważna jest także współpraca z firmami, które handlują nawozami i środkami ochrony roślin. – Te produkty muszą być dobrej jakości i muszą być dostarczane na czas. W naszej okolicy jest centrum ogrodnicze, z którym współpracujemy. Cenimy sobie ich rzetelność i fachowość – mówi Bartłomiej Jarzębski. Zaznacza, że ważny jest także odbiorca ogórków.
– Żeby móc spokojnie i komfortowo pracować trzeba stworzyć sobie sieć współpracowników i zbudować własny system. Musimy być zabezpieczeni w środki potrzebne do produkcji oraz mieć stałego odbiorcę. W latach 2006-2007, kiedy odbywałem praktyki w Holandii, mówiono już o takim systemie pracy – opowiada.
Podkreśla, że ich kontrahent jest bardzo wymagający. – Ogórek, którego produkujemy ma bardzo wysoką jakość. Nasz odbiorca ma konkretne wymagania. Pakujemy w 5 – kilogramowe. Owoc musi być idealny. Takiego towaru oczekują małe hurtownie, sklepy detaliczne. Klienci, którzy chcą być konkurencją dla marketów znacznie bardziej zwracają uwagę na jakość. Są w stanie zapłacić więcej. My dzięki temu, że produkujemy ogórka, który spełnia ich oczekiwania, możemy liczyć na bardzo dobre ceny. Oczywiście są one ustalane zgodnie z bieżącą sytuacją i zbytem, głównie na giełdzie kaliskiej – mówi pan Bartłomiej. W prowadzeniu produkcji państwu Jarzębskim pomaga również skomputeryzowany system. Nowoczesne komputery znacznie ułatwiają pracę. Regulują cykle podlewania, dozują odpowiednią ilość nawozów, temperaturę wody. - Parametry ustawiamy sami, w zależności od etapu rozwoju roślin i ich aktualnych wymagań. Wszystko musi być dopracowane idealnie. Oczywiście kontrolujemy czy wszystko odbywa się zgodnie z zaleceniami – tłumaczy. Możliwości usprawnienia pracy jest bardzo wiele. - Brakuje nam jeszcze kilku rzeczy, ale one są w zasięgu ręki i z pewnością będziemy dążyć do tego by jeszcze bardziej zmodernizować ogrodnictwo – zaznacza pani Marta.
W ubiegłym roku Jarzębscy zebrali około150 ton ogórków. – W tym roku zwiększyliśmy powierzchnię upraw, więc zbiory także będą większe. Dobrze czujemy się w produkcji ogórka. Na dzień dzisiejszy nie planujemy zmieniać kierunku, który obraliśmy. Mamy jednak świadomość, że w dużej mierze to rynek pokazuje czego mu trzeba. Być może za parę lat zajmiemy się produkcją czegoś innego lub całkowicie zmienimy zajęcie , ale, póki co mamy ogromną satysfakcję z tego co robimy – podkreślają.