1850 ha - aplikacje, systemy i wyszukiwarki pomocne w ochronie upraw [VIDEO]
Zakład Doświadczalny Instytutu Zootechniki w Pawłowicach koło Leszna (woj. wielkopolskie) gospodaruje na areale 1850 ha. Korzysta z nowoczesnych systemów wspomagania decyzji w walce z agrofagami - szkodnikami, chwastami i chorobami.
O to, by na pawłowickich polach wszystko "zagrało", dba doświadczony agronom Michał Kamiński. - W skład naszego gospodarstwa wchodzą - oczywiście - grunty orne, jest to ok. 1.700 ha, a pozostała część to użytki zielone - mówi pan Michał. - W gospodarstwie dominują gleby dobre i średnie - klasa III a i IV a - dodaje. Struktura zasiewów przedstawia się następująco: - Głównie uprawiamy rośliny zbożowe - pszenicę ozimą, jęczmień ozimy i pszenżyto ozime. W sumie jest to ponad 700 ha. Poza tym mamy: rzepak ozimy - ponad 300 ha, buraki cukrowe - 230 ha, kukurydzę - ok. 300 ha, pozostała część areału to są rośliny pastewne, czyli - trawy, lucerna - wymienia nasz rozmówca.
Uprawy prowadzone są w systemie tradycyjnym. - Wszystkie pola orzemy, za wyjątkiem niektórych tych przygotowywanych pod buraki cukrowe. Taki system w naszym układzie jest łatwiejszy. Poza tym mamy do tego właśnie dostosowany park maszyny. System bezpośredni - czyli uprawa uproszczona wymagałaby od nas przezbrojenia maszynowego - mówi agronom z ZD w Pawłowicach.
Aplikacja powiadamia o zagrożeniu, wyszukiwarki ułatwiają dobór środków
- Dysponujemy coraz nowszymi ciągnikami, głównie marki Johnn Deere - od 130 KM do 320 KM - zaznacza Michał Kamiński. Większość traktorów wyposażona jest w nawigację. - Stosujemy też urządzenia do precyzyjnego wysiewu nawozów, nasion - wymienia. Co dzięki nim zyskuje gospodarstwo? - Przede wszystkim oszczędzamy pieniądze, a także, co w ostatnim czasie jest bardzo ważne - oszczędzamy też środowisko, stosujemy bowiem nawozy tam, gdzie - rzeczywiście - są konieczne - podkreśla pan Michał. Wszystko to, jak zaznacza nasz rozmówca, wpisuje się w zamysł integrowanej ochrony roślin, która nabiera coraz większego znaczenia w dobie wprowadzania Europejskiego Zielonego Ładu, przede wszystkim zaś strategii "od pola do stołu". - Istotne w tym wszystko jest też to, by patrzeć na progi ekonomicznej szkodliwości danego szkodnika czy danej choroby. Ważne jest też to, by zabiegi ochronne były wykonywane zgodnie z instrukcjami, zawartymi w etykietach środków ochrony roślin, a nawozy były dostosowane do potrzeb i faz rozwojowych roślin - mówi agronom ZD w Pawłowicach.
O systemach wspomagających decyzję w walce z chorobami na polach na str. 2