Dlaczego nie warto korzystać z mobilnej mieszalni pasz?
- Głównym kosztem przy produkcji paszy jest energia elektryczna, bo śrutowniki i mieszalniki mają duże silniki pobierające znaczne ilości prądu. Dlatego też my zainwestowaliśmy w fotowoltaikę. Zabezpiecza ona nasze potrzeby energetyczne nie tylko na przygotowanie paszy, ale też dla pozostałych urządzeń związanych z hodowlą, pobierających dużo energii, takich jak promienniki podczerwieni i wentylatory - tłumaczy rolnik. Inwestycja w fotowoltaikę kosztowała go 60 tys. zł, ale po odliczeniu ulgi w podatku do zapłacenia zostało Marunowskiemu nieco ponad 40 tysięcy.
Instalacja w jego gospodarstwie pracuje już od trzech lat. - Jestem takiego zdania, że lepiej pomyśleć i zainwestować pieniądze w coś, co przyniesie nam efekty w dłuższej perspektywie, niż płacić komuś i nic z tego nie mieć. Płacenie za usługę, to jest wydawanie pieniędzy, które w żaden sposób do ciebie nie wrócą - tłumaczy Kamil Marunowski.
Jak dodaje, argumentem wielu rolników korzystających z usług mieszania jest oszczędność czasu, jednak i z tym można sobie poradzić. - Mam dużą hodowlę, praktycznie cały czas jestem na gospodarstwie, ciągle jest coś do zrobienia, a śrutowanie i mieszanie paszy, to nie jest praca bardzo absorbująca. Nie muszę być przy tym cały czas i pilnować. Wystarczy, że zasypię zbiornik i maszyna pracuje, a ja robię 100 innych rzeczy - wyrzucam obornik, przeglądam prosięta, czy nie mają biegunki itp. - tłumaczy rolnik, podkreślając, że w okresach nasilenia prac polowych czasami brakuje czasu na przygotowanie paszy, jednak i na to można znaleźć rozwiązanie.
- W takich newralgicznych momentach trochę świnie oszukuję. Nie robię już paszy osobno dla warchlaków i tuczników, tylko przygotowuję jedną pośrednią mieszankę. Świnie się przemęczą i nic im nie będzie. Da się to obejść bez wydawania 40-50 tys. zł rocznie. To jest dużo pieniędzy - podsumowuje Marunowski.